Piast Człuchów - Pogoń Lębork 0:1 (0:0)
bramka: 0:1 Oskar Jasiński ('85)
Piast: Bzowski – B. Wójcik, Drążek, G. Dowksza (88 Adamczyk), Maślanyk, Przyszlak, Gołębiewski, Czarnowski (56 Wijata), Pencarski (80 J. Wójcik), Szeliga, Urbaniak (46 Gorzelańczyk)
Pogoń: Skrzypczak – Żółtowski, Jasiński, Kozakiewicz, Haraszczuk – Morawski (60 Krajnik), Kalamaszek, Kowalski – Stankiewicz (76 Witkowski), Ilanz, Kołucki (76 J. Żmudzki)
Żółte kartki: Pencarski, G. Dowksza, B. Wójcik – Haraszczuk
Sędzia: Mirosław Cyrson
Nie ma już niepokonanej drużyny w Słupskiej Klasie Okręgowej. W meczu na szczycie po pierwszej, wyrównanej połowie, po przerwie bramka Piasta przeżywała momentami prawdziwe oblężenie ale starania Pogoni do zdobycia zwycięskiego gola zostały nagrodzone w 85 minucie, kiedy po faulu daleko od pola karnego na Jakubie Żmudzkim górną piłkę w „szesnastkę” wrzucił Mariusz Kalamaszek, po drodze jej lot został przedłużony głową i wreszcie dotarła do kapitana Oskara Jasińskiego, który z kilku metrów głową skierował ją od poprzeczki do bramki. Kibice ostrzyli sobie zęby na pojedynek czołowych ligowych snajperów, ale ani Łukasz Czarnowski z Piasta, lider klasyfikacji strzelców, ani Sylwester Ilanz nie poprawili swojego bramkowego dorobku. Pogoda nie oszczędzała zawodników ani nielicznych kibiców, bo mecz toczył się w padającym z mniejszą lub większą intensywnością deszczu, a im bliżej było końca, tym coraz większe ciemności zapadały nad boiskiem. Wszystkie te niedogodności zeszły jednak na drugi plan, bo dzięki wygranej Pogoń ma już tylko punkt straty do lidera z Człuchowa i zajmuje drugą pozycję.
Trener Pogoni wystawił do gry optymalną „jedenastkę”. W drużynie gospodarzy to nie niewysoki Czarnowski był pierwszym atakującym, ale znacznie od niego wyższy Bartosz Urbaniak. Jak przyznał po meczu trener Piasta Zbigniew Cyzman, obaj przystąpili do gry z urazami i obaj opuścili boisko przed czasem.
Na grząskiej, mokrej murawie Pogoń starała się od początku przejąć nad środkiem pola kontrolę i utrzymywać przy piłce. Kilka akcji zostało przeprowadzonych w dobrym tempie i z większą liczbą podań. Częściej i groźniej atakowała lewą stroną, gdzie indywidualnymi akcjami popisywał się lewoskrzydłowy Andrzej Kołucki. Przy jednym z jego podań Ilanzowi niewiele zabrakło do zamknięcia akcji. Gospodarze w tym czasie mieli cztery rzuty wolne na połowie Pogoni, ale ani bezpośrednie strzały, ano dośrodkowania nie stwarzały większego zagrożenia. W 13 minucie po szybkiej wymianie podań piłka trafiła przed pole karne do Kalamaszka, którego uderzenie z dystansu niewiele minęło słupek. W 21 minucie uderzenie pomocnika Pogoni zmierzało już w światło bramki i bramkarz Krzysztof Bzowski sparował piłkę na rzut rożny. To był pierwszy, celny strzał gości. Po rożnym dla Pogoni Piast wyszedł z kontratakiem, a po podaniu na skrzydło i dośrodkowaniu Czarnowskiemu obrońcy zostawili na tyle dużo miejsca, że nawet nie musiał wyskakiwać do pojedynku powietrznego. Uderzył głową kontrującą piłkę na dalszy słupek. Piłka już minęła Skrzypczaka, ale tam gdzie miał być był asekurujący obrońca Marek Kozakiewicz i wybił futbolówkę zmierzającą już chyba do bramki. w tej sytuacji. To była najlepsza okazja gospodarzy w tym spotkaniu. W początkowej fazie meczu wspomniany napastnik Piasta Bartosz Urbaniak wrócił pod własne pole karne, aby pomóc kolegom w defensywie, ale jego bezpardonowa interwencja w starciu z Kalamaszkiem wydawało się, że