10 kolejka IV ligi, 27 września 2014 godz. 16
Pogoń Lębork – Olimpia Sztum 4:0 (1:0)
bramki: 1:0 Mateusz Stankiewicz (‘13), 2:0 Damian Formela (‘54), Wojciech Musuła (‘70), Jędrzej Waczkowski (‘74)
Pogoń: Krasiński – Pionk, Jasiński, Musuła, Janowicz – Wesserling – Stankiewicz (‘80 Miszkiewicz), Sychowski, Byczkowski, Fudala (‘46 Waczkowski) – Formela (‘66 Naczk)
Olimpia: Więckowski – A. Hadrysiak, Roszkowski, Maciej Pietrzyk (‘80 Blejwas), Marszałkowski (‘66 Głowacki), Mateusz Pietrzyk, Kotowski, W.Pliszka, D. Pluta, Wilmański, M. Pluta
żółte kartki: Naczk, Miszkiewicz – Kotowski, Wilmański
Przekonującym, wysokim zwycięstwem, popartym momentami efektowną grą zakończył się mecz Pogoni w 10 kolejce IV ligi. Nasza drużyna błysnęła skutecznością, bo wykorzystała niemal wszystkie bramkowe okazje. To najwyższa wygrana w tym sezonie naszej drużyny, trzeci kolejny mecz bez porażki i piąty bez straconej bramki.
- Dobry mecz w naszym wykonaniu. Jesteśmy zadowoleni z wyniku - powiedział po meczu trener Włodzimierz Pasieka. - Było widać drużynę, w której nie było słabego punktu. Wszyscy chcieli wygrać, była komunikacja, każdy pomagał. Rywale próbowali, ale graliśmy pressingiem i nie daliśmy im pograć. Rozkręcaliśmy się z minuty na minutę. Odbiór, pressing, wyprzedzanie, były sytuacje bramkowe. Coraz lepsza jest skuteczność, bo wykorzystaliśmy niemal wszystkie okazje. Zawodnicy mają radość z gry i to widać. Uważam, że będzie coraz lepiej.
Dopiero pół godziny przed meczem dotarła na stadion drużyna gości. Zanim zakończyła rozgrzewkę mecz zaczął się z ponad 10-minutowym opóźnieniem.
W trzecim meczu pod wodzą trenera Pasieki w wyjściowym składzie Pogoni zaszło kilka zmian. Miejsce w bramce zajął tym razem Paweł Krasiński. Wyjechał zagranicę Szymon Bach i przez kilka tygodni będzie nieobecny. Po miesiącu przerwy, spowodowanej kontuzją wrócił do kadry i od razu do wyjściowej „11” napastnik Damian Formela. I ten powrót okazał się kluczowy dla wygranej Pogoni.
W meczu u siebie z niżej notowaną Olimpią Pogoń była zobligowana zagrać o trzy punkty i od początku realizowała swój pomysł na grę. Dłużej utrzymywała się przy piłce, przenosząc grę na połowę gości. Niemal przez cały mecz kontrolowała przebieg spotkania, posiadając inicjatywę. Wynudził się w bramce Krasiński, bo nastawieni na kontrataki goście rzadko stwarzali zagrożenie.
Na początku Pogoń próbowała uderzeń z dystansu, ale strzały Fudali, Byczkowskiego i Wesserlinga nie zrobiły gościom krzywdy. W 13 minucie atak pozycyjny przyniósł sukces. Formela znalazł lukę między obrońcami i wyłożył piłkę Stankiewiczowi. Więckowski wyszedł z bramki, ale prawy pomocnik Pogoni z zimną krwią wykończył akcję, kopiąc piłkę obok bramkarza.
Goście najbliżej zdobycia gola w całym meczu byli w 23 minucie. Arkadiusz Hadrysiak dośrodkował z wolnego i piłka uderzyła w poprzeczkę. W 26 minucie ładna akcja Pogoni z wymianą podań na jeden kontakt. Pionk do Wesserlinga, który oddał do Sychowskiego. Mierzone uderzenie pomocnika, jeszcze po koźle sparował bramkarz. Goście częściej prowadzili swoje akcje prawą stroną, mając za rywali młodzieżowców Janowicza i Fudalę. Z kolei niemal w każdej akcji swoją pieczęć stawiał ustawiony między formacjami Wesserling. Rzucał piłki na skrzydła, regulował tempo gry, „klepał” z kolegami ze środka boiska. W 41 minucie goście oddali pierwszy celny strzał, którego autorem był Kotowski. Krasiński obronił na raty.
