Piast Człuchów - Pogoń Lębork 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Mateusz Sychowski ('28), 0:2 Arkadiusz Byczkowski ('57)
Piast: Goździk- Bednarek (84 Podgórski), Cyzman (70 Zachajczuk), Maślanyk (kapitan), Adamczyk - Pencarski, Badiyan, Grzonka (77 Świadek), Krzoska (85 Kolter) - Urbaniak, Czarnowski
Pozostali rezerwowi: Bzowski, B. Wójcik, J. Wójcik, Kolter,
Pogoń: Labuda - Bach, Jasiński (kapitan), Musuła, B. Żmudzki - Wesserling ('65 Morawski), P. Łapigrowski, Sychowski ('85 Naczk) - Stankiewicz ('67 Waczkowski), Ilanz, Byczkowski ('88 Fudala).
Pozostali rezerwowi: R. Łapigrowski, Janowicz
Żółte kartki: Łukasz Czarnowski (36), Arkadiusz Zachajczuk (86) - Mateusz Wesserling (36), Bartosz Żmudzki (48), Rafał Morawski (64)
Sędziowie: Grzegorz Grunau oraz Przemysław Pagacz, Paweł Klimek
Może po mało
spektakularnym meczu, z grą pozostawiającą jeszcze wiele do życzenia, z
dopuszczeniem do sytuacji, w których ratował nas bramkarz lub rywalom zabrakło
lepszego wykończenia, to jednak ostatecznie Pogoń zasłużenie wygrała na kiepskim
boisku outsidera, i to bez straty gola. To 9 zwycięstwo w sezonie, które jednak
nie poprawiło naszej sytuacji w tabeli, ale poprawiło nam humory przed sobotnim
pojedynkiem z KS Chwaszczynem, wiceliderem i kandydatem do awansu. Teraz
czekamy na pierwszą wiosenną wygraną w Lęborku.
W porównaniu z meczem z Orlętami miejsce w wyjściowym składzie stracił pomocnik Rafał Morawski a zaczął spotkanie od początku skrzydłowy Mateusz Stankiewicz. Miejsce na prawej stronie defensywy zajął Szymon Bach, Oskar Jasiński wrócił na jej środek, skąd do pomocy został przesunięty Piotr Łapigrowski.
Obroną Piasta kierował grający z konieczności trener Zbigniew Cyzman, rocznik 1965. Z przodu bramkę Patryka Labudy miał atakować najlepszy strzelec gospodarzy, autor 6 goli Łukasz Czarnowski.
Mecz zaczął się z 11 minutowym opóźnieniem, kiedy w sektorze dla kibiców gości pojawiła się ok. 50-osobowa grupa kibiców Pogoni. Tuż po rozpoczęciu Mateusz Stankiewicz był bliski skutecznego zamknięcia głową dośrodkowania. Kolejne minuty to walka o środek pola, gdzie najczęściej przebywała piłka, zmieniając szybko swojego właściciela. Szarpana ataki kończyły się przed polami karnymi. Kilka fauli i dośrodkowań nie przyniosło większego zagrożenia.
W 10 minucie Piast miał okazję objąć prowadzenie. Najlepszy strzelec gospodarzy Łukasz Czarnowski łatwo poradził sobie z obrońcami i wbiegł z piłką w pole karne. Bramkarz Pogoni wybiegł z bramki, ale na jego i kolegów szczęście człuchowski napastnik przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Lekką przewagę uzyskała Pogoń, z której jednak niewiele wynikało. W 26 minucie gospodarze mieli jeszcze lepszą okazję bramkową. Przejęli piłkę w okolicach linii środkowej. Nie wrócił Wojciech Musuła i rywale mieli otwarte pole. Patryk Krzoska otrzymał podanie w polu karnym, zamarkował strzał, ogrywając Jasińskiego i miał przed sobą już tylko Labudę. Bramkarz Pogoni popisał się refleksem, ratując Pogoń przed stratą gola.
Po takim poważnym ostrzeżeniu i niewykorzystanej doskonałej okazji przez gospodarzy Pogoń w 28 minucie objęła prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na dalszy słupek zamknął Musuła, który zgrał głową do Arkadiusza Byczkowskiego a ten, ponownie głową do Mateusza Sychowskiego. Pomocnik Pogoni miał trochę miejsca i lekkim uderzeniem z 3 metrów trafił do siatki.
