Po 10 latach przerwy znowu spotykamy się w meczu ligowym z Polonią Gdańsk. Ostatni wspólny sezon rozegraliśmy w 2001/2002 gdzie dwukrotnie ograliśmy rywala 3:0 u siebie 4:1 na wyjeździe. Czy w roku 2011 historia się powtórzy? Historia spotkań Pogoni z Polonią ma już 50 lat! Więcej o tej historii w drugiej części artykułu.
Sobotnim meczem w Lęborku Pogoń zaczyna serię czterech pojedynków z beniaminkami. Po trzech porażkach u siebie starcie z gdańszczanami ma być okazją na zakończenie fatalnej passy. Początek tego meczu nastąpi sobotę 27 sierpnia o godz. 17. Zawody poprowadzi doświadczony sędzia Michał Necel.
Sobotnim meczem w Lęborku Pogoń zaczyna serię czterech pojedynków z beniaminkami. Po trzech porażkach u siebie starcie z gdańszczanami ma być okazją na zakończenie fatalnej passy. Początek tego meczu nastąpi sobotę 27 sierpnia o godz. 17. Zawody poprowadzi doświadczony sędzia Michał Necel.
Polonia awansowała do IV ligi z pierwszego miejsca gdańskiej V ligi, grupy I, którą wygrała z przewagą 7 punktów nad również promowanym Potokiem Pszczółki. Obecne rozgrywki gdańszczanie zaczęli bardzo dobrze, zwyciężając w trzech pierwszych kolejkach. Na inaugurację rozprawili się u siebie z Murkamem Przodkowo, pokonując rywali 2-0. Drugi mecz, także w Gdańsku, to pogrom dobrze znanych rywali jeszcze z V ligi, czyli GSS Potoku Pszczółki aż 6-1, choć to goście w 7 minucie objęli prowadzenie. Łupem bramkowym podzielili się napastnicy 22-letni Daniel Jaśniewski (dwa gole), 20-letni Adam Piątkowski i Szymon Rychłowski oraz pomocnicy Adam Kozłowski i Mateusz Kujawa, którzy trafili po razie. Trzecie zwycięstwo, w dramatycznych okolicznościach, Polonia odniosła na wyjeździe z rezerwami II-ligowej Chojniczanki, które na ten mecz zostały wzmocnione 7 zawodnikami z II-ligowej kadry. Po czerwonej kartce w 73 minucie dla zawodnika gospodarzy Pawła Arndta, Polonia objęła prowadzenie w 78 minucie za sprawą Szymona Rychłowskiego. W 84 minucie wyrównał Mateusz Frymark, ale minutę później Adam Piątkowski strzelił zwycięskiego gola.
W ostatnią środę Polonia grała z innym beniaminkiem Klubem Piłkarskim ze Starogardu Gdańskiego. Do Gdańska goście przyjechali po trzech przegranych, w tym po ciężkim laniu u siebie 1-8 z Orlętami Reda, bez punktu na koncie. I wygrali po golu z rzutu wolnego w 43 minucie Łukasza Kaszubowskiego.
Nasze spotkania z jakże utytułowanym klubem z trójmiasta miały swój początek dokładnie 50 lat temu. W sezonie 1961 wygrywamy z rezerwami Polonii 3-1 i 1:0. Rok później po pamiętnym awansie naszych piłkarzy do III ligi okręgowej gramy już z pierwszą drużyną Polonii, gdzie dwukrotnie remisujemy 2:2 i 0:0. Następnie w sezonie 1964/65 przegrywamy dwukrotnie 0:6 i 0:4 ostatecznie zajmując ostanie miejsce i po tym spadku czekamy kolejne 10 lat na awans do 3 ligi i kolejne spotkania z gdańską Polonią. W latach 70 gdzie klub Polonia grał już pod nazwą Stoczniowiec (klub od 1970 do 1992 roku występował pod tą nazwą) w 2 lidze, a rezerwy w 3 lidze, gdzie grała również Pogoń. Sezony 1974/75 i 1975/76 to wspólne lata spędzone z rezerwami Stoczniowca, gdzie głównie przegrywaliśmy 0:4 , 0:1, 0:3, raz wygrywając 2:1 w Lęborku. Następne nasze spotkania odbywały się już w latach 90, gdzie Polonia dwukrotnie wygrywała ligę, awansując do 2 ligi. W sezonie 1994/95 wygrywając 3 ligę gdańską zdobyła 99 bramek (Pogoń na 8 miejscu ), sezon 1996/97 to dwukrotna nasza porażka 1:2 w Lęborku po kontrowersyjnych decyzjach sędziego (do dzisiaj co starsi kibice pamiętają ten mecz i wydarzenia po meczu, gdzie bus Pralni Lotor uratował sędziego meczu) i 0:2 w Gdańsku. Dwa lata później wygrywamy u siebie i na wyjeździe 1:0 z Lechią/Polonią II, bo taką Polonia miała nazwę w tamtym sezonie.