W tygodniu przed meczem chorował Fudala i na drugą połowę zmienił go Waczkowski. To spowodowało zmianę na pozycjach. Byczkowski ze środka przesunął się na lewą pomoc a Stankiewicz do środka, robiąc miejsce Waczkowskiemu. W 52 minucie lewy obrońca gości Hadrysiak przymierzył z bocznej strefy po długim rogu i piłka niewiele minęła bramkę. Odetchnęliśmy z ulgą.
Dwie minuty potem Pogoń przeprowadziła bramkowy atak. Podania w polu karnym nie przejęło dwóch obrońców, piłka trafiła do Formeli a ten ze spokojem przymierzył kontuzjowaną niedawno lewą nogą i piłka zatrzymała się w siatce. Łatwo przyszła Pogoni ta bramka. Defensywa rywali nie popisała się w tej sytuacji. W 66 minucie zmęczonego Formelę, który swój powrót uświetnił asystą i golem, zmienił Miłosz Naczk. W 69 minucie weteran gości Wojciech Wilmański za ostry faul na Stankiewiczu został ukarany żółtą kartką. Stankiewicz był w tym meczu niemiłosiernie poniewierany i często leżał na murawie, wijąc się z bólu.
W 70 minucie losy meczu były już zdecydowanie przesądzone. Z wolnego piłkę w pole karne wrzucił Wesserling. W dużym tłumie najlepiej odnalazł się kapitan Wojciech Musuła, który wykorzystał pomyłkę bramkarza i z niskiego pułapu głową skierował piłkę do pustej bramki.
W 74 minucie błysnął Naczk. Jego podanie ze środka pola, w którym wykazał się przeglądem pola, to był techniczny majstersztyk. Piłka za obrońców trafiła do atakującego skrzydłem Waczkowskiego, który wygrał pojedynek biegowy z nie najszybszym obrońcą i mimo, że Więckowski słusznie wybiegł z bramki skracając kąt, to Waczkowski puścił piłkę obok.
W 76 minucie za taktyczny faul, przerywający kontrę został ukarany Naczk. W 80 minucie zmęczonego, sponiewieranego Stankiewicza zmienił Miszkiewicz. Osiem minut później dostał 5 kartkę w sezonie. W doliczonym czasie gry Byczkowski próbował efektownie podciąć piłkę nad bramkarzem, ale bez efektu.
Pogoń Lębork – Olimpia Sztum 4:0 (1:0)
bramki: 1:0 Mateusz Stankiewicz (‘13), 2:0 Damian Formela (‘54), Wojciech Musuła (‘70), Jędrzej Waczkowski (‘74)
Pogoń: Krasiński – Pionk, Jasiński, Musuła, Janowicz – Wesserling – Stankiewicz (‘80 Miszkiewicz), Sychowski, Byczkowski, Fudala (‘46 Waczkowski) – Formela (‘66 Naczk)
Olimpia: Więckowski – A. Hadrysiak, Roszkowski, Maciej Pietrzyk (‘80 Blejwas), Marszałkowski (‘66 Głowacki), Mateusz Pietrzyk, Kotowski, W.Pliszka, D. Pluta, Wilmański, M. Pluta
żółte kartki: Naczk, Miszkiewicz – Kotowski, Wilmański
Przekonującym, wysokim zwycięstwem, popartym momentami efektowną grą zakończył się mecz Pogoni w 10 kolejce IV ligi. Nasza drużyna błysnęła skutecznością, bo wykorzystała niemal wszystkie bramkowe okazje. To najwyższa wygrana w tym sezonie naszej drużyny, trzeci kolejny mecz bez porażki i piąty bez straconej bramki.
- Dobry mecz w naszym wykonaniu. Jesteśmy zadowoleni z wyniku - powiedział po meczu trener Włodzimierz Pasieka. - Było widać drużynę, w której nie było słabego punktu. Wszyscy chcieli wygrać, była komunikacja, każdy pomagał. Rywale próbowali, ale graliśmy pressingiem i nie daliśmy im pograć. Rozkręcaliśmy się z minuty na minutę. Odbiór, pressing, wyprzedzanie, były sytuacje bramkowe. Coraz lepsza jest skuteczność, bo wykorzystaliśmy niemal wszystkie okazje. Zawodnicy mają radość z gry i to widać. Uważam, że będzie coraz lepiej.
Dopiero pół godziny przed meczem dotarła na stadion drużyna gości. Zanim zakończyła rozgrzewkę mecz zaczął się z ponad 10-minutowym opóźnieniem.
