13. kolejka IV ligi, 18 października 2014r. godz. 15
KP Starogard Gdański – Pogoń Lębork 5:2 (2:1)
bramki: 1:0 Mateusz Wenta (‘25), 2:0 Mateusz Dubiela (‘29) 2:1 Miłosz Naczk (‘31), 3:1 Sebastian Armatowski (‘78), 3:2 Gracjan Miszkiewicz (‘86), 4:2 Mateusz Dubiela (‘90+1), 5:2 Mateusz Wenta (‘90+3)
KPS: Paszkowski – Romanowski, Prabucki, Szulc, Kupczyk – Wenta, Siora (‘82 Heksel), Skórczewski (‘75 Gołuński), Dubiela – Armatowski (‘79 Cablewski), Dawidowski (‘68 Stanek)
Pogoń: Patryk Labuda - Pionk, Jasiński, Musuła (kapitan), Kochanek – Wesserling - Stankiewicz, Janowicz, Sychowski (‘46 Czyżewski), Byczkowski – Naczk (‘62 Miszkiewicz)
żółte kartki: Romanowski, Szulc – Musuła, Stankiewicz, Byczkowski
Sędziowie: Kochel oraz Grabowski, Brodzik
Dwa razy w sobotnim spotkaniu Pogoń za sprawą Miłosza Naczka i Gracjana Miszkiewicza minimalizowała straty, strzelając kontaktowe gole, ale na więcej gospodarze nie pozwolili. Nasi zawodnicy włożyli dużo zaangażowania i ambicji, walczyli od początku do końca i nie można odmówić im ambicji, ale toczony pod dyktando gospodarzy mecz skończył się ich zasłużoną wygraną, zwłaszcza, że gra defensywna Pogoni pozostawiała wiele do życzenia. W końcówce naszym zmęczonym zawodnikom brakowało już sił i starogardzianie podwyższyli jeszcze prowadzenie, odnosząc okazałe zwycięstwo. To trzeci mecz Pogoni bez wygranej a do zakończenia rundy pozostały, poza Bytovią II, trzy pojedynki z drużynami z czołówki.
- Wynik na pewno cieszy. Strzeliliśmy pięć bramek na swoim stadionie, gdzie powinniśmy wygrywać - mówił po meczu trener gospodarzy Mariusz Majewski. - Uczulałem zawodników, że Pogoń nie zasługuje na to miejsce, które zajmuje w tabeli, bo to solidny zespół. Dziś jednak byliśmy zdecydowanie lepsi. Mecz nam się dobrze ułożył, choć przy 3-2 było trochę nerwówki. Uważam, że jesteśmy jednym z lepiej przygotowanych zespołów. Gramy dużo piłką, męczymy rywala i końcówki są dla nas. Zagraliśmy na wysokim poziomie i kontynuujemy dobrą passę jako beniaminek. Moją drużyną stać na wiele i jesteśmy zadowoleni z miejsce w czołówce. Uważam, że jesteśmy w stanie wygrać pozostałe cztery mecze i zimą zobaczymy co dalej. Na razie bez żadnej euforii.
Na jednym z ładniejszych obiektów sportowych na Pomorzu, na murawie stadionu im. Kazimierza Deyny, faworytem sobotniego meczu byli dobijający się do czołówki gospodarze, którzy dzięki wygranej wciąż utrzymywali z nią bliski kontakt. Zwłaszcza, że kłopoty kadrowe nie opuszczają Pogoni. Z przyczyn zdrowotnych przerwać grę musi bramkarz Paweł Krasiński. Na rozgrzewce odnowił się uraz mięśnia napastnikowi Damianowi Forteli i tuż przed spotkaniem trzeba było dokonać korekty w protokole zawodów. Trener Włodzimierz Pasieka postawił na Miłosza Naczka. Weekendową przepustkę dostał Adrian Kochanek i to była dobra wiadomość. Zajął miejsce na lewej stronie defensywy. Łukasz Janowicz tym razem został przesunięty do środka pomocy.
