32 kolejka IV ligi, 7 czerwca 2015 godz. 18

Pogoń Lębork – Jantar Ustka 2:0 (0:0)
bramki: Sylwester Ilanz (69), Gracjan Miszkiewicz (78)

Pogoń: P. Labuda – Stankiewicz (65 Miszkiewicz), Pietrzyk (78 B. Rekowski), Musuła, Skibicki (65 Haraszczuk) – D. Formela, Wesserling, Kochanek, Byczkowski – Sychowski – Ilanz

Jantar: Wilhelm – Kozera, Boszke, D. Kaczmarek, Iwański, Barnik, Granosik, Michał Mytych (69 Kozerkiewicz), Piechowski, R. Terefenko (58 Kopciński), Patyk

żółte kartki: Wesserling, Skibicki – Barnik, Kozera
sędziowie: Damian Kos oraz Marcin Skwiot, Grzegorz Czyż

Rycerze wiosny znowu na fali! Po dwóch słabszych meczach w czwartek pokonali na wyjeździe świeżo upieczonego III-ligowca a w niedzielę wzięli skuteczny rewanż za jesienną porażkę w Ustce. Pierwsze zwycięstwo z Jantarem od 12 lat cieszy tym bardziej, że licznie zgromadzeni kibice byli świadkami ciekawego i stojącego na wysokim poziomie pojedynku, w którym Pogoń od początku dążyła do zwycięstwa. Do przerwy to jednak goście mieli okazję do prowadzenia po składnej kontrze i uderzeniu głową Iwańskiego. Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy Pogoń mocno przycisnęła, ale to nie w chwili największego naporu objęła prowadzenie. Stało się to w 69 minucie. Po długim wyrzucie z autu Wesserlinga piłkę głową uderzył Formela. Wilhelm z trudem obronił wprawdzie ten strzał, ale Ilanz był w odpowiednim miejscu i czasie i z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki. Niespełna 10 minut później Pogoń podwyższyła prowadzenie, ale zanim to się stało bramkarz Patryk Labuda uratował gospodarzy przed stratą gola, pracując na miano jednego z bohaterów tego meczu. Minutę potem plasowanym uderzeniem przy słupku wynik ustalił rezerwowy Gracjan Miszkiewicz. W końcówce Henryk Patyk miał przed sobą tylko Labudę, który w znakomitym stylu był górą w tym pojedynku. To 11 zwycięstwo Pogoni w rundzie rewanżowej, która nadal jest najlepsza wiosną.

W meczu z liderem czyste konto zachował Patryk Labuda i także na mecz z Jantarem trener Waldemar Walkusz postawił na 19-letniego golkipera. Jak pokazały kolejne minuty to była właściwa decyzja. W wyjściowym składzie zaszła zresztą tylko jedna korekta. Skrzydłowego Łukasza Kłosa zastąpił Damian Formela. Także skrzydłowy może zapisać to spotkanie na plus. Że Pogoń interesują w tym meczu trzy punkty pokazały już pierwsze minuty. Bez zbędnej kalkulacji zaczęła mecz ofensywnie i przez pierwsze minuty atakowała na różne sposoby pole karne gości. I skrzydłami, i przez prostopadłe podania i przez uderzenia z dystansu. Brakowało jednak skutecznego wykończenia tych ataków. Po kwadransie goście coraz częściej zaczęli dochodzić do głosu i mecz wyrównał się. Co więcej dzięki dobremu wyszkoleniu technicznemu zaczęli klecić coraz bardziej składne akcje, podchodząc pod pole karne. Nie zagrozili jednak poważnie bramce Labudy.

W 21 minucie jeden z bardziej aktywnych zawodników Jantara, skrzydłowy Wojciech Barnik został ukarany pierwszą w tym meczu żółtą kartką za uderzenie Mateusza Stankiewicza, z którym toczył zacięte pojedynki. W 31 minucie Michał Pietrzyk bezpardonowo faulował w okolicach 25 metra, czym zezłościł trenera Walkusza, jednak z rzutu wolnego Jantar zyskał niewiele. W 36 minucie goście stworzyli najgroźniejszą akcję przed przerwą. Po błyskawicznej kontrze prawym skrzydłem piłką po dośrodkowaniu trafiła do Przemysława Iwańskiego. Złożył się do uderzenia głową i całe szczęście, że nie na tyle, żeby trafić w światło bramki. Piłka minęła słupek. W 39 minucie Arkadiusz Byczkowski spróbował z dystansu, ale piłka poszybowała daleko od bramki. W 41 minucie Pogoń była chyba najbliżej gola przed przerwą. Formela wypuścił pod końcową linię Byczkowskiego. Ten ostatni wycofał na 5 m, skąd Ilanz uderzył w pierwszym kontakcie. Nie trafił w światło bramki. Do przerwy zatem bez goli i wynik pozostawał sprawą otwartą.

Kilka minut upłynęło w drugiej połowie, kiedy Pogoń zaatakowała ze zdwojoną siłą. Między 52 a 55 minutą bardzo zakotłowało się w polu karnym gości. Najpierw Byczkowski podciągnął od środka, nie dając się dogonić obrońcy. Zagrał w pole karne, gdzie piłkę przepuścił Ilanz. Za nim stał Formela, ale obrońca rzucił się pod nogi, blokując uderzenie. W 54 minucie Formela podawał ze skrzydła do zamykającego akcję Ilanza. Snajperowi Pogoni zabrakło centymetrów.
W 65 minucie trener Walkusz ściągnął z boiska bocznych obrońców Stankiewicza i Skibickiego, wprowadzając Haraszczuka i Miszkiewicza. Tego drugiego do środka pola.

Cztery minuty potem cieszyliśmy się z gola. Na wysokości pola karnego piłkę z autu mocno wyrzucił Wesserling. W okolicach pierwszego słupka uderzył ją głową Formela, stwarzając dużo problemów Wilhelmowi. Sparował on wprawdzie piłkę, ale zaspali asekurujący go obrońcy. Zza ich pleców wyskoczył Ilanz i z bliska wpakował piłkę do bramki. Po stracie gola Jantar próbował jak najszybciej odrobić straty.
W 77 minucie szarżującemu rywalowi skrócił kąt Labuda i zapobiegł utracie gola.

Minutę później Pogoń prowadziła już 2:0. Kochanek strącił piłkę głową do Haraszczuka a ten zagrał do przodu do Ilanza. Napastnik Pogoni posłał piłkę w pole karne, gdzie dopadł do niej Formela. Uderzył bez przyjęcia, ale obrońca rzucił mu się pod nogi. Piłka trafiła do Haraszczuka, który wystawił ją nabiegającemu Miszkiewiczowi. Plasowany, mierzony strzał i piłka zatrzymała się dopiero w siatce. Wybuch radości w szeregach Pogoni i na trybunach. Do końca meczu pozostało już niewiele czasu i zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki.

Goście nie zamierzali jednak złożyć broni i po agresywnym odbiorze piłki w środku pola podanie do doświadczonego Henryka Patyka, który miał przed sobą tylko Labudę. Bramkarz Pogoni zachował zimną krew i rozciągając się obronił lewą nogą. To była wspaniała interwencja dużo młodszego bramkarza. Niewykorzystanie tak znakomitej okazji potwierdziło, że trzy punkty należą się naszym „Rycerzom wiosny”.