VI runda woj. Pucharu Polski (1/8) 11 maja 2011r. godz. 17.30

Pogoń Lębork – Orkan Rumia 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Oskar Jasiński (głową – 40), 2:0 Kacper Markowski (głową – 59), 3:0 Kacper Markowski (79)

Pogoń: Skrzypczak - Kultys, Jasiński, Godlewski, Kołucki - Wolszlegier, Witkowski, Kowalski, Mańka (85 Iwosa) - Musik (73 Haraszczuk) – Markowski

Orkan SSA: Świątek - Kowalczyk, Krauze, Żuk, Kowol - Proch (55 Szweda), Prinz, Bodzak, Meler - Kazimierczak, Kazubowski

W 1/8 finału wojewódzkiego Pucharu Polski prowadząca w klasie okręgowej Pogoń sprawiła ogromną niespodziankę zasłużenie wygrywając 3-0 z grającym w eksperymentalnym, złożonym w większości z młodzieżowców Orkanem Rumia, trzecią drużynę III ligi Bałtyckiej.

Jeszcze raz okazało się, jak piłka potrafi być nieprzewidywalna, a nieco wyświechtane już powiedzenie, że puchary żądzą się swoimi prawami, zyskało ponownie na znaczeniu. Piłkarze i kibice w Lęborku mieli jeszcze w pamięci wysoką porażkę 1:7 z rumianami w poprzedniej edycji, niemal rok temu. Tym razem Pogoń wzięła rewanż.

Orkan zaczął mecz w Lęborku z czterema zawodnikami z podstawowego składu z ostatniego meczu ligowego z Kaszubią, a byli to obrońcy Michał Kowol i Bartłomiej Kowalczyk oraz napastnicy Roland Kazubowski i Przemysław Kazimierczak. Bramkarz Cezary Świątek, obrońcy Kowol, Kowalczyk, Rafał Krauze, pomocnicy Michał Proch i Maciej Meler oraz napastnik Kazimierczak to zawodnicy urodzeni w 1990 r. i młodsi. Kowol, Kowalczyk, Krauze i Kazimierczak trafili do Orkana z drużyny Młodej Ekstraklasy Arki Gdynia.

- Nie było widać różnicy na boisku, mimo, że to zawodnicy szkoleni w Arce Gdynia i w Lechii Gdańsk jak Paweł Źuk. Skompromitowaliśmy się, to jeden wielki wstyd – powiedział po meczu Jarosław Kotas, trener Orkana. – Zagrał dziś drugi garnitur, ci, którzy marudzą, że mało grają. Mieli okazję pokazać na co ich stać. Ja jak miałem 30 lat to zdałem sprzęt. Pogoń obnażyła dziś nas w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Nie mieliśmy pomysłu. W Orkanie zawodnicy w ciągu 4 lat zwolnili 7 trenerów. Nasi napastnicy nie oddali ani jednego strzału w światło bramki. Na pytanie, dlaczego nie zdecydował się na więcej zmian, trener gości przytoczył swoje słowa z szatni: Zawaliliście pierwszą połowę, to teraz pokażcie, na co was stać. Nie będzie żadnych zmian. Kiedy Kazubowski, który skręcił nogę, poprosił o zmianę, dostał nie tylko odmowną odpowiedź, ale i trener Kotas jasno powiedział, że w takim wypadku dokończą mecz w dziesięciu. Do ostatniego gwizdka pozostawił na ławce m.in. Daniela Dubickiego, Błażeja Adamusa czy Adriana Stępnia. - Moi zawodnicy pokazali, że nie nadają się do III ligi, bo w niczym nie byli lepsi od piątoligowców – skwitował Kotas.

Po kwadransie Krzysztof Witkowski przedarł się środkiem i zakończył akcję strzałem, który jeszcze po rykoszecie pewnie obronił bramkarz. W 19 minucie groźną akcją opowiedzieli goście. Po starcie piłki w środku pola, trafiła ona do Kowola, który mając dużo swobody ruszył lewą stroną w pole karne. Jego próby dogrania lub strzału wzdłuż bramki żaden z partnerów nie zamknął. Dwie minuty później pomocnik Pogoni Grzegorz Kowalski posłał podanie na lewo do Tomasza Musika, który zatrzymał się przed „16” i wycofał piłkę do Artura Mańki. Uderzenie lewego pomocnika było bardzo niecelne. Później zaznaczyła się lekka przewaga gości, ale nie skutkowało to okazjami strzeleckimi Kiedy pierwsza połowa zbliżała się do końca, w 40 minucie obrońca Bartosz Kultys z okolic linii środkowej posłał długą, krzyżową piłkę w pole karne. Obrońca strącił ją głową na rzut rożny. Mańka dośrodkował na bliższy słupek, a z 8 metrów głową gola strzelił kapitan Pogoni Oskar Jasiński. Sensacyjny gol „do szatni” podbudował gospodarzy, a wynik zwiastował duże emocje po przerwie.