W 36 minucie faulował Mateusz Wesserling w środku pola. Zdenerwowany Czarnowski odepchnął rywala i sędzia Grzegorz Grunau ukarał obu zawodników żółtymi kartkami. Dla pomocnika Pogoni to czwarta żółta kartka w sezonie i czeka go przymusowa absencja w meczu w wiceliderem.
Jeszcze przed końcem pierwszej części spotkania w pola karnym Pogoni miał być faulowany napastnik Bartosz Urbaniak i gospodarze mocno domagali się „jedenastki". W doliczonej minucie Pogoń zaatakowała jeszcze raz. Dwójkowa akcja Byczkowskiego z Ilanzem skończyła się jednak gorzej, niż zapowiadała. Zawodnicy nie do końca odczytali swoje intencje i choć Byczkowski miał sytuację strzelecką, to jednak trafił w bramkarza. Była okazja, żeby schodzić do szatni w jeszcze lepszych humorach.
Pierwsza połowa, może także przez kiepski stan murawy na obiekcie człuchowskiego OSiR-u, nie była szczególnie porywającym widowiskiem. Jedni i drudzy mieli duże kłopoty z płynnością gry. Zanim Pogoń zdobyła bramkę gospodarze mieli swoje sytuacje.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian. W 48 minucie, cytując za protokołem sędziowskim, za „przerwanie przeciwnikom możliwości kontynuowania korzystnej akcji poprzez złapanie przeciwnika za koszulkę" żółtą kartkę zobaczył obrońca Pogoni Bartosz Żmudzki.
W 51 minucie Pogoń sama sprokurowała zagrożenie. Wybicie Jasińskiego do boku i piłka trafiła do rywala. Wysokie dośrodkowanie w pole karne, nieporozumienie obrońców z bramkarzem, Labuda zaryzykował, ale nie złapał piłki. Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać tego błędu. Chwilę potem akcją przeniosła się pod bramkę Piasta i tym razem Tomasz Goździk nie złapał piłki, ale i ten błąd pozostał bezkarny.
W 57 minucie atak pozycyjny Pogoni. Piłka rozgrywana przed polem karnym trafiła do Byczkowskiego. Pozostawiony bez opieki skrzydłowy uderzył prawą nogą. Bramkarz chyba zareagował zbyt późno i piłka po jego rękach wpadła do siatki. Pogoń wygrywała już 2-0 i drugie wyjazdowe zwycięstwo było coraz bliżej.
W 64 minucie mającego już żółtą kartkę Wesserlinga trener Sobiesław Przybylski wymienił na Rafała Morawskiego, jednak ten już po chwili za odkopnięcie piłki po gwizdku także zobaczył żółtą kartkę. Niedługo później w dużym zamieszaniu przed polem karnym doszło od zatargu między Stankiewiczem i Mateuszem Pencarskim, który padł na murawę. Trener Pogoni widząc, co się dzieje, zareagował zmieniając Stankiewicza z Jędrzejem Waczkowskim.
W 72 minucie swojego gola strzelił Sylwester Ilanz, jednak z minimalnego spalonego.
Za to kwadrans przed końcem Piast miał znakomitą okazję na kontaktową bramkę. Zagranie w pole karne ze skrzydła, piłka przeleciała przez pole bramkowe i trafiła do niepilnowanego Czarnowskiego. Na jego bezpośrednie uderzenie z bliska rzucił się intuicyjnie Labuda i uratował swój zespół po raz kolejny.
W 82 minucie refleks Goździka sprawdził Ilanz i trzeba przyznać, że bramkarz Piasta stanął na wysokości zadania.
W końcówce za strzelca pierwszego gola Sychowskiego wszedł Miłosz Naczk a za zdobywce drugiej bramki Byczkowskiego Michał Fudala.
W 90 minucie właśnie udana akcja rezerwowych i Naczk po ograniu obrońcy dośrodkował dokładnie do Ilanza. Pozostawiony bez opieki snajper Pogoni miał bardzo dobrą okazję na 19 gola w sezonie, ale stanął mu na drodze bramkarz Piasta.
