16 kolejka II ligi, 19 listopada 2016 godz. 14

Pogoń Lębork – Wda Świecie 1:5 (1:0)
bramki: 1:0 Szałek (’33), 1:1 Retlewski (’62), 1:2 Czerwiński (’64), 1:3 Rożnowski (’74), 1:4 Kocieniewski (’76), 1:5 Rożnowski (’86)

Pogoń: Labuda – Wesserling, Szałek, Kochanek, Skibicki, Miszkiewicz (’79 Sychowski), Madziąg, Słowiński (’79 Wardziński), Kłos (’67 Formela), Stankiewicz (’67 Pytlak), Wachowiak

Wda: Zapała – Kocienewski, Czerwiński, Lipiński, Maliszewski, Retlewski (’87 Kwasigroch), Rożnowski, Siekirka, Urbański, Wenerski, Perliński (’83 Prybiński)

żółte kartki: Formela – Retlewski
sędziowie: Damian Łupiński, Łukasz Kofluk, Krzysztof Kochel

Nie tak miał wyglądać pożegnalny mecz przed własną publicznością rundy jesiennej 2016/2017. Pogoń wysoko przegrała z Wdą Świecie komplikując sobie i tak już trudną sytuację w tabeli. Przed meczem nasi statystycy przypomnieli o dawnych meczach z Wdą w III lidze. Historia absolutnie nie chciała się jednak powtórzyć. 20 lat temu, wiosną 1996 roku podczas dziś już przedostatniego meczu Pogoń – Wda Pogoń wysoko pokonała zespół ze Świecia 4:0, a mecz obserwowało 1500 widzów.

Za tydzień ostatni mecz w Przodkowie, a potem długa przerwa zimowa w której wiele musi się zmienić. Pogoń musi wrócić na właściwe tory, innej opcji być nie może.

W porównaniu z meczem w Koszalinie doszło do trzech zmian w wyjściowym składzie. W bramce stanął Labuda, a na prawej pomocy od pierwszej minuty zagrał Kłos. Na lewej flance było to Stankiewicz. Pauzujący kilka spotkań z powodu kontuzji Pytlak na boisku pojawił się po przerwie, a kontuzjowany etatowy kapitan Musuła mecz spędził wymieniając poglądy z opiekującym się naszymi bramkarzami Piotrem Leykiem.

Pierwsze 30 minut to wyrównane spotkanie. Trener Walkusz przestrzegał naszych defensorów przez najskuteczniejszym zawodnikiem Wdy Dawidem Retlewskiego. To właśnie w 13 minucie Retlewski sprintem biegł z piłką na naszą bramkę. Na posterunku był na szczęście Szałek. 23 minuta i piłka w siatce Pogoni. Sędzia boczny wskazał jednak na spalonego. Takich sytuacji w meczu było razem trzy i wszystkie dla Wdy. Celnym strzałem po pół godzinie od pierwszego gwizdka popisał się Siekirka, na szczęście Paweł Labuda obronił mocny strzał po ziemi.

Okrzyk „Jeeest” przeszył Osiedle Sportowa w 33 minucie. Piłkę po uderzeniu z rzutu wolnego wypluł przed siebie niepewnie interweniujący Zapała, a tam przytomnie zachował się Michał Szałek kierując piłkę do bramki. Trybuny ożyły, niektórzy spodziewali się powtórki z meczu z Jarotą, tym bardziej, że Pogoniści coraz śmielej poczynali sobie na połówce gości. W 36 minucie aktywny Słowiński w efektowny sposób ograł w narożniku boiska Urbańskiego, a dośrodkowanie i rykoszet od zawodnika Wdy prawie nie zakończyło się bramką samobójczą. Strata Skibickiego zapachniała golem, na szczęście na posterunku był Labuda, który w ostatniej chwili ubiegł Retlewskiego.

Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian w składzie.

Z minutą na minutę coraz więcej z gry mieli goście. Strzał Wenerskiego w 47 minucie broni Labuda. Przy uderzeniu Retlewskiego z bliska w 62 minucie nie już nic do powiedzenia. Wda remisuje, Wda nabiera rozpędu, a na stadionie przy Kusocińskiego rozpoczyna się dramatyczne pół godziny w których Pogoń zaliczyła wiele bolesnych ciosów.

63 minuta to to szarża lewą stroną boiska. Ograny Wesserling, zaraz po nim Miszkiewicz, a Madziąg próbując blokować zawodnika Wdy fauluje go w polu karnym. Rzut karny pewnie egzekwuje Czerwiński.

Trener Walkusz po chwili decyduje się na podwójną zmianę. Za Kłosa wchodzi Formela, za Stankiewicza Pytlak.

Szansę na gola w 71 minucie ma ponownie Szałek. Uderzenie z głowy z linii bramkowej wybija jednak zawodnik ze Świecia.

Zaraz potem Pogoń otrzymuje decydujący cios. Kocieniewski wbiega pomiędzy dwóch naszych zawodników i sam na sam wychodzi z Labudą pokonując naszego bramkarza uderzeniem w długi róg. 76 minuta i goście prowadzą już 4:1. Tym razem na listę strzelców wpisał się Kocieniewski. Wynik ustalił w 86 minucie Rożnowski. Wcześniej okazją bramkową ma nasz młody napastnik Madziąg, ale piłka po strzale „Madzi” ląduje w rękach Zapały.