Drzewiarz Rzeczenica - Pogoń Lębork 1:7
bramki: 0:1 Rafał Morawski (1), 0:2 Sylwester Ilanz (15), 0:3 Mariusz Kalamaszek (21- karny), 1:3 Grzegorz Kraska (28), 1:4 Rafał Morawski (52), 1:5 Sylwester Ilanz (55), 1:6 Rafał Morawski (67), 1:7 Sylwester Ilanz (89)
Drzewiarz: Tamioła – Zaliwski, Haziak (kapitan), Kasperowicz, Monikowski (28 Szaciukiewicz), Modzelewski, Szwałek, Gliniecki, Staniol, Kraska (71 Jaźwik), Nowicki (56 Rosołowski)
Pogoń: Skrzypczak – Bach, Jasiński (kapitan), Kozakiewicz, Haraszczuk (73 Żółtowski) – Witkowski (76 Krajnik), Morawski, Kalamaszek (60 Kowalski) – Kołucki (67 Żmudzki), Ilanz, Stankiewicz
żółte kartki: Szwałek, Stanios
sędzia: Mirosław Cyrson
Po jednostronnym meczu, w którym atuty piłkarskie były po stronie gości, Pogoń odniosła efektowne zwycięstwo w dalekiej Rzeczenicy. Od początku nasza drużyna ruszyła do ataku, czego efektem był piękny gol Rafała Morawskiego już po kilkudziesięciu sekundach gry. Morawski dołożył potem jeszcze dwa trafienia, trzy razy na listę strzelców wpisał się Sylwester Ilanz, a bramkę z karnego zdobył Mariusz Kalamaszek. Kilka niezłych okazji nie zostało jeszcze wykorzystanych. Gospodarze po golu Grzegorza Kraski na 1:3 odzyskali chwilowo nadzieję na lepszy obrót wydarzeń, ale skończyło się na marzeniach. Po 3 kolejkach Pogoń z kompletem punktów wygodnie rozsiadła się w fotelu lidera i oby tak pozostało do końca sezonu.
- Obawiałem się tego meczu, bo słyszałem, że to ciężkie boisko, a w składzie gospodarzy jest kilku zawodników z niezłą przeszłością piłkarską - powiedział po meczu trener Pogoni Sobiesław Przybylski. - Chciałbym pochwalić cały zespół za zaangażowanie. Nie zlekceważyli rywala. Jestem zadowolony, że po trzech kolejkach mamy komplet punktów.
Trener Pogoni wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i na trzecie spotkanie posłał do boju tę samą jedenastkę, co w dwóch poprzednich kolejkach. W protokole meczowym znalazło się miejsce dla 7 rezerwowych.
W wyjściowym składzie Drzewiarza zagrał po raz pierwszy w tym sezonie lewy pomocnik Krystian Stanios, były zawodnik III-ligowej Bytovii Bytów a ostatnio Korala Dębnica. Gospodarze górowali średnią wieku (Kasperowicz ur. 1971, Nowicki 1974, trener i kapitan Robert Haziak 1975, Grzegorz Kraska 1978, Zaliwski 1980, Stanios i Szwałek 1983), ale nie wyszło im to na dobre. Tym razem górą była młodość.
Już pierwsza akcja Pogoni zakończyła się golem. Kalamaszek posłał górne, krzyżowe podanie ze środka na lewe skrzydło, stamtąd piłka trafiła przed pole karne do Rafała Morawskiego, który uderzył ją niezbyt mocno tuż po odbiciu od murawy, trafiając w „okienko” bramki młodzieżowego golkipera.
W 8 minucie po dośrodkowaniu z rożnego Tamioła popełnił błąd i nie wypiąstkował piłki wychodząc do dośrodkowania. Na jego szczęście Krzysztof Witkowski za bardzo podszedł pod piłkę i przeleciała ona nad poprzeczką. Drzewiarz odpowiedział zagraniem wzdłuż bramki Staniosa, ale żaden z jego partnerów nie zamknął akcji. W tym okresie sędzia często musiał używać gwizdka, bo piłkarze nie przebierali w środkach, kiedy trzeba było przerwać akcję rywali.