Dzisiejsza Polonia nie jest na pewno tym klubem, który święcił swoje największe sukcesy w latach 70, m.in.: 20 lat w 2 lidze oraz półfinał Pucharu Polski 1975/1976 (pokonali wtedy Lecha Poznań ŁKS Łódź, Polonię Bytom), ale swoją grę opiera na wychowankach, co już nie raz przynosiło temu klubowe wymierne efekty. Takie nazwiska jak Andrzej Szarmach, Tomasz Wałdoch czy Radosław Michalski mówią same za siebie.
W ostatnią środę Polonia grała z innym beniaminkiem Klubem Piłkarskim ze Starogardu Gdańskiego. Do Gdańska goście przyjechali po trzech przegranych, w tym po ciężkim laniu u siebie 1-8 z Orlętami Reda, bez punktu na koncie. I wygrali po golu z rzutu wolnego w 43 minucie Łukasza Kaszubowskiego.
Nasze spotkania z jakże utytułowanym klubem z trójmiasta miały swój początek dokładnie 50 lat temu. W sezonie 1961 wygrywamy z rezerwami Polonii 3-1 i 1:0. Rok później po pamiętnym awansie naszych piłkarzy do III ligi okręgowej gramy już z pierwszą drużyną Polonii, gdzie dwukrotnie remisujemy 2:2 i 0:0. Następnie w sezonie 1964/65 przegrywamy dwukrotnie 0:6 i 0:4 ostatecznie zajmując ostanie miejsce i po tym spadku czekamy kolejne 10 lat na awans do 3 ligi i kolejne spotkania z gdańską Polonią. W latach 70 gdzie klub Polonia grał już pod nazwą Stoczniowiec (klub od 1970 do 1992 roku występował pod tą nazwą) w 2 lidze, a rezerwy w 3 lidze, gdzie grała również Pogoń. Sezony 1974/75 i 1975/76 to wspólne lata spędzone z rezerwami Stoczniowca, gdzie głównie przegrywaliśmy 0:4 , 0:1, 0:3, raz wygrywając 2:1 w Lęborku. Następne nasze spotkania odbywały się już w latach 90, gdzie Polonia dwukrotnie wygrywała ligę, awansując do 2 ligi. W sezonie 1994/95 wygrywając 3 ligę gdańską zdobyła 99 bramek (Pogoń na 8 miejscu ), sezon 1996/97 to dwukrotna nasza porażka 1:2 w Lęborku po kontrowersyjnych decyzjach sędziego (do dzisiaj co starsi kibice pamiętają ten mecz i wydarzenia po meczu, gdzie bus Pralni Lotor uratował sędziego meczu) i 0:2 w Gdańsku. Dwa lata później wygrywamy u siebie i na wyjeździe 1:0 z Lechią/Polonią II, bo taką Polonia miała nazwę w tamtym sezonie.
Dzisiejsza Polonia nie jest na pewno tym klubem, który święcił swoje największe sukcesy w latach 70, m.in.: 20 lat w 2 lidze oraz półfinał Pucharu Polski 1975/1976 (pokonali wtedy Lecha Poznań ŁKS Łódź, Polonię Bytom), ale swoją grę opiera na wychowankach, co już nie raz przynosiło temu klubowe wymierne efekty. Takie nazwiska jak Andrzej Szarmach, Tomasz Wałdoch czy Radosław Michalski mówią same za siebie.