Pogoń Lębork - Karol Pęplino 2:1 (1:1)
bramki: 0:1 Adam Pietras ('13), 1:1 Rafał Morawski ('30), 2:1 Mateusz Stankiewicz ('47)
Pogoń: Skrzypczak - Bach, Jasiński, Kozakiewicz ('46 Kowalski), Haraszczuk - Witkowski ('74 Krajnik), Morawski, Kalamaszek - Kołucki ('46 Żmudzki), Ilianz ('81 Główczewski R.), Stankiewicz.
Karol: M. Petrus - Bielecki, Bewersdorff ('62Mmakuch), Pietras, Mettel, Lubański ('78 Wasylko), Wypych ('72 Mikłaszewicz), Ziembiński, Ł. Nejman, Gołąb, K. Petrus.
Żółte kartki: Kalamaszek, Haraszczuk, Bach i Żmudzki (wszyscy Pogoń) oraz Wypych, Bielecki, Bewersdorff i Pietras (Karol)
Czerwone kartki: Stankiewicz (Pogoń) i Gołąb (Karol) 68 minuta
Sędziowali: Andrzej Cyrson, Jan Lewicz, Łukasz Kowalski
To miał być pierwszy, prawdziwy egzamin dla lidera z Lęborka i takim się okazał w rzeczywistości. Został zaliczony, bo to czwarty z kolei wygrany mecz, choć w najmniejszym wymiarze i po nie tak efektownej grze, ale przecież „nie zawsze może być maj”. Zgodnie z przewidywaniami i miejscem w tabeli Karol Pęplino postawił Pogoni trudne warunki i w końcówce, gdyby nie znakomita postawa w bramce Michała Skrzypczaka, miał szanse doprowadzić do wyrównania. Cichym bohaterem meczu może być także uznany 18-letni Jakub Żmudzki, który zmienił na drugą połowę Andrzeja Kołuckiego, i już w pierwszej indywidualnej akcji ograł w swoim stylu obrońcę i asystował przy dającym 3 punkty golu Stankiewicza. Mecz toczył się w nerwowej atmosferze a sędzia Andrzej Cyrson pokazał zawodnikom obu drużyn po cztery żółte kartki, a w 68 minucie usunął z boiska za wzajemne przewinienia pogonistę Mateusza Stankiewicza i Adama Gołębia.
Od początku goście pokazali, że nie zamierzają ułatwiać liderowi zadania i przez pierwsze pół godziny skutecznie rozbijali ich ofensywne akcje, nie pozwalając na rozwinięcie skrzydeł i złapanie rytmu. Mimo konsekwentnej i zdyscyplinowanej postawy pęplinian w defensywie, w 8 minucie pomocnik Mariusz Kalamaszek znalazł lukę i wykorzystał błąd w ustawieniu ich szyków obronnych, otwierając górnym podaniem drogę do bramki Krzysztofowi Witkowskiemu. Gdyby w porę nie zareagował wyjściem z bramki pod „szesnastkę” Marcin Petrus i nie zablokował próbującego lobować go pomocnika Pogoni, goście prawdopodobnie musieliby odrabiać straty. Było odwrotnie. Po rzucie rożnym w 13 minucie wybita głową piłka przez jednego z obrońców Pogoni trafiła do zamykającego akcję z drugiej strony grającego trenera, obrońcy Adama Pietrasa, który pozostawiony bez opieki uderzył z powietrza wewnętrzną częścią prawej nogi tak precyzyjnie, że piłka wylądowała pod poprzeczką. Pogoń nadal dłużej była przy piłce, ale nie stwarzała zagrożenia pod bramką rywali. W 24 minucie z wolnego strzelił obok słupka Kalamaszek. Prostopadłe podania gospodarzy były odczytywane. W 27 minucie bramkarz Pogoni dwa razy musiał stanąć na wysokości zadania, broniąc z bliska strzałów, czym pokazał, że w tej trudnej sytuacji można na niego liczyć. Wreszcie, gdy upływała 30 minuta gry, Pogoń doprowadziła do remisu. Z rzutu wolnego zagrał w pole karne Kalamaszek i wydawało się, że w lepszej sytuacji jest obrońca, który wybije piłkę. Nie uczynił tego, a Rafał Morawski tylko czekał na taką okazję i przelobował, tym razem skutecznie, Marcina Petrusa. Po wyrównującej bramce mecz się zaostrzył i z tego powodu ucierpiał mocno, m.in. kapitan Pogoni Oskar Jasiński, który na chwilę musiał opuścić murawę. Pogoń jeszcze przycisnęła, ale kilku dobrym atakom zabrakło wykończenia. Posypały się za to żółte kartki dla Pogonisty Bartosza Haraszczuka oraz dla Mateusza Bieleckiego, Mateusza Bewersdorffa i Adama Pietrasa ze strony gości.