W 12 minucie Kraska wywalczył rzut rożny. Stałe fragmenty gry, przy dominacji Pogoni w środku boiska, mogły być jedynym atutem mających lepsze warunki fizyczne gospodarzy. Tak było tym razem. Mocne dośrodkowanie i piłkę głową uderzył tuż nad poprzeczką grający prezes Drzewiarza Dariusz Kasperowicz. Po kwadransie gry Pogoń zadała drugi skuteczny cios. Kalamaszek długim podaniem za obrońców uruchomił Ilanza,a ten pewnym strzałem przy „krótkim” słupku nie dał szans bramkarzowi.
Trzy minuty później kolejny atak Pogoni. Trzy podania wystarczyły, żeby Stankiewicz znalazł się w dogodnej sytuacji, ale jego kończący strzał przeleciał obok dalszego słupka. Kolejna indywidualna akcja jednego z bardziej aktywnych zawodników przyniosła wymierny skutek. Faulowany w polu karnym Stankiewicz i sędzia podyktował „jedenastkę”. Kalamaszek płaskim strzałem zmylił bramkarza, który rzucił się w przeciwną stronę, ale jeden z Pogonistów za szybko wbiegł w pole karne i sędzia nakazał powtórkę. Kalamaszek tym razem uderzył w tę samą stronę, tyle, że podniósł piłkę. Tym razem Mirosław Cyrson wskazał już na środek boiska.
Dominacja Pogoni nie podlegała dyskusji. Długie utrzymywanie się przy piłce, za którą rywale musieli biegać, budowanie akcji z większej liczby podań, jak trzeba było na jeden kontakt, lepsza organizacja gry całego zespołu, przewaga w umiejętnościach technicznych. „Dzielił i rządził” na boisku Mariusz Kalamaszek, który był klasą sam dla siebie. Taktyka gospodarzy była na tyle czytelna co wymuszona. Zdecydowana przewaga w środku pola przyjezdnych zmuszała gospodarzy do grania długich piłek z obrony na wysokiego Grzegorza Kraskę, z którym większość pojedynków wygrywali obrońcy Pogoni. Raz jeden górą był jednak napastnik Drzewiarza, kiedy naciskany przez rywala Kozakiewicz nie trafił w piłkę przy próbie wybicia. Kraska wykorzystał ten błąd z zimną krwią, trafiając do siatki obok próbującego ratować jeszcze sytuację Skrzypczaka. To była 28 minuta i jeszcze dużo czasu na odrobienie strat. Jednak to Pogoń jeszcze przed przerwą miała znakomitą okazję do podwyższenia prowadzenia. W 34 minucie duży błąd popełnił młody bramkarz gospodarzy wykopując piłkę pod nogi Stankiewicza. Piłkę po strzale skrzydłowego Pogoni wybił z linii bramkowej obrońca.
Wynik 3:1 do przerwy nie oznaczał, że drużyna Sobiesława Przybylskiego spoczęła na laurach. W 52 minucie jeszcze podwyższyła prowadzenie. Morawski doskoczył do wyprowadzającego akcję z własnej połowy rywala, a pomógł mu jeszcze skutecznie Stankiewicz. Z odebraną piłką Morawski podciągnął jeszcze pod „szesnastkę” i uderzył. Ponownie jak przy pierwszej bramce niezbyt mocno, ale za to precyzyjnie przy słupku. Być może bramkarz mógł się lepiej zachować, ale skończyło się na obserwacji wpadającej do siatki piłki.
Już trzy minuty później kolejna ofensywna akcja Pogoni przyniosła piątą bramkę. Prawą stroną ruszył obrońca Szymon Bach. Już za połową boiska przekazał piłkę do środka. Przejawiający wielką ochotę do gry od początku Stankiewicz przebił się wzdłuż pola karnego, ale nie miał już miejsca na uderzenie i oddał piłkę na lewo do Ilanza. Napastnik Pogoni z okolic narożnika pola karnego uderzył technicznie i piłka po lobie wylądowała przy dalszym słupku.