Pierwszy kwadrans mógł podobać się kibicom. Zawodnicy nie kalkulowali i oglądaliśmy otwarty mecz i pełne zaangażowanie z obu stron. Gospodarze próbowali grac na jeden kontakt, ale skutecznie byli powstrzymywani. W 10 minucie pierwsza ich składna akcja. Ustawiony z lewej strony lewonożny Mateusz Wenta dośrodkował w pole karne a tam nikt nie pilnował nie najwyższego Mateusz Dubieli, który zamknął akcję uderzeniem głową. Labuda pewnie złapał piłkę. W 13 minucie pierwsza z szybkich kontr KP. Pogoniści nie nadążyli z powrotem i po kolejnym dośrodkowaniu Wenty tym razem głową uderzał Mateusz Dawidowski. Z bliska przeniósł piłkę nad poprzeczką. Pogoń odpowiedziała natychmiast, ale nie zakończyła składnej akcji uderzeniem i starogardzianie mieli kolejną okazję do kontrataku. Piłka przeleciał nad bramką. Po kwadransie intensywnej wymiany z małym wskazaniem na gospodarzy mecz nieco stracił na tempie. Kilka razy lewą stroną przedarł się w indywidualnych rajdach Byczkowski, ale albo sam psuł dośrodkowania, albo nie było komu zamknąć dobrych podań.
Gospodarze uśpili czujności rywali i w ciągu 5 minut strzelili dwa gole. W 25 minucie podanie ze środka na skrzydło. Wysoko ustawieni Pionk z Jasińskim nie zdążyli wrócić, ale asekurujący ich Kochanek wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej. Trafiła ona do Mateusza Wenty, który mocnym uderzeniem znalazł lukę i piłka zatrzymała się dopiero w siatce.
Gospodarze poszli za ciosem i od 29 minuty prowadzili już 2-0. Zupełnie zdezorganizowana nasza obrona, podania nie przejął Jasiński i Mateusz Dubiela miał przed sobą tylko Labudę. Dopełnił formalności. Gospodarze byli bezwzględni i obnażyli słabości w defensywie Pogoni. Z dwubramkowego prowadzenia jednak długi się nie cieszyli. Podrażniony Byczkowski zbiegł do środka boiska i sprzed pola karnego potężnie uderzył. Bramkarz odbił piłkę do boku a tam czekał już Naczk. Mimo asysty obrońcy płaskim uderzeniem w dalszy róg przywrócił nam nadzieję. Chwilę później ponownie tych dwóch zawodników mogło nam dać powody do radości. Dynamiczny rajd Byczkowskiego sfinalizował mocnym strzałem i Paszkowski tylko odbił piłkę. Tym razem jednak Naczkowi niewiele zabrakło, żeby ją przejąć.
W 39 minucie odpowiedzieli gospodarze. Po dośrodkowaniu piłka minęła zawodnika na bliższym słupku i trafiła do Dawidowskiego. Jego uderzenie z bliska obronił Labuda. W końcówce pierwszej połowy przewagę uzyskali starogardzianie. Często gościli w polu karnym Pogoni, ale ich atakom brakowało wykończenia. Do przerwy było zatem tylko 2-1.
Na drugą połowę trener Pasieka zostawił w szatni Sychowskiego i w drugim kolejnym meczu ligowym dał szansę na prawej pomocy juniorowi Szymonowi Czyżewskiemu. Na pozycję defensywnego pomocnika został przesunięty Stankiewicz a wyżej miał grać Wesserling. W drugiej połowie gospodarze nie zamierzali pilnować nikłego prowadzenia. Dobrze zorganizowani, wybiegani, grający z rozmachem spychali Pogoń do obrony częstymi atakami. Szybko żółte kartki zobaczyli Musuła (za słowną krytykę decyzji sędziego) i Stankiewicz (na Wencie za taktyczne przerwanie akcji w środku pola).