Przed drugą połową trener Pogoni Sobiesław Przybylski dokonał dwóch zmian. Obrońcę Kozakiewicza i skrzydłowego Kołuckiego zastąpili pomocnik Grzegorz Kowalski skrzydłowy Jakub Żmudzki. Grający do tej pory w pomocy Morawski został partnerem Jasińskiego w środku obrony, a jego miejsce zajął Kowalski. Już w pierwszej akcji Żmudzki w swoim stylu łatwo ograł do końcowej linii obrońcę i posłał podanie wzdłuż pola bramkowego. Zamykający to zagranie Stankiewicz rzucił się „szczupakiem”, uderzając skutecznie piłkę głową kilkadziesiąt centymetrów od murawy. A więc wszystko wróciło do normy, tyle, że do zakończenia pozostała prawie jeszcze cała połowa. Przez kolejne minuty niewiele się na murawie działo. Pogoń miała przewagę i opanowała środek boiska. W 68 minucie na murawie zrobiło się luźniej. Po czerwonej kartce zobaczyli Stankiewicz i Gołąb, którzy już wcześniej toczyli potyczki słowne i nie tylko. Tym razem obaj padli na murawę i sędzia nie dochodził, który zaczął, ale wymierzył tę samą karę. W ostatnich minutach goście postawili wszystko na jedną kartę, a zbyt głęboko zepchnięta do obrony Pogoń była w dużych opałach. W 84 minucie po dośrodkowaniu ze skrzydła w sytuacji sama na sam znalazłby się Daniel Ziembiński, ale złe przyjęcie piłki dało szanse na jej przejęcie Skrzypczakowi.. Pogoń nie mogła dłużej utrzymać się przy piłce i w 87 minucie Skrzypczak dobrze odczytuje prostopadłe podanie, ratując Pogoń przed stratą gola. Wynik już nie uległ zmianie.
Po meczu powiedzieli:
Sobiesław Przybylski, trener Pogoni:- Cieszą 3 punkty, czwarte zwycięstwo, może po słabszej grze, po oddaniu inicjatywy jednak zwycięzców się nie rozlicza. W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka męskich słów i zespół zareagował prawidłowo. Ogólnie nie zagraliśmy dobrego spotkania, ale charakter zespołu kształtuje się właśnie w takich meczach. Przystanek nr 4 z 30 zaliczony.
Adam Pietras, trener Karola: - W pierwszej połowie zdecydowanie cofnęliśmy się, bo taki był zamysł, aby się nie otwierać. Graliśmy z kontry, lub prostopadłe podania, stałe fragmenty i po jednym z nich udało się strzelić gola. Pogoń była dłużej w posiadaniu piłki w pierwszej połowie, była lepszym zespołem a my nadrabialiśmy ustawieniem z tyłu. Głupi błąd i straciliśmy bramkę. Śpiączka w drugiej połowie. Pogoń przycisnęła. W końcówce mieliśmy 3 sytuacje i przynajmniej jedną powinniśmy wykorzystać.