Dobiegała końca godzina gry, kiedy akcja Pogoni przyniosła podwyższenie prowadzenia. Znajdujący się blisko narożnika pola karnego Tomasz Musik wymanewrował obrońcę i posłał dokładne, górne podanie do stojącego około 8 metrów od bramki Kacpra Markowskiego. Pozostawiony z dużą swobodą najlepszy napastnik Pogoni lekkim, precyzyjnym muśnięciem głową skierował przy słupku piłkę do siatki. Już cztery minuty później ze swojego gola mógłby się cieszyć Musik, kiedy idealnie dośrodkował na jego głowę Adam Wolszlegier z prawej strony. Piłka minimalnie minęła słupek. Podrażnieni takim obrotem sprawy goście, widząc swoją bezradność na tle świetnie dysponowanych rywali, zaczęli uciekać się do fauli. Od 76 minuty powinni grać w dziesięciu, bo za brutalne, umyślne kopnięcie Bartosza Haraszczuka, należała się Kazimierczakowi czerwona kartka. Sędzia Krzysztof Gałek okazał się miłosierny i pokazał mu tylko żółty kartonik. Wynik został ustalony w 79 minucie. Pressing Pogoni na połowie Orkana przyniósł odzyskanie piłki w środku pola, skąd trafiła ona na prawo do Wolszlegiera, który z kolei oddał ją do środka, do Witkowskiego. Absolutnie wyróżniający się w tym meczu pomocnik Pogoni posłał prostopadłe podanie do Markowskiego, który z zimną krwią, mimo towarzystwa obrońcy, strzelił gola, uderzając po ziemi obok wybiegającego bramkarza. W samej końcówce poderwali się jeszcze rumianie, jednak strzał pod dwójkowej akcji był niecelny, a uderzenie z bliska Kazubowskiego zablokował Jasiński.

Powiedzieli po meczu:
Stanisław Falitarski, drugi trener Pogoni w tym meczu: - Dobrze nam się mecz ułożył, bramka po stałym fragmencie. Goście musieli się otworzyć i dostali jeszcze dwa gole po dwóch kontrach. Nasz zespół chciał się pokazać z lepszym rywalem, a gra z III ligowcem to obecnie jedyna szansa, żeby pokazać, że w Lęborku też można dobrze grać w piłkę. Nastawiliśmy się na defensywną grę. Wyszła nam najlepsza połowa i najlepszy mecz Witkowskiego, ale też można wspomnieć o Kołuckim, Wolszlegierze i Markowskim. Na pewno nie liczyliśmy na 3-0.

Kacper Markowski, napastnik Pogoni, zdobywca dwóch bramek: - Rywal to trzeci zespół III ligi bałtyckiej, tak więc taki wynik to wielka niespodzianka.

Grzegorz Kowalski, pomocnik Pogoni: - Wybiegaliśmy ten mecz, wyglądaliśmy lepiej fizycznie. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, z których trzy udało się zamienić na gole. Nie było widać różnicy dwóch klas. Jestem zdania iż był to najlepszy mecz Pogoni w tym sezonie. Wszystko świetnie funkcjonowało, postanowiliśmy że nie będziemy się bronić mimo tego że przyjechał do nas klub notowany o wiele wyżej niż my. Według mnie nasze zwycięstwo nie było dziełem przypadku bo byliśmy w tym meczu zespołem lepszym. Kibice po raz kolejny w tym sezonie nie zawiedli i trzeba przyznać że byli współautorami tego zwycięstwa. Oby tak dalej a od nowego sezonu będziemy grali w 4 lidze.

Grzegorz Smolarek, obrońca Pogoni pauzujący w tym meczu za dwie żółte kartki - Uważam, że to dobre spotkanie chłopaków. Jako zespół nabierzemy pewności siebie po tym meczu. Mecz był wyrównany, ale byliśmy skuteczniejsi w decydujących momentach. Dobra organizacja gry z nasze strony. Dobra gra w obronie nie pozwoliła rywalom na stworzenie sytuacji, a agresywna gra w pomocy przyniosła gole. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie gra Krzyśka Witkowskiego.