przyniesie więcej szkody pomocnikowi Pogoni, gdy tymczasem to człuchowianin odczuł mocniej to zderzenie i do końca połowy kulejąc, ze zbitym mięśniem, już raczej tylko statystował. W 31 minucie po krzyżowym przerzucie z jednego skrzydła na drugie Kołucki złamał atak do środka mijając dwóch obrońców i uderzył płasko metr od słupka. Pogoń dłużej przy piłce, lepsza w odbiorze, gdzie wiele piłek w środku pola padało łupem naszych zawodników. Piatowi z trud W 38 minucie Bartosz Haraszczuk zatrzymał nieprzepisowo kontrę Piasta i został ukarany trzecią w sezonie żółtą kartką. Do przerwy kilkoma prostopadłymi podaniami szukał Ilanza Rafał Morawski, także Kalamaszek próbował otworzyć koledze drogę do bramki, ale najlepszy snajper Pogoni kilka razy był łapany na spalonym. W pierwszej połowie nieco lepsze wrażenie sprawiała Pogoń, która przejawiała więcej inicjatywy, miała też więcej indywidualności. Wśród gospodarzy najgroźniejszy Czarnowski operował za napastnikiem i miał jedną okazję do zdobycia gola.
Po przerwie, przez kilka minut gospodarze poderwali się do żywszych ataków, ruszyli bardziej zdecydowanie, ale z upływem czasu opadali coraz bardziej z sił, a Pogoń nacierała, spychając Piasta momentami do głębokiej defensywy. W 51 minucie jeszcze dosyć przypadkowe zagranie Haraszczuka w pole karne Piasta, gdzie nie było nikogo z kolegów. Piłka na śliskiej murawie, w niegroźnej sytuacji, minęła kozłem bramkarza i zmierzała do bramki. Tuż przed linią dopadł ją bramkarz. Nieciekawie mogło być też w dosyć kuriozalnych okolicznościach pod bramką Pogoni, kiedy nieszczęściem mogła zakończyć się wymiana podań między środkowymi obrońcami. Kozakiewicz zagrał do Jasińskiego, a kapitanowi Pogoni odskoczyła piłka. Czarnowski przy starcie do piłkę pośliznął się i nie wykorzystał tego błędu. Polecenie rozgrzewki dostali pomocnicy Krzysztof Witkowski, Jakub Żmudzki i Mateusz Krajnik. Na ławce pozostał tylko bramkarz Dominik Czekirda. W 56 minucie z urazem murawę przymusowo opuścił Czarnowski, którego zmienił 18-letni Mateusz Wijata. Od tego momentu mała siła rażenia gospodarzy zmalała jeszcze bardziej. Chwilę później Kalamaszek wrzucił piłkę w pole karne, skąd głową uderzał Morawski. Zapachniało golem, bo zabrakło naprawdę niewiele. Po godzinie gry Morawskiego zmienił Krajnik. W 68 minucie szczęście dwa razy uśmiechnęło się do gospodarzy. Najpierw po rożnym Haraszczuka przy próbie wybicia piłki skiksował obrońca i gdyby nie czujność bramkarza, piłka miała szansę wpaść do bramki po samobójczym zagraniu. Za chwilę Kozakiewicz uderzał na bramkę Piasta i piłka otarła się o poprzeczkę. Goście nie ustawali w poszukiwaniu zwycięskiej bramki, spychając rywali momentami do głębokiej obrony. W 76 minucie, tuż przed opuszczeniem murawy, bliski wpisania się na listę strzelców był prawoskrzydłowy Mateusz Stankiewicz. Technicznym strzałem posłał „rogala” na dalszy słupek, ale piłka ponownie trafiła w poprzeczkę. Chwilę potem Stankiewicza zastąpił Witkowski, a Kołuckiego Żmudzki. O ile Witkowski raczej nie zaliczy tego epizodu do udanych, to po faulu na Żmudzkim Pogoń strzelił gola na wagę trzech punktów. Pięć minut przed końcem z wolnego piłkę w „szesnastkę” posłał Kalamaszek. Po drodze przedłużył ją jeszcze głową jeden z zawodników, a zamykał całą akcję Jasiński. Uderzona z kilku metrów głową piłka, zanim wpadła za linię bramkową, otarła się jeszcze o poprzeczkę. Eksplozja radości na murawie i na ławce Pogoni.