W 67 minucie Morawski skompletował hat-tricka. Sam odebrał piłkę rywalowi na połowie Pogoni i z dwoma kolegami ruszyli z kontratakiem, mając przed sobą jednego obrońcę. Piłka trafiła na skrzydło do Ilanza, a ten oddał ją do środka do Morawskiego, który tylko zmienił jej kierunek, posyłając obok wybiegającego bramkarza.
Szósty gol odebrał gospodarzom siły i ochotę do dalszej gry a tymczasem w 76 i w 77 minucie, najpierw Stankiewicz uderzeniem z akcji zmusił do efektownej parady bramkarza, a następnie Ilanz, po długim podaniu z obrony chciał efektownie lobować bramkarza, ale ta sztuka mu się nie udała.
„Dzieła zniszczenia” dopełnił Ilanz w 89 minucie i była to najłatwiej zdobyta przez niego bramka. Wszystko dlatego, że najpierw Morawski podaniem w tempo uruchomił z prawej strony obrońcę Bacha, a ten wyłożył piłkę jak na tacy, na dołożenie nogi. Nie można było zepsuć tej okazji.
- Obawiałem się tego meczu, bo słyszałem, że to ciężkie boisko, a w składzie gospodarzy jest kilku zawodników z niezłą przeszłością piłkarską - powiedział po meczu trener Pogoni Sobiesław Przybylski. - Chciałbym pochwalić cały zespół za zaangażowanie. Nie zlekceważyli rywala. Jestem zadowolony, że po trzech kolejkach mamy komplet punktów.
Trener Pogoni wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i na trzecie spotkanie posłał do boju tę samą jedenastkę, co w dwóch poprzednich kolejkach. W protokole meczowym znalazło się miejsce dla 7 rezerwowych.
W wyjściowym składzie Drzewiarza zagrał po raz pierwszy w tym sezonie lewy pomocnik Krystian Stanios, były zawodnik III-ligowej Bytovii Bytów a ostatnio Korala Dębnica. Gospodarze górowali średnią wieku (Kasperowicz ur. 1971, Nowicki 1974, trener i kapitan Robert Haziak 1975, Grzegorz Kraska 1978, Zaliwski 1980, Stanios i Szwałek 1983), ale nie wyszło im to na dobre. Tym razem górą była młodość.
Już pierwsza akcja Pogoni zakończyła się golem. Kalamaszek posłał górne, krzyżowe podanie ze środka na lewe skrzydło, stamtąd piłka trafiła przed pole karne do Rafała Morawskiego, który uderzył ją niezbyt mocno tuż po odbiciu od murawy, trafiając w „okienko” bramki młodzieżowego golkipera.
W 8 minucie po dośrodkowaniu z rożnego Tamioła popełnił błąd i nie wypiąstkował piłki wychodząc do dośrodkowania. Na jego szczęście Krzysztof Witkowski za bardzo podszedł pod piłkę i przeleciała ona nad poprzeczką. Drzewiarz odpowiedział zagraniem wzdłuż bramki Staniosa, ale żaden z jego partnerów nie zamknął akcji. W tym okresie sędzia często musiał używać gwizdka, bo piłkarze nie przebierali w środkach, kiedy trzeba było przerwać akcję rywali.
W 12 minucie Kraska wywalczył rzut rożny. Stałe fragmenty gry, przy dominacji Pogoni w środku boiska, mogły być jedynym atutem mających lepsze warunki fizyczne gospodarzy. Tak było tym razem. Mocne dośrodkowanie i piłkę głową uderzył tuż nad poprzeczką grający prezes Drzewiarza Dariusz Kasperowicz. Po kwadransie gry Pogoń zadała drugi skuteczny cios. Kalamaszek długim podaniem za obrońców uruchomił Ilanza,a ten pewnym strzałem przy „krótkim” słupku nie dał szans bramkarzowi.
