8 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej junior "B" gr. I, 20 października 2013r. godz. 12
Salos Słupsk - Pogoń Lębork 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Neubauer (’37), 0:2 Szarkiel (’47), 1:2 Salos (’68)
Pogoń: Traskowski - Bryk, Śliwiński, Bartosiak, Kmita (Ryta), Lange, Zanewycz, Tomaszewski, Pobłocki, Naubauer, Szarkiel.
Wygrany, choć nie najlepszy mecz, tylko 13 zawodników w kadrze Pogoni (plaga kontuzji) i dużo zmarnowanych sytuacji oraz fatalne warunki pogodowe, grząskie boisko i dużo szczęścia tak w kilku słowach można opisać wyjazd do Słupska na mecz z Salosem. Na mecz nie mogli pojechać: Majewski, Lisowski i Kosiński (kontuzja) oraz Rusinek i Witek (choroba), Gozdowski (wyjazd). Mimo braku kilku zawodników zespół pokazał, że walczy o mistrza i nie ma zamiaru się poddać bez walki.
Już w pierwszych minutach zaskoczyliśmy obrońców Salosu. Prawa stroną przedzierał się Szarkiel, podaje do Neubauera , a ten z kilku metrów przestrzelił nad bramką. Zespół Salosu dobrze i szczęśliwie się bronił, a my próbowaliśmy grać w piłkę. W 10 minucie sytuację marnuje Neubauer, kolejno Szarkiel i ponownie Neubauer, a na końcu koncertowo broni najlepszy w meczu bramkarz z Salosu. Na nasze szczęście w 37 minucie mamy rzut rożny. Fantastycznie dośrodkowuje Mateusz Lange, Neubauer ze spokojem głową zdobywa prowadzenie.
W drugiej części spotkania ponownie nasza przewaga. W 47 minucie z rzutu wolnego dośrodkowuje ponownie Lange. Do piłki najwyżej wyskakuje Szarkiel i fantastycznym strzałem z głowy strzela na 2:0. W kolejnych minutach ponownie popis gry bramkarskiej daje bramkarz Salosu. Najpierw broni kapitalne uderzenie Szarkiela, później w sytuacji sam na sam wybija piłkę po strzale Neubauera, a to znowu broni kapitalne atomowe uderzenie Pobłockiego z 30 metrów. W końcówce meczu to Salos postawił wszystko na jedną kartę i prawie zremisował. W 68 minucie po zamieszaniu pod naszą bramką zdobywają bramkę kontaktową. W 75 minucie gospodarze strzelają w słupek. Tym razem mieliśmy trochę szczęścia, ale jak mówi przysłowie "szczęście sprzyja lepszym".
- BRAWA, BRAWA I JESZCZE RAZ BRAWA - tak chciałbym podziękować za walkę w tym meczu zawodnikom, bo tylko ten kto był na meczu widział ile serca i walki kosztowało nas to zwycięstwo – powiedział po wygranym meczu trener Stanisław Falitarski.
Salos Słupsk - Pogoń Lębork 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Neubauer (’37), 0:2 Szarkiel (’47), 1:2 Salos (’68)
Pogoń: Traskowski - Bryk, Śliwiński, Bartosiak, Kmita (Ryta), Lange, Zanewycz, Tomaszewski, Pobłocki, Naubauer, Szarkiel.
Wygrany, choć nie najlepszy mecz, tylko 13 zawodników w kadrze Pogoni (plaga kontuzji) i dużo zmarnowanych sytuacji oraz fatalne warunki pogodowe, grząskie boisko i dużo szczęścia tak w kilku słowach można opisać wyjazd do Słupska na mecz z Salosem. Na mecz nie mogli pojechać: Majewski, Lisowski i Kosiński (kontuzja) oraz Rusinek i Witek (choroba), Gozdowski (wyjazd). Mimo braku kilku zawodników zespół pokazał, że walczy o mistrza i nie ma zamiaru się poddać bez walki.
Już w pierwszych minutach zaskoczyliśmy obrońców Salosu. Prawa stroną przedzierał się Szarkiel, podaje do Neubauera , a ten z kilku metrów przestrzelił nad bramką. Zespół Salosu dobrze i szczęśliwie się bronił, a my próbowaliśmy grać w piłkę. W 10 minucie sytuację marnuje Neubauer, kolejno Szarkiel i ponownie Neubauer, a na końcu koncertowo broni najlepszy w meczu bramkarz z Salosu. Na nasze szczęście w 37 minucie mamy rzut rożny. Fantastycznie dośrodkowuje Mateusz Lange, Neubauer ze spokojem głową zdobywa prowadzenie.
W drugiej części spotkania ponownie nasza przewaga. W 47 minucie z rzutu wolnego dośrodkowuje ponownie Lange. Do piłki najwyżej wyskakuje Szarkiel i fantastycznym strzałem z głowy strzela na 2:0. W kolejnych minutach ponownie popis gry bramkarskiej daje bramkarz Salosu. Najpierw broni kapitalne uderzenie Szarkiela, później w sytuacji sam na sam wybija piłkę po strzale Neubauera, a to znowu broni kapitalne atomowe uderzenie Pobłockiego z 30 metrów. W końcówce meczu to Salos postawił wszystko na jedną kartę i prawie zremisował. W 68 minucie po zamieszaniu pod naszą bramką zdobywają bramkę kontaktową. W 75 minucie gospodarze strzelają w słupek. Tym razem mieliśmy trochę szczęścia, ale jak mówi przysłowie "szczęście sprzyja lepszym".
- BRAWA, BRAWA I JESZCZE RAZ BRAWA - tak chciałbym podziękować za walkę w tym meczu zawodnikom, bo tylko ten kto był na meczu widział ile serca i walki kosztowało nas to zwycięstwo – powiedział po wygranym meczu trener Stanisław Falitarski.