W 61 minucie jedna z nielicznych udanych akcji Pogoni zakończona mierzonym uderzeniem Byczkowskiego, po którym piłka niewiele minęła poprzeczkę. Chwilę później strzelca jedynego gola dla Pogoni zmienił dużo wyższy Miszkiewicz. W 71 minucie po rzucie rożnym dla Pogoni Bartoszowi Pionkowi na pierwszym słupku zabrakło niewiele, żeby sięgnąć piłki. Za nim zamykał Jasiński, ale jemu piłkę sprzątnął sprzed nosa jeden z rywali. To był dobry fragment gry Pogoni, w którym zepchnęliśmy gospodarzy do obrony. W 78 minucie mimo obecności kilku naszych zawodników Sebastian Armatowski został dokładnie obsłużony i tylko musiał dostawić nogę. Zapłaciliśmy wysoką cenę na bierną postawę w obronie. Starogardzianie prowadzili już 3-1.
W 82 minucie trener Mariusz Majewski dokonał czwartej i ostatniej zmiany. Trzy minuty później indywidualny popis dał lewy obrońca gospodarzy Szulc. Mijał kolejnych naszych zawodników i zatrzymał go dopiero Labuda. W 86 minucie rezerwowy Miszkiewicz przywrócił nam nadzieję. Uderzył płasko sprzed pola karnego i KP prowadził już tylko 3-2.
W końcówce nasi zawodnicy mocno czuli już w nogach trudy tego spotkania. Obrazem tego było sytuacja z pierwszej minuty doliczonego czasu gry. Pogoń miała rzut wolny w środku boiska. Jasiński wrzucił piłkę w pole karne, ale wybił ją jeden z obrońców. Nie przejął jej żaden z naszych zawodników i gospodarze przenieśli grę pod nasze pole karne. Dubiela znalazł miejsce na uderzenie i lewą nogą trafił od poprzeczki. To był najładniejszy gol spotkania. W 93 minucie jeden z najlepszych na boisku Wenta mocnym, płaskim uderzeniem ustalił wynik spotkania na 5-2.
KP Starogard Gdański – Pogoń Lębork 5:2 (2:1)
bramki: 1:0 Mateusz Wenta (‘25), 2:0 Mateusz Dubiela (‘29) 2:1 Miłosz Naczk (‘31), 3:1 Sebastian Armatowski (‘78), 3:2 Gracjan Miszkiewicz (‘86), 4:2 Mateusz Dubiela (‘90+1), 5:2 Mateusz Wenta (‘90+3)
KPS: Paszkowski – Romanowski, Prabucki, Szulc, Kupczyk – Wenta, Siora (‘82 Heksel), Skórczewski (‘75 Gołuński), Dubiela – Armatowski (‘79 Cablewski), Dawidowski (‘68 Stanek)
Pogoń: Patryk Labuda - Pionk, Jasiński, Musuła (kapitan), Kochanek – Wesserling - Stankiewicz, Janowicz, Sychowski (‘46 Czyżewski), Byczkowski – Naczk (‘62 Miszkiewicz)
żółte kartki: Romanowski, Szulc – Musuła, Stankiewicz, Byczkowski
Sędziowie: Kochel oraz Grabowski, Brodzik
Dwa razy w sobotnim spotkaniu Pogoń za sprawą Miłosza Naczka i Gracjana Miszkiewicza minimalizowała straty, strzelając kontaktowe gole, ale na więcej gospodarze nie pozwolili. Nasi zawodnicy włożyli dużo zaangażowania i ambicji, walczyli od początku do końca i nie można odmówić im ambicji, ale toczony pod dyktando gospodarzy mecz skończył się ich zasłużoną wygraną, zwłaszcza, że gra defensywna Pogoni pozostawiała wiele do życzenia. W końcówce naszym zmęczonym zawodnikom brakowało już sił i starogardzianie podwyższyli jeszcze prowadzenie, odnosząc okazałe zwycięstwo. To trzeci mecz Pogoni bez wygranej a do zakończenia rundy pozostały, poza Bytovią II, trzy pojedynki z drużynami z czołówki.