Zbigniew Cyzman, trener Piasta, powiedział po meczu: - Wynik zasłużony, ale mieliśmy cztery sytuację sam na sam. Można by to wykorzystać i wynik byłby sprawą otwartą. Zagraliśmy to, co w tej chwili prezentujemy. Na miejscu trenuje siedmiu ludzi, reszta dojeżdża na mecze. Z połową zespołu spotykamy się dopiero w sobotę. Sędziowie mylili się w obie strony. Mogę mieć pretensję za pierwszą połowę, kiedy moim zdaniem faulowany był Urbaniak, w drugiej połowie była ręka. Powiedziałbym jednak, że żadna bramka nie padła z ewidentnego błędu arbitra, więc sędziowie pod tym względem nie wypaczyli wyniku. Może byłoby inaczej, gdyby sędzia odgwizdał karnego, bo było to jeszcze przy wyniku 1-0 dla Pogoni. Mieliśmy inne sytuację. Trzeba je wykorzystać i byłaby inna rozmowa. A tak Pogoń spokojnie nas wypunktowała, to, co mieli, wykorzystali. Nasz bramkarz też nieźle bronił w kilku sytuacjach, tak, jak bramkarz Pogoni.
W porównaniu z meczem z Orlętami miejsce w wyjściowym składzie stracił pomocnik Rafał Morawski a zaczął spotkanie od początku skrzydłowy Mateusz Stankiewicz. Miejsce na prawej stronie defensywy zajął Szymon Bach, Oskar Jasiński wrócił na jej środek, skąd do pomocy został przesunięty Piotr Łapigrowski.
Obroną Piasta kierował grający z konieczności trener Zbigniew Cyzman, rocznik 1965. Z przodu bramkę Patryka Labudy miał atakować najlepszy strzelec gospodarzy, autor 6 goli Łukasz Czarnowski.
Mecz zaczął się z 11 minutowym opóźnieniem, kiedy w sektorze dla kibiców gości pojawiła się ok. 50-osobowa grupa kibiców Pogoni. Tuż po rozpoczęciu Mateusz Stankiewicz był bliski skutecznego zamknięcia głową dośrodkowania. Kolejne minuty to walka o środek pola, gdzie najczęściej przebywała piłka, zmieniając szybko swojego właściciela. Szarpana ataki kończyły się przed polami karnymi. Kilka fauli i dośrodkowań nie przyniosło większego zagrożenia.
W 10 minucie Piast miał okazję objąć prowadzenie. Najlepszy strzelec gospodarzy Łukasz Czarnowski łatwo poradził sobie z obrońcami i wbiegł z piłką w pole karne. Bramkarz Pogoni wybiegł z bramki, ale na jego i kolegów szczęście człuchowski napastnik przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Lekką przewagę uzyskała Pogoń, z której jednak niewiele wynikało. W 26 minucie gospodarze mieli jeszcze lepszą okazję bramkową. Przejęli piłkę w okolicach linii środkowej. Nie wrócił Wojciech Musuła i rywale mieli otwarte pole. Patryk Krzoska otrzymał podanie w polu karnym, zamarkował strzał, ogrywając Jasińskiego i miał przed sobą już tylko Labudę. Bramkarz Pogoni popisał się refleksem, ratując Pogoń przed stratą gola.
Po takim poważnym ostrzeżeniu i niewykorzystanej doskonałej okazji przez gospodarzy Pogoń w 28 minucie objęła prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na dalszy słupek zamknął Musuła, który zgrał głową do Arkadiusza Byczkowskiego a ten, ponownie głową do Mateusza Sychowskiego. Pomocnik Pogoni miał trochę miejsca i lekkim uderzeniem z 3 metrów trafił do siatki.
W 36 minucie faulował Mateusz Wesserling w środku pola. Zdenerwowany Czarnowski odepchnął rywala i sędzia Grzegorz Grunau ukarał obu zawodników żółtymi kartkami. Dla pomocnika Pogoni to czwarta żółta kartka w sezonie i czeka go przymusowa absencja w meczu w wiceliderem.
Jeszcze przed końcem pierwszej części spotkania w pola karnym Pogoni miał być faulowany napastnik Bartosz Urbaniak i gospodarze mocno domagali się „jedenastki". W doliczonej minucie Pogoń zaatakowała jeszcze raz. Dwójkowa akcja Byczkowskiego z Ilanzem skończyła się jednak gorzej, niż zapowiadała. Zawodnicy nie do końca odczytali swoje intencje i choć Byczkowski miał sytuację strzelecką, to jednak trafił w bramkarza. Była okazja, żeby schodzić do szatni w jeszcze lepszych humorach.