Gospodarze odsłonili się, próbując ratować wynik, i Pogoń jeszcze trzy razy zaatakowała już bez efektu bramkowego. Trzy doliczone minuty przez Mirosława Cyrsona już nie zmieniły wyniku. Ostatnie wrzucenie piłki z wolnego w pole karne Pogoni nie przyniosło zagrożenia dla bramki Skrzypczaka.
Po meczu powiedzieli:
Sobiesław Przybylski, trener Pogoni:- Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa. W pełni zasłużona wygrana. Dobrze zagraliśmy w defensywie jako cały zespół. Zawodnicy odzyskali pewność na boisku. Drugim mecz z rzędu wygrany i wracamy na właściwe tory. Zostało nam pięć ligowych meczy do końca plus puchar. Chcę pogratulować wszystkim zawodnikom, że w takich niesprzyjających warunkach grali do końca. Walka i determinacja zostały wynagrodzone.
Zbigniew Cyzman, trener Piasta:- W pierwszej połowie mecz w miarę wyrównany. Mieliśmy sytuację po strzale Henia Czarnowskiego z głowy. Czarnowski przed meczem miał problem z pachwiną czy przywodzicielem w ataku, ale nie chcę się tłumaczyć, bo wiadomo, że powinni być zmiennicy. Bartek Urbaniak po jednym ze starć doznał urazu i musiałem kombinować, zespół przestawiać i w drugiej połowie zespół z Lęborka przejął inicjatywę a my nie mieliśmy tej jakości z przodu. Bramkę strzelili i przeciwnik wygrał 1:0. Pogratulować. Nas interesuje każdy najbliższy mecz. Cieszę się, że udało się zdobyć 23 punkty i to dla mnie jest cenne. Nie spinamy się, chcemy zdobywać punkty, czekają nas trudne mecze. Presji na walkę o awans w tej chwili nie mamy. Chcemy wygrywać. Rok temu o tej porze mieliśmy 7 punktów. Zobaczymy co się dalej wydarzy. Po zakończeniu rundy zobaczymy. Pogoń chce walczyć o awans, my chcemy przeszkadzać każdemu. Do Jantara pojedziemy osłabieni kartkami i kontuzjami i szansę dostaną juniorzy z makroregionu.
Trener Pogoni wystawił do gry optymalną „jedenastkę”. W drużynie gospodarzy to nie niewysoki Czarnowski był pierwszym atakującym, ale znacznie od niego wyższy Bartosz Urbaniak. Jak przyznał po meczu trener Piasta Zbigniew Cyzman, obaj przystąpili do gry z urazami i obaj opuścili boisko przed czasem.
