17 kolejka IV ligi, 21 listopada 2015 godz. 11
MKS Władysławowo - Pogoń Lębork 3:4 (0:2)
bramki: 0:1 Kłos (’15), 0:2 Sychowski (’37), 1:2 Gojke (’54 k.-), 1:3 Formela (’57), 2:3 Kozieniec (’68), 3:3 Kwaśnik (’70), 3:4 Kochanek (’79)
MKS: Ceynowa - Rogocki Paweł, Smykla, Kleser, Rogocki Piotr, Smarzyński, Fopka (’72 Zieliński), Kwaśnik, Brzostek (’62 Kozieniec), Gojke, Ronkowski
Pogoń: Katzor - Stankiewicz, Musuła, Kochanek, Skibicki (’89 Fudala), Morawski, Miszkiewicz (’72 Wierzbowski), Kłos, Sychowski, Haraszczuk (’62 Ilanz), Formela
żółte kartki: Ronkowski, Gojke, Zieliński, Kwaśnik (dwie), Kozieniec - Miszkiewicz
To miał być ten jeden z łatwiejszych meczów, gdzie wysoko notowana Pogoń jedzie do drużyny z dolnej części tabeli. Ostatecznie Pogoniści przywieźli z Władysławowa 3 punkty, choć by je wyrwać musieli się nieźle napracować. Spotkaniu towarzyszyły niespodziewane zwroty akcji. Wydawało się Pogoń kontroluje spotkanie, tymczasem na 20 minut przed końcem meczu był remis 3:3.
Warunki do gry były złe. Ciężka, nasiąknięta wodą murawa i ulewny deszcz w końcówce dały zawodnikom obu drużyn w kość. W meczu z MKS-em trener Walkusz nie mógł skorzystać z chorego Mateusza Wesserlinga. Na prawej obronie zastąpił go jego imiennik Stankiewicz.
Od początku bardzo aktywny w zespole Pogoni był Sychowski. To właśnie po ładnym woleju tego zawodnika już w piątej minucie gry piłka zatrzepotała w siatce. Sędzia boczny pokazał jednak spalonego. 9 minut później Sychowski znów ma wyborną okazję na gola. Tym razem dogrywał mu Kłos, a „Szyszce” zabrakło milimetrów by ślizgiem uderzyć piłkę do bramki.
Pierwszy kwadrans gry i prowadzimy 1:0. Akcja sam na sam Damiana Formeli z bramkarzem MKS-u, strzał, piłka wychodzi w pole a tam dopada jej Łukasz Kłos. Zdobyty gol uspokaja nieco grę. Swoje szanse ma m.in. strzelający w bramkarza Morawski. Z kolei gospodarze także, choć z gorszym skutkiem próbują oddawać strzały. Najgroźniejsza sytuacja to ta w 31 minucie gdy po efektownej obronie Katzora piłka minimalnie mija słupek.
37 minuta i kolejny gol dla Pogoni. Sychowski wychodzi sam na sam z bramkarzem i w tej konfrontacji jest zabójczo skuteczny. To już siódme trafienia tego zawodnika w rundzie jesiennej. Warta do odnotowania przy golu jest efektowna asysta Morawskiego.
Na przerwę Pogoniści schodzą w dobrych nastrojach. Pogoń prowadzi 2:0, a mała bo kilkudziesięcioosobowa widownia nie ma wielkich nadziei by do skromnego dorobku MKS-u na własnym boisku (1 zwycięstwo) dołożyć 21 listopada choćby punkcik.
Nieoczekiwanie druga odsłona meczu rozpoczyna się od ofensywy gospodarzy. Najpierw w 48 minucie groźną sytuację sam na sam kasuje Katzor, co kosztowało go zderzeniem z zawodnikiem MKS-u i długiego opatrywania przez służby medyczne. Parę minut później nieszczęśliwa interwencja naszym w polu karnym Kochanka i arbiter odgwizduje rzut karny dla gospodarzy. Skutecznym egzekutorem „11” Gojke.
Odpowiedz Pogoni jest błyskawiczna. Z lewej flanki ładnie akcję pociągnął Haraszczuk, podał do Formeli na jedenasty metr, a ten mając przed sobą pustą bramkę zrobił to czego uczył się całe piłkarskie życie. Pogoń prowadzi 3:1 i… traci w przeciągu 2 minut dwa gole!
