24 kolejka 4 ligi, 5 maja 2012r. godz. 14

Murkam Przodkowo – Pogoń Lębork 0:0


Murkam:
Dyszkiewicz – Klakla, Buraczewski, F.Barzowski, Krauze, Bizewski, Bloch, Frankowski, D.Barzowski (46 Groth), K. Madani (46 Maciejewski), Kozerkiewicz (86 Lewandowski)

Pogoń:
Imianowski – Jasiński, Sobczyński, Szutenberg, B.Źmudzki – Basiński (78 Stankiewicz), Godlewski, Mańka (78 Ulanowski), Kołucki (46 Gruchała) – Beyl – Markowski

Do ostatnich sekund czwartej z doliczonych minut gry Pogoń dążyła do strzelenia gola na wagę trzech punktów, ale mimo usilnych starań i długimi fragmentami wyraźnej dominacji na murawie, nie udało się. Z bezbramkowego remisu mogą być zadowoleni gospodarze, bo taki wynik pozwolił im zachować trzy punktową przewagę nad Pogonią. Poza tym w dwumeczu, który może mieć istotne znaczenie na koniec sezonu, Murkam ma lepszy bilans, bo w Lęborku wygrał 2:1.

To był pojedynek piłkarski z gatunku o „sześć” punktów. Pogoń mogła już zagrać w pełnym zestawieniu. Do przerwy trwała zacięta walka o środek pola. Na murawie nie było kalkulacji, ale otwarta gra, wysokie tempo i duże zaangażowanie w walkę z obu stron. Akcję często przenosiły się spod jednego pod drugie pola karne, ale brakowało wykończenia.

W 6 minucie Kacper Markowski uderzył zza pola karnego przy słupku, ale bez problemu wyłapał ten strzał Artur Dyszkiewicz. W 22 minucie z rożnego dośrodkował kapitan Artur Mańka. Do nieco za wysoko zawieszonej piłki Łukasz Godlewski zdołał doskoczyć, ale nie mógł uderzyć, tak jak by chciał. Zawodnikom obu drużyn udzielał się ciężar gatunkowy spotkania i oprócz wzajemnego mobilizowania pojawiały się także nerwowe uwagi. W 25 minucie wspomniany wyżej brak wykończenia akcji zaważył, że Pogoń nie prowadziła. Kontrę Pogoni zaczął ze środka pola wracający na mecz z byłymi kolegami po dwu meczowej pauzie za kartki Łukasz Beyl. Piłkę skierował do grającego w tym meczu z lewej strony pomocy Andrzeja Kołuckiego, który ograł w polu karnym obrońcę i spod końcowej linii posłał piłkę wzdłuż bramki. Markowski czekał na piłkę nieco dalej od bramki i nic nie wyszło z tej groźnej akcji. Zabrakło też zamknięcia z prawej strony przez Łukasza Basińskiego. Za Markowskim jak cień podążał w tym meczu Franciszek Barzowski, mocno utrudniając mu poczynania, ale akurat w tej akcji napastnik Pogoni zdołał uwolnić się od krycia. Defensywnie nastawieni gospodarze zobaczyli do przerwy dwie żółte kartki dla Bizewskiego i Buraczewskiego. Tuż przed przerwą, w 43 minucie Pogoń miała dobrą okazję do objęcia prowadzenia. Mocno bite dośrodkowanie spod bocznej linii Bartosza Żmudzkiego skontrował 5 metrów od bramki głową Markowski, ale piłka minimalnie minęła słupek.

W przerwie gospodarze dokonali dwóch zmian. Za Karima Madaniego i Dawida Barzowskiego pojawili się Grzegorz Maciejewski i Daniel Groth. Z Pogonistów na drugą połowę nie wyszedł już Kołucki, którego zastąpił bardziej ofensywnie usposobiony Grzegorz Gruchała i teraz on miał grać za plecami Markowskiego i być pierwszym do wspierania jedynego napastnika w atakach. Cofnięty został Łukasz Beyl, a na lewą pomoc ze środka powędrował Mańka. Właśnie Beyl i Gruchała drugą połowę zaczęli od strzałów z dalszej odległości, ale oba były bez mocy i precyzji. Odpowiedzią gospodarzy był strzał z wolnego Sebastiana Frankowskiego, po którym piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Dużo groźniej pod bramką Pogoni zrobiło się w 60 minucie i gospodarze byli blisko prowadzenia. Piłka wędrowała jak po sznurku ze skrzydła do środka, skąd z podanie z pierwszej zamknął także bezpośrednim uderzeniem wewnętrzną częścią stopy wprowadzony po przerwie Groth. Na szczęście Pogoni piłka minęła słupek, bo bramkarz Mateusz Imianowski mógł w tej sytuacji odprowadzić tylko piłkę wzrokiem. Chwilę później już zaatakowała Pogoń. Prawy pomocnik Łukasz Basiński złamał akcję do środka i uderzył lewą nogą minimalnie obok dalszego słupka. Do końca spotkania pozostało pół godziny i Pogoń nacierała z coraz większą intensywnością, angażując coraz liczniejszą liczbę zawodników, w tym bocznych obrońców Bartosza Żmudzkiego i przede wszystkim Oskara Jasińskiego. Wiele było dośrodkowań ze skrzydeł, które jednak pozostawiały wiele do życzenia. Były też strzały z dystansu, ale i one najczęściej mijały bramkę. Broniący dostępu do własnej „świątyni” momentami większością zawodników gospodarze nie pozwalali także na krótkie rozegranie akcji. Sposobem na pożądanego gola mogły być stałe fragmenty. Jeden z nich, w 68 minucie, po dośrodkowaniu Beyla próbował wykorzystać Godlewski, ale choć był pierwszy przy piłce, to uderzona głową z kilku metrów piłka pofrunęła nad poprzeczką. Kolejna atak już po chwili mógł zakończyć się powodzeniem. Beyl kilka razy w tym spotkaniu błysnął rozegraniem, jak na reżysera ofensywnych poczynań przystało i tak też było w 69 minucie, kiedy uruchomił na lewym skrzydle Gruchałę. Jego podanie wzdłuż bramki próbował zamknąć przy drugim słupku z bliska Basiński i wydawało się z wysokości trybun, że nie będzie miał problemów ze skutecznym wykończeniem, nawet wślizgiem. Powstało duże zamieszanie, próbował dobijać jeszcze Markowski, ale gwizdek sędziego przerwał natarcie gości. Również odpowiedź gospodarzy była nieskuteczna. W 77 minucie dobre dośrodkowanie Jasińskiego, ale półgórna piłka minęła na pierwszym słupku Markowskiego, którego blisko pilnował obrońca, a inny z defensorów gospodarzy uprzedził składającego się do strzału Gruchałę. W 82 minucie jedna z nielicznych rewanżowych akcji ofensywnych gospodarzy, ale po niej to Pogoń wróciła z dalekiej podróży. Defensywny pomocnik Mariusz Bloch, nie pilnowany i nie blokowany, już z pola karnego kopnął z pierwszej niewiele obok słupka. W 85 minucie Basińskiego zmienił Stankiewicz, a Mańkę Ulanowski. W końcówce gospodarze dostali jeszcze trzecią żółtą kartkę, którą ukarany został Mariusz Klakla. W 90 minucie Beyl, mimo nacisków dwóch obrońców w środku pola uwolnił się i podał na prawo do Jasińskiego, który niestety przerzucił pola karne. W doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Stankiewicza Beyl z powietrza uderzył wysoko nad poprzeczką.