Na grząskiej, mokrej murawie Pogoń starała się od początku przejąć nad środkiem pola kontrolę i utrzymywać przy piłce. Kilka akcji zostało przeprowadzonych w dobrym tempie i z większą liczbą podań. Częściej i groźniej atakowała lewą stroną, gdzie indywidualnymi akcjami popisywał się lewoskrzydłowy Andrzej Kołucki. Przy jednym z jego podań Ilanzowi niewiele zabrakło do zamknięcia akcji. Gospodarze w tym czasie mieli cztery rzuty wolne na połowie Pogoni, ale ani bezpośrednie strzały, ano dośrodkowania nie stwarzały większego zagrożenia. W 13 minucie po szybkiej wymianie podań piłka trafiła przed pole karne do Kalamaszka, którego uderzenie z dystansu niewiele minęło słupek. W 21 minucie uderzenie pomocnika Pogoni zmierzało już w światło bramki i bramkarz Krzysztof Bzowski sparował piłkę na rzut rożny. To był pierwszy, celny strzał gości. Po rożnym dla Pogoni Piast wyszedł z kontratakiem, a po podaniu na skrzydło i dośrodkowaniu Czarnowskiemu obrońcy zostawili na tyle dużo miejsca, że nawet nie musiał wyskakiwać do pojedynku powietrznego. Uderzył głową kontrującą piłkę na dalszy słupek. Piłka już minęła Skrzypczaka, ale tam gdzie miał być był asekurujący obrońca Marek Kozakiewicz i wybił futbolówkę zmierzającą już chyba do bramki. w tej sytuacji. To była najlepsza okazja gospodarzy w tym spotkaniu. W początkowej fazie meczu wspomniany napastnik Piasta Bartosz Urbaniak wrócił pod własne pole karne, aby pomóc kolegom w defensywie, ale jego bezpardonowa interwencja w starciu z Kalamaszkiem wydawało się, że przyniesie więcej szkody pomocnikowi Pogoni, gdy tymczasem to człuchowianin odczuł mocniej to zderzenie i do końca połowy kulejąc, ze zbitym mięśniem, już raczej tylko statystował. W 31 minucie po krzyżowym przerzucie z jednego skrzydła na drugie Kołucki złamał atak do środka mijając dwóch obrońców i uderzył płasko metr od słupka. Pogoń dłużej przy piłce, lepsza w odbiorze, gdzie wiele piłek w środku pola padało łupem naszych zawodników. Piatowi z trud W 38 minucie Bartosz Haraszczuk zatrzymał nieprzepisowo kontrę Piasta i został ukarany trzecią w sezonie żółtą kartką. Do przerwy kilkoma prostopadłymi podaniami szukał Ilanza Rafał Morawski, także Kalamaszek próbował otworzyć koledze drogę do bramki, ale najlepszy snajper Pogoni kilka razy był łapany na spalonym. W pierwszej połowie nieco lepsze wrażenie sprawiała Pogoń, która przejawiała więcej inicjatywy, miała też więcej indywidualności. Wśród gospodarzy najgroźniejszy Czarnowski operował za napastnikiem i miał jedną okazję do zdobycia gola.
Po przerwie, przez kilka minut gospodarze poderwali się do żywszych ataków, ruszyli bardziej zdecydowanie, ale z upływem czasu opadali coraz bardziej z sił, a Pogoń nacierała, spychając Piasta momentami do głębokiej defensywy. W 51 minucie jeszcze dosyć przypadkowe zagranie Haraszczuka w pole karne Piasta, gdzie nie było nikogo z kolegów. Piłka na śliskiej murawie, w niegroźnej sytuacji, minęła kozłem bramkarza i zmierzała do bramki. Tuż przed linią dopadł ją bramkarz. Nieciekawie mogło być też w dosyć kuriozalnych okolicznościach pod bramką Pogoni, kiedy nieszczęściem mogła zakończyć się wymiana podań między środkowymi obrońcami. Kozakiewicz zagrał do Jasińskiego, a kapitanowi Pogoni odskoczyła piłka. Czarnowski przy starcie do piłkę pośliznął się i nie wykorzystał tego błędu. Polecenie rozgrzewki dostali pomocnicy Krzysztof