Rzut wolny dla MKS-u z 30 metrów w pole karne, a tam świeżo wprowadzony do gry Mateusz Kozieniec strzałem z bliska pokonuje Katzora. To była 68 minuta. W 70 minucie bliźniacza akcja z drugiej strony boiska. Znowu stały fragment gry i trafienie Marka Kwaśnika. Wyrównanie bardzo zmotywowało gospodarzy i dodało im skrzydeł. Zawodnicy podkręcili tempa, pojawiły się faule, nerwy. Skądinąd sympatyczna i urocza Ewa Augustyn, sędzina główna zawodów mimo wielu walorów w tych najważniejszych momentach nie potrafiła zapanować nad spotkaniem, co tylko zaostrzało już gęstą atmosferę.
W kadrze Pogoni nastąpiły zmiany. Za Miszkiewicza wszedł inny młodzieżowiec Wierzbowski. Wcześniej Ilanz zastąpił Haraszczuka.
Pogoń uruchomiła wszystkie swoje rezerwy i raz po raz atakowała bramkę Ceynowy. 77 minuta to słupek po uderzeniu kapitana Wojciecha Musuły, a 79 minuta to długo wyczekiwane skuteczne uderzenie w wielkim tłoku drugiego ze środkowych obrońców Adriana Kochanka po rzucie rożnym. Pogoń wychodzi na prowadzenie, a z czarnych chmur nad stadionem lunął mocny deszcz.
W 80 minucie za brutalny faul na Morawskim czerwoną kartkę ogląda Kwaśnik. Pogoń prowadzi 4:3, ma przewagę jednego zawodnika i ok. 10 minut do końca meczu. Udaje się dotrwać, choć była szansą na podwyższenie rezultatu. W ostatnich minutach wyśmienitą okazję na gola ma Ilanz. Dogrywał mu Formela, niestety nie udało się.
Trener Pogoni Waldemar Walkusz wyjątkowo nie miał chęci do komentowania spotkania, dając do zrozumienia, że nie jest zadowolony z gry swoich zawodników: - Cieszą 3 punkty i za to można podziękować zespołowi. Graliśmy w trudnych warunkach na ciężkim boisku. Wygraliśmy i tyle dobrego co mogę dziś powiedzieć – uciął wypowiedz trener.
MKS Władysławowo - Pogoń Lębork 3:4 (0:2)
bramki: 0:1 Kłos (’15), 0:2 Sychowski (’37), 1:2 Gojke (’54 k.-), 1:3 Formela (’57), 2:3 Kozieniec (’68), 3:3 Kwaśnik (’70), 3:4 Kochanek (’79)
MKS: Ceynowa - Rogocki Paweł, Smykla, Kleser, Rogocki Piotr, Smarzyński, Fopka (’72 Zieliński), Kwaśnik, Brzostek (’62 Kozieniec), Gojke, Ronkowski
Pogoń: Katzor - Stankiewicz, Musuła, Kochanek, Skibicki (’89 Fudala), Morawski, Miszkiewicz (’72 Wierzbowski), Kłos, Sychowski, Haraszczuk (’62 Ilanz), Formela
żółte kartki: Ronkowski, Gojke, Zieliński, Kwaśnik (dwie), Kozieniec - Miszkiewicz
To miał być ten jeden z łatwiejszych meczów, gdzie wysoko notowana Pogoń jedzie do drużyny z dolnej części tabeli. Ostatecznie Pogoniści przywieźli z Władysławowa 3 punkty, choć by je wyrwać musieli się nieźle napracować. Spotkaniu towarzyszyły niespodziewane zwroty akcji. Wydawało się Pogoń kontroluje spotkanie, tymczasem na 20 minut przed końcem meczu był remis 3:3.
Warunki do gry były złe. Ciężka, nasiąknięta wodą murawa i ulewny deszcz w końcówce dały zawodnikom obu drużyn w kość. W meczu z MKS-em trener Walkusz nie mógł skorzystać z chorego Mateusza Wesserlinga. Na prawej obronie zastąpił go jego imiennik Stankiewicz.
Od początku bardzo aktywny w zespole Pogoni był Sychowski. To właśnie po ładnym woleju tego zawodnika już w piątej minucie gry piłka zatrzepotała w siatce. Sędzia boczny pokazał jednak spalonego. 9 minut później Sychowski znów ma wyborną okazję na gola. Tym razem dogrywał mu Kłos, a „Szyszce” zabrakło milimetrów by ślizgiem uderzyć piłkę do bramki.