Pierwsza połowa, może także przez kiepski stan murawy na obiekcie człuchowskiego OSiR-u, nie była szczególnie porywającym widowiskiem. Jedni i drudzy mieli duże kłopoty z płynnością gry. Zanim Pogoń zdobyła bramkę gospodarze mieli swoje sytuacje.
Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian. W 48 minucie, cytując za protokołem sędziowskim, za „przerwanie przeciwnikom możliwości kontynuowania korzystnej akcji poprzez złapanie przeciwnika za koszulkę" żółtą kartkę zobaczył obrońca Pogoni Bartosz Żmudzki.
W 51 minucie Pogoń sama sprokurowała zagrożenie. Wybicie Jasińskiego do boku i piłka trafiła do rywala. Wysokie dośrodkowanie w pole karne, nieporozumienie obrońców z bramkarzem, Labuda zaryzykował, ale nie złapał piłki. Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać tego błędu. Chwilę potem akcją przeniosła się pod bramkę Piasta i tym razem Tomasz Goździk nie złapał piłki, ale i ten błąd pozostał bezkarny.
W 57 minucie atak pozycyjny Pogoni. Piłka rozgrywana przed polem karnym trafiła do Byczkowskiego. Pozostawiony bez opieki skrzydłowy uderzył prawą nogą. Bramkarz chyba zareagował zbyt późno i piłka po jego rękach wpadła do siatki. Pogoń wygrywała już 2-0 i drugie wyjazdowe zwycięstwo było coraz bliżej.
W 64 minucie mającego już żółtą kartkę Wesserlinga trener Sobiesław Przybylski wymienił na Rafała Morawskiego, jednak ten już po chwili za odkopnięcie piłki po gwizdku także zobaczył żółtą kartkę. Niedługo później w dużym zamieszaniu przed polem karnym doszło od zatargu między Stankiewiczem i Mateuszem Pencarskim, który padł na murawę. Trener Pogoni widząc, co się dzieje, zareagował zmieniając Stankiewicza z Jędrzejem Waczkowskim.
W 72 minucie swojego gola strzelił Sylwester Ilanz, jednak z minimalnego spalonego.
Za to kwadrans przed końcem Piast miał znakomitą okazję na kontaktową bramkę. Zagranie w pole karne ze skrzydła, piłka przeleciała przez pole bramkowe i trafiła do niepilnowanego Czarnowskiego. Na jego bezpośrednie uderzenie z bliska rzucił się intuicyjnie Labuda i uratował swój zespół po raz kolejny.
W 82 minucie refleks Goździka sprawdził Ilanz i trzeba przyznać, że bramkarz Piasta stanął na wysokości zadania.
W końcówce za strzelca pierwszego gola Sychowskiego wszedł Miłosz Naczk a za zdobywce drugiej bramki Byczkowskiego Michał Fudala.
W 90 minucie właśnie udana akcja rezerwowych i Naczk po ograniu obrońcy dośrodkował dokładnie do Ilanza. Pozostawiony bez opieki snajper Pogoni miał bardzo dobrą okazję na 19 gola w sezonie, ale stanął mu na drodze bramkarz Piasta.
Zbigniew Cyzman, trener Piasta, powiedział po meczu: - Wynik zasłużony, ale mieliśmy cztery sytuację sam na sam. Można by to wykorzystać i wynik byłby sprawą otwartą. Zagraliśmy to, co w tej chwili prezentujemy. Na miejscu trenuje siedmiu ludzi, reszta dojeżdża na mecze. Z połową zespołu spotykamy się dopiero w sobotę. Sędziowie mylili się w obie strony. Mogę mieć pretensję za pierwszą połowę, kiedy moim zdaniem faulowany był Urbaniak, w drugiej połowie była ręka. Powiedziałbym jednak, że żadna bramka nie padła z ewidentnego błędu arbitra, więc sędziowie pod tym względem nie wypaczyli wyniku. Może byłoby inaczej, gdyby sędzia odgwizdał karnego, bo było to jeszcze przy wyniku 1-0 dla Pogoni. Mieliśmy inne sytuację. Trzeba je wykorzystać i byłaby inna rozmowa. A tak Pogoń spokojnie nas wypunktowała, to, co mieli, wykorzystali. Nasz bramkarz też nieźle bronił w kilku sytuacjach, tak, jak bramkarz Pogoni.