- Wynik na pewno cieszy. Strzeliliśmy pięć bramek na swoim stadionie, gdzie powinniśmy wygrywać - mówił po meczu trener gospodarzy Mariusz Majewski. - Uczulałem zawodników, że Pogoń nie zasługuje na to miejsce, które zajmuje w tabeli, bo to solidny zespół. Dziś jednak byliśmy zdecydowanie lepsi. Mecz nam się dobrze ułożył, choć przy 3-2 było trochę nerwówki. Uważam, że jesteśmy jednym z lepiej przygotowanych zespołów. Gramy dużo piłką, męczymy rywala i końcówki są dla nas. Zagraliśmy na wysokim poziomie i kontynuujemy dobrą passę jako beniaminek. Moją drużyną stać na wiele i jesteśmy zadowoleni z miejsce w czołówce. Uważam, że jesteśmy w stanie wygrać pozostałe cztery mecze i zimą zobaczymy co dalej. Na razie bez żadnej euforii.
Na jednym z ładniejszych obiektów sportowych na Pomorzu, na murawie stadionu im. Kazimierza Deyny, faworytem sobotniego meczu byli dobijający się do czołówki gospodarze, którzy dzięki wygranej wciąż utrzymywali z nią bliski kontakt. Zwłaszcza, że kłopoty kadrowe nie opuszczają Pogoni. Z przyczyn zdrowotnych przerwać grę musi bramkarz Paweł Krasiński. Na rozgrzewce odnowił się uraz mięśnia napastnikowi Damianowi Forteli i tuż przed spotkaniem trzeba było dokonać korekty w protokole zawodów. Trener Włodzimierz Pasieka postawił na Miłosza Naczka. Weekendową przepustkę dostał Adrian Kochanek i to była dobra wiadomość. Zajął miejsce na lewej stronie defensywy. Łukasz Janowicz tym razem został przesunięty do środka pomocy.
Pierwszy kwadrans mógł podobać się kibicom. Zawodnicy nie kalkulowali i oglądaliśmy otwarty mecz i pełne zaangażowanie z obu stron. Gospodarze próbowali grac na jeden kontakt, ale skutecznie byli powstrzymywani. W 10 minucie pierwsza ich składna akcja. Ustawiony z lewej strony lewonożny Mateusz Wenta dośrodkował w pole karne a tam nikt nie pilnował nie najwyższego Mateusz Dubieli, który zamknął akcję uderzeniem głową. Labuda pewnie złapał piłkę. W 13 minucie pierwsza z szybkich kontr KP. Pogoniści nie nadążyli z powrotem i po kolejnym dośrodkowaniu Wenty tym razem głową uderzał Mateusz Dawidowski. Z bliska przeniósł piłkę nad poprzeczką. Pogoń odpowiedziała natychmiast, ale nie zakończyła składnej akcji uderzeniem i starogardzianie mieli kolejną okazję do kontrataku. Piłka przeleciał nad bramką. Po kwadransie intensywnej wymiany z małym wskazaniem na gospodarzy mecz nieco stracił na tempie. Kilka razy lewą stroną przedarł się w indywidualnych rajdach Byczkowski, ale albo sam psuł dośrodkowania, albo nie było komu zamknąć dobrych podań.
Gospodarze uśpili czujności rywali i w ciągu 5 minut strzelili dwa gole. W 25 minucie podanie ze środka na skrzydło. Wysoko ustawieni Pionk z Jasińskim nie zdążyli wrócić, ale asekurujący ich Kochanek wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej. Trafiła ona do Mateusza Wenty, który mocnym uderzeniem znalazł lukę i piłka zatrzymała się dopiero w siatce.