Witkowski, Jakub Żmudzki i Mateusz Krajnik. Na ławce pozostał tylko bramkarz Dominik Czekirda. W 56 minucie z urazem murawę przymusowo opuścił Czarnowski, którego zmienił 18-letni Mateusz Wijata. Od tego momentu mała siła rażenia gospodarzy zmalała jeszcze bardziej. Chwilę później Kalamaszek wrzucił piłkę w pole karne, skąd głową uderzał Morawski. Zapachniało golem, bo zabrakło naprawdę niewiele. Po godzinie gry Morawskiego zmienił Krajnik. W 68 minucie szczęście dwa razy uśmiechnęło się do gospodarzy. Najpierw po rożnym Haraszczuka przy próbie wybicia piłki skiksował obrońca i gdyby nie czujność bramkarza, piłka miała szansę wpaść do bramki po samobójczym zagraniu. Za chwilę Kozakiewicz uderzał na bramkę Piasta i piłka otarła się o poprzeczkę. Goście nie ustawali w poszukiwaniu zwycięskiej bramki, spychając rywali momentami do głębokiej obrony. W 76 minucie, tuż przed opuszczeniem murawy, bliski wpisania się na listę strzelców był prawoskrzydłowy Mateusz Stankiewicz. Technicznym strzałem posłał „rogala” na dalszy słupek, ale piłka ponownie trafiła w poprzeczkę. Chwilę potem Stankiewicza zastąpił Witkowski, a Kołuckiego Żmudzki. O ile Witkowski raczej nie zaliczy tego epizodu do udanych, to po faulu na Żmudzkim Pogoń strzelił gola na wagę trzech punktów. Pięć minut przed końcem z wolnego piłkę w „szesnastkę” posłał Kalamaszek. Po drodze przedłużył ją jeszcze głową jeden z zawodników, a zamykał całą akcję Jasiński. Uderzona z kilku metrów głową piłka, zanim wpadła za linię bramkową, otarła się jeszcze o poprzeczkę. Eksplozja radości na murawie i na ławce Pogoni.
Gospodarze odsłonili się, próbując ratować wynik, i Pogoń jeszcze trzy razy zaatakowała już bez efektu bramkowego. Trzy doliczone minuty przez Mirosława Cyrsona już nie zmieniły wyniku. Ostatnie wrzucenie piłki z wolnego w pole karne Pogoni nie przyniosło zagrożenia dla bramki Skrzypczaka.
Po meczu powiedzieli:
Sobiesław Przybylski, trener Pogoni:- Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa. W pełni zasłużona wygrana. Dobrze zagraliśmy w defensywie jako cały zespół. Zawodnicy odzyskali pewność na boisku. Drugim mecz z rzędu wygrany i wracamy na właściwe tory. Zostało nam pięć ligowych meczy do końca plus puchar. Chcę pogratulować wszystkim zawodnikom, że w takich niesprzyjających warunkach grali do końca. Walka i determinacja zostały wynagrodzone.
Zbigniew Cyzman, trener Piasta:- W pierwszej połowie mecz w miarę wyrównany. Mieliśmy sytuację po strzale Henia Czarnowskiego z głowy. Czarnowski przed meczem miał problem z pachwiną czy przywodzicielem w ataku, ale nie chcę się tłumaczyć, bo wiadomo, że powinni być zmiennicy. Bartek Urbaniak po jednym ze starć doznał urazu i musiałem kombinować, zespół przestawiać i w drugiej połowie zespół z Lęborka przejął inicjatywę a my nie mieliśmy tej jakości z przodu. Bramkę strzelili i przeciwnik wygrał 1:0. Pogratulować. Nas interesuje każdy najbliższy mecz. Cieszę się, że udało się zdobyć 23 punkty i to dla mnie jest cenne. Nie spinamy się, chcemy zdobywać punkty, czekają nas trudne mecze. Presji na walkę o awans w tej chwili nie mamy. Chcemy wygrywać. Rok temu o tej porze mieliśmy 7 punktów. Zobaczymy co się dalej wydarzy. Po zakończeniu rundy zobaczymy. Pogoń chce walczyć o awans, my chcemy przeszkadzać każdemu. Do Jantara pojedziemy osłabieni kartkami i kontuzjami i szansę dostaną juniorzy z makroregionu.