W trzecim meczu pod wodzą trenera Pasieki w wyjściowym składzie Pogoni zaszło kilka zmian. Miejsce w bramce zajął tym razem Paweł Krasiński. Wyjechał zagranicę Szymon Bach i przez kilka tygodni będzie nieobecny. Po miesiącu przerwy, spowodowanej kontuzją wrócił do kadry i od razu do wyjściowej „11” napastnik Damian Formela. I ten powrót okazał się kluczowy dla wygranej Pogoni.
W meczu u siebie z niżej notowaną Olimpią Pogoń była zobligowana zagrać o trzy punkty i od początku realizowała swój pomysł na grę. Dłużej utrzymywała się przy piłce, przenosząc grę na połowę gości. Niemal przez cały mecz kontrolowała przebieg spotkania, posiadając inicjatywę. Wynudził się w bramce Krasiński, bo nastawieni na kontrataki goście rzadko stwarzali zagrożenie.
Na początku Pogoń próbowała uderzeń z dystansu, ale strzały Fudali, Byczkowskiego i Wesserlinga nie zrobiły gościom krzywdy. W 13 minucie atak pozycyjny przyniósł sukces. Formela znalazł lukę między obrońcami i wyłożył piłkę Stankiewiczowi. Więckowski wyszedł z bramki, ale prawy pomocnik Pogoni z zimną krwią wykończył akcję, kopiąc piłkę obok bramkarza.
Goście najbliżej zdobycia gola w całym meczu byli w 23 minucie. Arkadiusz Hadrysiak dośrodkował z wolnego i piłka uderzyła w poprzeczkę. W 26 minucie ładna akcja Pogoni z wymianą podań na jeden kontakt. Pionk do Wesserlinga, który oddał do Sychowskiego. Mierzone uderzenie pomocnika, jeszcze po koźle sparował bramkarz. Goście częściej prowadzili swoje akcje prawą stroną, mając za rywali młodzieżowców Janowicza i Fudalę. Z kolei niemal w każdej akcji swoją pieczęć stawiał ustawiony między formacjami Wesserling. Rzucał piłki na skrzydła, regulował tempo gry, „klepał” z kolegami ze środka boiska. W 41 minucie goście oddali pierwszy celny strzał, którego autorem był Kotowski. Krasiński obronił na raty.
W tygodniu przed meczem chorował Fudala i na drugą połowę zmienił go Waczkowski. To spowodowało zmianę na pozycjach. Byczkowski ze środka przesunął się na lewą pomoc a Stankiewicz do środka, robiąc miejsce Waczkowskiemu. W 52 minucie lewy obrońca gości Hadrysiak przymierzył z bocznej strefy po długim rogu i piłka niewiele minęła bramkę. Odetchnęliśmy z ulgą.
Dwie minuty potem Pogoń przeprowadziła bramkowy atak. Podania w polu karnym nie przejęło dwóch obrońców, piłka trafiła do Formeli a ten ze spokojem przymierzył kontuzjowaną niedawno lewą nogą i piłka zatrzymała się w siatce. Łatwo przyszła Pogoni ta bramka. Defensywa rywali nie popisała się w tej sytuacji. W 66 minucie zmęczonego Formelę, który swój powrót uświetnił asystą i golem, zmienił Miłosz Naczk. W 69 minucie weteran gości Wojciech Wilmański za ostry faul na Stankiewiczu został ukarany żółtą kartką. Stankiewicz był w tym meczu niemiłosiernie poniewierany i często leżał na murawie, wijąc się z bólu.
W 70 minucie losy meczu były już zdecydowanie przesądzone. Z wolnego piłkę w pole karne wrzucił Wesserling. W dużym tłumie najlepiej odnalazł się kapitan Wojciech Musuła, który wykorzystał pomyłkę bramkarza i z niskiego pułapu głową skierował piłkę do pustej bramki.
W 74 minucie błysnął Naczk. Jego podanie ze środka pola, w którym wykazał się przeglądem pola, to był techniczny majstersztyk. Piłka za obrońców trafiła do atakującego skrzydłem Waczkowskiego, który wygrał pojedynek biegowy z nie najszybszym obrońcą i mimo, że Więckowski słusznie wybiegł z bramki skracając kąt, to Waczkowski puścił piłkę obok.
W 76 minucie za taktyczny faul, przerywający kontrę został ukarany Naczk. W 80 minucie zmęczonego, sponiewieranego Stankiewicza zmienił Miszkiewicz. Osiem minut później dostał 5 kartkę w sezonie. W doliczonym czasie gry Byczkowski próbował efektownie podciąć piłkę nad bramkarzem, ale bez efektu.