Gospodarze poszli za ciosem i od 29 minuty prowadzili już 2-0. Zupełnie zdezorganizowana nasza obrona, podania nie przejął Jasiński i Mateusz Dubiela miał przed sobą tylko Labudę. Dopełnił formalności. Gospodarze byli bezwzględni i obnażyli słabości w defensywie Pogoni. Z dwubramkowego prowadzenia jednak długi się nie cieszyli. Podrażniony Byczkowski zbiegł do środka boiska i sprzed pola karnego potężnie uderzył. Bramkarz odbił piłkę do boku a tam czekał już Naczk. Mimo asysty obrońcy płaskim uderzeniem w dalszy róg przywrócił nam nadzieję. Chwilę później ponownie tych dwóch zawodników mogło nam dać powody do radości. Dynamiczny rajd Byczkowskiego sfinalizował mocnym strzałem i Paszkowski tylko odbił piłkę. Tym razem jednak Naczkowi niewiele zabrakło, żeby ją przejąć.
W 39 minucie odpowiedzieli gospodarze. Po dośrodkowaniu piłka minęła zawodnika na bliższym słupku i trafiła do Dawidowskiego. Jego uderzenie z bliska obronił Labuda. W końcówce pierwszej połowy przewagę uzyskali starogardzianie. Często gościli w polu karnym Pogoni, ale ich atakom brakowało wykończenia. Do przerwy było zatem tylko 2-1.
Na drugą połowę trener Pasieka zostawił w szatni Sychowskiego i w drugim kolejnym meczu ligowym dał szansę na prawej pomocy juniorowi Szymonowi Czyżewskiemu. Na pozycję defensywnego pomocnika został przesunięty Stankiewicz a wyżej miał grać Wesserling. W drugiej połowie gospodarze nie zamierzali pilnować nikłego prowadzenia. Dobrze zorganizowani, wybiegani, grający z rozmachem spychali Pogoń do obrony częstymi atakami. Szybko żółte kartki zobaczyli Musuła (za słowną krytykę decyzji sędziego) i Stankiewicz (na Wencie za taktyczne przerwanie akcji w środku pola).
W 61 minucie jedna z nielicznych udanych akcji Pogoni zakończona mierzonym uderzeniem Byczkowskiego, po którym piłka niewiele minęła poprzeczkę. Chwilę później strzelca jedynego gola dla Pogoni zmienił dużo wyższy Miszkiewicz. W 71 minucie po rzucie rożnym dla Pogoni Bartoszowi Pionkowi na pierwszym słupku zabrakło niewiele, żeby sięgnąć piłki. Za nim zamykał Jasiński, ale jemu piłkę sprzątnął sprzed nosa jeden z rywali. To był dobry fragment gry Pogoni, w którym zepchnęliśmy gospodarzy do obrony. W 78 minucie mimo obecności kilku naszych zawodników Sebastian Armatowski został dokładnie obsłużony i tylko musiał dostawić nogę. Zapłaciliśmy wysoką cenę na bierną postawę w obronie. Starogardzianie prowadzili już 3-1.
W 82 minucie trener Mariusz Majewski dokonał czwartej i ostatniej zmiany. Trzy minuty później indywidualny popis dał lewy obrońca gospodarzy Szulc. Mijał kolejnych naszych zawodników i zatrzymał go dopiero Labuda. W 86 minucie rezerwowy Miszkiewicz przywrócił nam nadzieję. Uderzył płasko sprzed pola karnego i KP prowadził już tylko 3-2.
W końcówce nasi zawodnicy mocno czuli już w nogach trudy tego spotkania. Obrazem tego było sytuacja z pierwszej minuty doliczonego czasu gry. Pogoń miała rzut wolny w środku boiska. Jasiński wrzucił piłkę w pole karne, ale wybił ją jeden z obrońców. Nie przejął jej żaden z naszych zawodników i gospodarze przenieśli grę pod nasze pole karne. Dubiela znalazł miejsce na uderzenie i lewą nogą trafił od poprzeczki. To był najładniejszy gol spotkania. W 93 minucie jeden z najlepszych na boisku Wenta mocnym, płaskim uderzeniem ustalił wynik spotkania na 5-2.