Pierwszy kwadrans gry i prowadzimy 1:0. Akcja sam na sam Damiana Formeli z bramkarzem MKS-u, strzał, piłka wychodzi w pole a tam dopada jej Łukasz Kłos. Zdobyty gol uspokaja nieco grę. Swoje szanse ma m.in. strzelający w bramkarza Morawski. Z kolei gospodarze także, choć z gorszym skutkiem próbują oddawać strzały. Najgroźniejsza sytuacja to ta w 31 minucie gdy po efektownej obronie Katzora piłka minimalnie mija słupek.
37 minuta i kolejny gol dla Pogoni. Sychowski wychodzi sam na sam z bramkarzem i w tej konfrontacji jest zabójczo skuteczny. To już siódme trafienia tego zawodnika w rundzie jesiennej. Warta do odnotowania przy golu jest efektowna asysta Morawskiego.
Na przerwę Pogoniści schodzą w dobrych nastrojach. Pogoń prowadzi 2:0, a mała bo kilkudziesięcioosobowa widownia nie ma wielkich nadziei by do skromnego dorobku MKS-u na własnym boisku (1 zwycięstwo) dołożyć 21 listopada choćby punkcik.
Nieoczekiwanie druga odsłona meczu rozpoczyna się od ofensywy gospodarzy. Najpierw w 48 minucie groźną sytuację sam na sam kasuje Katzor, co kosztowało go zderzeniem z zawodnikiem MKS-u i długiego opatrywania przez służby medyczne. Parę minut później nieszczęśliwa interwencja naszym w polu karnym Kochanka i arbiter odgwizduje rzut karny dla gospodarzy. Skutecznym egzekutorem „11” Gojke.
Odpowiedz Pogoni jest błyskawiczna. Z lewej flanki ładnie akcję pociągnął Haraszczuk, podał do Formeli na jedenasty metr, a ten mając przed sobą pustą bramkę zrobił to czego uczył się całe piłkarskie życie. Pogoń prowadzi 3:1 i… traci w przeciągu 2 minut dwa gole!
Rzut wolny dla MKS-u z 30 metrów w pole karne, a tam świeżo wprowadzony do gry Mateusz Kozieniec strzałem z bliska pokonuje Katzora. To była 68 minuta. W 70 minucie bliźniacza akcja z drugiej strony boiska. Znowu stały fragment gry i trafienie Marka Kwaśnika. Wyrównanie bardzo zmotywowało gospodarzy i dodało im skrzydeł. Zawodnicy podkręcili tempa, pojawiły się faule, nerwy. Skądinąd sympatyczna i urocza Ewa Augustyn, sędzina główna zawodów mimo wielu walorów w tych najważniejszych momentach nie potrafiła zapanować nad spotkaniem, co tylko zaostrzało już gęstą atmosferę.
W kadrze Pogoni nastąpiły zmiany. Za Miszkiewicza wszedł inny młodzieżowiec Wierzbowski. Wcześniej Ilanz zastąpił Haraszczuka.
Pogoń uruchomiła wszystkie swoje rezerwy i raz po raz atakowała bramkę Ceynowy. 77 minuta to słupek po uderzeniu kapitana Wojciecha Musuły, a 79 minuta to długo wyczekiwane skuteczne uderzenie w wielkim tłoku drugiego ze środkowych obrońców Adriana Kochanka po rzucie rożnym. Pogoń wychodzi na prowadzenie, a z czarnych chmur nad stadionem lunął mocny deszcz.
W 80 minucie za brutalny faul na Morawskim czerwoną kartkę ogląda Kwaśnik. Pogoń prowadzi 4:3, ma przewagę jednego zawodnika i ok. 10 minut do końca meczu. Udaje się dotrwać, choć była szansą na podwyższenie rezultatu. W ostatnich minutach wyśmienitą okazję na gola ma Ilanz. Dogrywał mu Formela, niestety nie udało się.
Trener Pogoni Waldemar Walkusz wyjątkowo nie miał chęci do komentowania spotkania, dając do zrozumienia, że nie jest zadowolony z gry swoich zawodników: - Cieszą 3 punkty i za to można podziękować zespołowi. Graliśmy w trudnych warunkach na ciężkim boisku. Wygraliśmy i tyle dobrego co mogę dziś powiedzieć – uciął wypowiedz trener.