Trzy minuty później kolejny atak Pogoni. Trzy podania wystarczyły, żeby Stankiewicz znalazł się w dogodnej sytuacji, ale jego kończący strzał przeleciał obok dalszego słupka. Kolejna indywidualna akcja jednego z bardziej aktywnych zawodników przyniosła wymierny skutek. Faulowany w polu karnym Stankiewicz i sędzia podyktował „jedenastkę”. Kalamaszek płaskim strzałem zmylił bramkarza, który rzucił się w przeciwną stronę, ale jeden z Pogonistów za szybko wbiegł w pole karne i sędzia nakazał powtórkę. Kalamaszek tym razem uderzył w tę samą stronę, tyle, że podniósł piłkę. Tym razem Mirosław Cyrson wskazał już na środek boiska.
Dominacja Pogoni nie podlegała dyskusji. Długie utrzymywanie się przy piłce, za którą rywale musieli biegać, budowanie akcji z większej liczby podań, jak trzeba było na jeden kontakt, lepsza organizacja gry całego zespołu, przewaga w umiejętnościach technicznych. „Dzielił i rządził” na boisku Mariusz Kalamaszek, który był klasą sam dla siebie. Taktyka gospodarzy była na tyle czytelna co wymuszona. Zdecydowana przewaga w środku pola przyjezdnych zmuszała gospodarzy do grania długich piłek z obrony na wysokiego Grzegorza Kraskę, z którym większość pojedynków wygrywali obrońcy Pogoni. Raz jeden górą był jednak napastnik Drzewiarza, kiedy naciskany przez rywala Kozakiewicz nie trafił w piłkę przy próbie wybicia. Kraska wykorzystał ten błąd z zimną krwią, trafiając do siatki obok próbującego ratować jeszcze sytuację Skrzypczaka. To była 28 minuta i jeszcze dużo czasu na odrobienie strat. Jednak to Pogoń jeszcze przed przerwą miała znakomitą okazję do podwyższenia prowadzenia. W 34 minucie duży błąd popełnił młody bramkarz gospodarzy wykopując piłkę pod nogi Stankiewicza. Piłkę po strzale skrzydłowego Pogoni wybił z linii bramkowej obrońca.
Wynik 3:1 do przerwy nie oznaczał, że drużyna Sobiesława Przybylskiego spoczęła na laurach. W 52 minucie jeszcze podwyższyła prowadzenie. Morawski doskoczył do wyprowadzającego akcję z własnej połowy rywala, a pomógł mu jeszcze skutecznie Stankiewicz. Z odebraną piłką Morawski podciągnął jeszcze pod „szesnastkę” i uderzył. Ponownie jak przy pierwszej bramce niezbyt mocno, ale za to precyzyjnie przy słupku. Być może bramkarz mógł się lepiej zachować, ale skończyło się na obserwacji wpadającej do siatki piłki.
Już trzy minuty później kolejna ofensywna akcja Pogoni przyniosła piątą bramkę. Prawą stroną ruszył obrońca Szymon Bach. Już za połową boiska przekazał piłkę do środka. Przejawiający wielką ochotę do gry od początku Stankiewicz przebił się wzdłuż pola karnego, ale nie miał już miejsca na uderzenie i oddał piłkę na lewo do Ilanza. Napastnik Pogoni z okolic narożnika pola karnego uderzył technicznie i piłka po lobie wylądowała przy dalszym słupku.
W 67 minucie Morawski skompletował hat-tricka. Sam odebrał piłkę rywalowi na połowie Pogoni i z dwoma kolegami ruszyli z kontratakiem, mając przed sobą jednego obrońcę. Piłka trafiła na skrzydło do Ilanza, a ten oddał ją do środka do Morawskiego, który tylko zmienił jej kierunek, posyłając obok wybiegającego bramkarza.
Szósty gol odebrał gospodarzom siły i ochotę do dalszej gry a tymczasem w 76 i w 77 minucie, najpierw Stankiewicz uderzeniem z akcji zmusił do efektownej parady bramkarza, a następnie Ilanz, po długim podaniu z obrony chciał efektownie lobować bramkarza, ale ta sztuka mu się nie udała.
„Dzieła zniszczenia” dopełnił Ilanz w 89 minucie i była to najłatwiej zdobyta przez niego bramka. Wszystko dlatego, że najpierw Morawski podaniem w tempo uruchomił z prawej strony obrońcę Bacha, a ten wyłożył piłkę jak na tacy, na dołożenie nogi. Nie można było zepsuć tej okazji.