1/8 finału Wojewódzkiego Pucharu Polski, 4 kwietnia 2018 godz. 17

Pogoń Lębork – Anioły Garczegorze 2:0 (0:0)
bramki: 1:0 Zanewycz (’92), 2:0 Ulatowski (’98)

Pogoń: Krasiński – Krzysztofik (’56 Zanewycz), Łapigrowski, Musuła, Janowicz, Ulatowski, Szymański, Stankiewicz (’53 Nowakowski), Miszkiewicz (’90+2 Waczkowski), Michor (’53 Miotk), Kozdra

Anioły: Czekirda – Żółć, Łapigrowski, Drzazgowski, Narewski, Tomasiewicz (’60 Grigoryan), Karpiński, Staszczuk, Kwiatkowski (67 Stojek), Sidor (’70 Trawiński), Słumiński

żółte kartki: Ulatowski, Miszkiewicz, Szymański, Nowakowski, Miotk - Staszczuk, Łapigrowski
sędziowie: Filip Kaliszewski, Krystian Dietrich, Krzysztof Świgoń

Mamy awans do wojewódzkiego ćwierćfinału Puchar Polski! Pogoń do wyczerpującej 120 minutowej batalii z Aniołami Garczegorze wygrywa po golach Zanewycza i Ulatowskiego 2:0 i udanie rewanżuje się za ligowe niepowodzenie sprzed półtora tygodnia.

Do gry powrócił po kontuzji Jakub Nowakowski, a w doliczonym czasie gry na boisku pojawił się Jędrzej Waczkowski. W meczu trener Lewandowski dokonał wielu roszad na boisku. Ulatowski zagrał na defensywie pomocy, a Krzysztofik na prawej obronie.

Środowe spotkanie toczyło się w ładnej, ciepłej, wiosennej pogodzie. Z powodu wcześniejszych opadów i długo odchodzącej zimy mecz rozegrany został na boisku ze sztuczną murawą. Równe jak stół boisko okazało się słabym sprzymierzeńcem drużyny Aniołów.

Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, a oba zespoły stwarzały mało sytuacji bramkowych. W 10 minucie Karpiński z Aniołów groźnie strzelał z bliska, na szczęście debiutujący w bramce lęborczan Paweł Krasiński wybija piłkę na róg. Przed końcem pierwszej części gry z rzutu wolnego groźnie uderzają goście a piłkę z linii bramkowej wybija Łapigrowski. Chwilę później kilkoma zwodami popisuje się Stankiewicz. Niestety dograna do Miszkiewicza piłka przelatuje ponad bramką.

Po przerwie, szybko, bo w 53 minucie trener Lewandowski zarządza podwójną zmianę. Stankiewicza zmienia Nowakowski, a Michora Miotk. Niedługo później na boisku jest też Zanewycz zmieniający Krzysztofika. Gra stała się szybsza a Pogoń coraz częściej dochodziła do sytuacji bramkowych. Jedną z nich była ta z 65 minuty gdy Miotk po dośrodkowaniu Kozdry minimalnie uderzą głową ponad poprzeczkę.

Mecz Pogoń – Anioły ma wiele podtekstów, także osobistych. Warto wspomnieć o dwóch. Przeciwko sobie stanęli w środę dwaj bracia Piotr i Łukasz Łapigrowski. Ten drugi zobaczył nawet żółtą kartkę po faulu na starszym bracie z Pogoni. Swój mecz rozgrywali też szkoleniowcy. Pewnie niewielu wie, ale to trener Tadeusz Wanat senior przyjmował jako piłkarza naszego szkoleniowca Grzegorza Lewandowskiego prawie 30 lat temu do Gwardii Koszalin, postawił na niego i dał mu szansę na piłkarską karierę.

Tymczasem w 75 minucie dwie groźne akcje gości. Najpierw strzał Łukasza Łapigrowskiego broni Krasiński, a 3 minuty później w słupek Pogoni uderza Słumiński! Bezbramkowy remis po 90 minutach oznaczał dogrywkę. Jak się potem okazało, była to najciekawsza część meczu.

Już w 2 minucie doliczonego czasu gry po dograniu przez Miotka Mateusz Zanewycz wychodzi sam na sam z Czekirdą. Zwód w lewą stronę, mija bramkarza i z ostrego kąta trafia do siatki. Na trybunach szaleństwo! W 98 minucie jest już 2:0! Tym razem Mateusz Ulatowski z kąta lobuje bezradnego w tym dniu bramkarza Aniołów. Bliski gola był minutę później ponownie Zanewycz z dobrego zagrania Waczkowskiego. W rewanżu Zanewycz wrzuca piłkę na głowę bardzo aktywnego Waczkowskiego, który uderza piłkę wprost w Czekirdę.

Pogoń wygrywa 2:0 i w ćwierćfinale 25 kwietnia zmierzy się na własnym obiekcie z trzecioligowym GKS-em Przodkowo.

Po meczu powiedzieli:

Grzegorz Lewandowski, trener Pogoni: - Pucharowy mecz z Aniołami traktowaliśmy bardzo poważnie, przeciwnik zresztą zrobił to samo. Mecz mógł się podobać no i w końcu zaświeciło słońce dla nas. Wygraliśmy to, jest przełamanie i powinno to dobrze wpłynąć na zespół.

Wojciech Musuła, kapitan Pogoni: - Przede wszystkim cieszymy się, że wygraliśmy mecz bo ostatnio była niezbyt miła seria kilku porażek no i trzeba było się troszkę zmobilizować i poprawić morale. Najlepszą formą do tego jest wygrać mecz. Może szkoda, że wygrana była po dogrywce, ale taka jest rola piłkarzy, zawodników by grać.