Od początku goście pokazali, że nie zamierzają ułatwiać liderowi zadania i przez pierwsze pół godziny skutecznie rozbijali ich ofensywne akcje, nie pozwalając na rozwinięcie skrzydeł i złapanie rytmu. Mimo konsekwentnej i zdyscyplinowanej postawy pęplinian w defensywie, w 8 minucie pomocnik Mariusz Kalamaszek znalazł lukę i wykorzystał błąd w ustawieniu ich szyków obronnych, otwierając górnym podaniem drogę do bramki Krzysztofowi Witkowskiemu. Gdyby w porę nie zareagował wyjściem z bramki pod „szesnastkę” Marcin Petrus i nie zablokował próbującego lobować go pomocnika Pogoni, goście prawdopodobnie musieliby odrabiać straty. Było odwrotnie. Po rzucie rożnym w 13 minucie wybita głową piłka przez jednego z obrońców Pogoni trafiła do zamykającego akcję z drugiej strony grającego trenera, obrońcy Adama Pietrasa, który pozostawiony bez opieki uderzył z powietrza wewnętrzną częścią prawej nogi tak precyzyjnie, że piłka wylądowała pod poprzeczką. Pogoń nadal dłużej była przy piłce, ale nie stwarzała zagrożenia pod bramką rywali. W 24 minucie z wolnego strzelił obok słupka Kalamaszek. Prostopadłe podania gospodarzy były odczytywane. W 27 minucie bramkarz Pogoni dwa razy musiał stanąć na wysokości zadania, broniąc z bliska strzałów, czym pokazał, że w tej trudnej sytuacji można na niego liczyć. Wreszcie, gdy upływała 30 minuta gry, Pogoń doprowadziła do remisu. Z rzutu wolnego zagrał w pole karne Kalamaszek i wydawało się, że w lepszej sytuacji jest obrońca, który wybije piłkę. Nie uczynił tego, a Rafał Morawski tylko czekał na taką okazję i przelobował, tym razem skutecznie, Marcina Petrusa. Po wyrównującej bramce mecz się zaostrzył i z tego powodu ucierpiał mocno, m.in. kapitan Pogoni Oskar Jasiński, który na chwilę musiał opuścić murawę. Pogoń jeszcze przycisnęła, ale kilku dobrym atakom zabrakło wykończenia. Posypały się za to żółte kartki dla Pogonisty Bartosza Haraszczuka oraz dla Mateusza Bieleckiego, Mateusza Bewersdorffa i Adama Pietrasa ze strony gości.
Przed drugą połową trener Pogoni Sobiesław Przybylski dokonał dwóch zmian. Obrońcę Kozakiewicza i skrzydłowego Kołuckiego zastąpili pomocnik Grzegorz Kowalski skrzydłowy Jakub Żmudzki. Grający do tej pory w pomocy Morawski został partnerem Jasińskiego w środku obrony, a jego miejsce zajął Kowalski. Już w pierwszej akcji Żmudzki w swoim stylu łatwo ograł do końcowej linii obrońcę i posłał podanie wzdłuż pola bramkowego. Zamykający to zagranie Stankiewicz rzucił się „szczupakiem”, uderzając skutecznie piłkę głową kilkadziesiąt centymetrów od murawy. A więc wszystko wróciło do normy, tyle, że do zakończenia pozostała prawie jeszcze cała połowa. Przez kolejne minuty niewiele się na murawie działo. Pogoń miała przewagę i opanowała środek boiska. W 68 minucie na murawie zrobiło się luźniej. Po czerwonej kartce zobaczyli Stankiewicz i Gołąb, którzy już wcześniej toczyli potyczki słowne i nie tylko. Tym razem obaj padli na murawę i sędzia nie dochodził, który zaczął, ale wymierzył tę samą karę. W ostatnich minutach goście postawili wszystko na jedną kartę, a zbyt głęboko zepchnięta do obrony Pogoń była w dużych opałach. W 84 minucie po dośrodkowaniu ze skrzydła w sytuacji sama na sam znalazłby się Daniel Ziembiński, ale złe przyjęcie piłki dało szanse na jej przejęcie Skrzypczakowi.. Pogoń nie mogła dłużej utrzymać się przy piłce i w 87 minucie Skrzypczak dobrze odczytuje prostopadłe podanie, ratując Pogoń przed stratą gola. Wynik już nie uległ zmianie.
Po meczu powiedzieli:
Sobiesław Przybylski, trener Pogoni:- Cieszą 3 punkty, czwarte zwycięstwo, może po słabszej grze, po oddaniu inicjatywy jednak zwycięzców się nie rozlicza. W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka męskich słów i zespół zareagował prawidłowo. Ogólnie nie zagraliśmy dobrego spotkania, ale charakter zespołu kształtuje się właśnie w takich meczach. Przystanek nr 4 z 30 zaliczony.
Adam Pietras, trener Karola: - W pierwszej połowie zdecydowanie cofnęliśmy się, bo taki był zamysł, aby się nie otwierać. Graliśmy z kontry, lub prostopadłe podania, stałe fragmenty i po jednym z nich udało się strzelić gola. Pogoń była dłużej w posiadaniu piłki w pierwszej połowie, była lepszym zespołem a my nadrabialiśmy ustawieniem z tyłu. Głupi błąd i straciliśmy bramkę. Śpiączka w drugiej połowie. Pogoń przycisnęła. W końcówce mieliśmy 3 sytuacje i przynajmniej jedną powinniśmy wykorzystać.