1/4 wojewódzkiego finału Pucharu Polski, 25 kwietnia 2018, godz. 17, Lębork
Pogoń Lębork – GKS Przodkowo 1:2 (1:1)
bramki: 1:0 Stankiewicz (’5), 1:1 Budnik (’19), 1:2 Górski (‘117)
Pogoń: Katzor – Janowicz, Łapigrowski, Ulatowski (’85 Zanewycz), Nowakowski, Musuła, Szymański, Krzysztofik (’102 Miotk), Kłos, Stankiewicz, Miszkiewicz
GKS: Kamola – Górski, Jagiełło, Budnik, Jadanowski, Barzowski, Matys (‘73 Rzepnikowski), Wesołowski (’61 Robakowski), Gołuński (‘4 Zalow - ’61 Letniowski), Tuttas, Bułka
żółte kartki: Krzysztofik, Miszkiewicz – Robakowski, Barzowski, Rzepnikowski
sędziowie: Mateusz Bieszke, Łukasz Kowalik i Damian Kucharski
Pogoń po zaciętej walce rozstaje się z pucharami. W środę 25 kwietnia do Lęborka przyjechał trzecioligowy GKS Przodkowo. Dopiero pod koniec doliczonego czasu gry goście przeważyli szalę na swoją stronę. Pozostał mały zawód, bo do serii rzutów było blisko, ale też satysfakcja z podjętej rękawicy i dobrej gry przez 120 minut.
Trener Lewandowski do pucharowego boju rzucił doświadczonych zawodników. Podobnie było z ekipą z Przodkowa, która wystawiła ligowy, mocny skład. Już w 4 minucie w drużynie gości nieoczekiwana zmiana w składzie. Z powodu kontuzji Gołuńskiego zastąpił Zalow. Minutę później na stadionie szał. Szymański z lewej strony boiska wykonuje rzut wolny a piłkę przed bramką trąca skutecznie głową Mateusz Stankiewicz pokonując Kamolę. Wymarzone otwarcie meczu i motywacja do gry o najwyższą stawkę. Na 1:1 wyrównuje w 19 minucie Marcin Budnik po zamieszaniu w polu karnym i wcześniejszym zawahaniu Katzora. Przed przerwą bezpośrednio z rzutu wolnego tuż przy słupku uderza jeszcze Kłos.
Po zmianie stron Pogoń grała pod mocny wiatr, generalnie pogoda w tym dniu nie rozpieszczała. Goście raz po raz groźnie atakowali a najlepsze okazje strzeleckie miał w 52 minucie Tutas. Jego strzał z bliska instynktownie broni Katzor. Tuż do wejściu na boisko swoją okazję miał też Letniowski mocno strzelając w bramkarza Pogoni. 71 minuta to groźna kontra Stankiewicza i Miszkiewicza. Ten drugi pada w polu karnym i… otrzymuje żółty za próbę wymuszenia karnego.
Po 90 minutach 1:1 i by wyłonić półfinalistę Pucharu Polski niezbędna była dogrywka. Na boisku pojawia się Zanewycz i Miotk. W pierwszej części dogrywki Miszkiewicz groźnie uderza z dystansu. W rewanżu Bułkę strzela ponad bramkę. Gdy wydawało się, że mecz rozstrzygną rzuty karne, znany z występów w Pogoni Daniel Górski z półdystansu pokonuje Katzora i rozstrzyga wynik spotkania.
Po meczu na konferencji prasowej powiedzieli:
Grzegorz Lewandowski, trener Pogoni: - W 99% zrealizowaliśmy to co sobie założyliśmy. Mieliśmy grać zachowawczo, czekać na kontrataki. Przeciwnik operował więcej piłką i było to widać. My też szukaliśmy i stworzyliśmy kilka sytuacji bramkowych, np. po stałych fragmentach gry. Z takiego fragmentu strzeliliśmy też bramkę. Martwi mnie, że w każdym meczu sami strzelamy sobie bramki. Przy pierwszej bramce bramkarz zamiast wybić piłkę na aut robi rzut rożny, potem pada bramka. W dogrywce wydawało się, że trzeba zacząć już wypisywać nazwiska do strzelania rzutów karnych a tu okazało się piłka nożna to brutalna gra, raz daje, raz zabiera no i niestety tracimy bramkę. Szkoda, czekaliśmy na to by rzuty karne wyłoniły półfinalistę. Jeżeli chodzi o postawę i zaangażowanie zawodników z dzisiejszego meczu mogę być zadowolony.
Jakub Nowakowski, zawodnik Pogoni: - Złożę gratulację drużynie przeciwnej, choć myślę, że mecz był na typowy na remis. Bardzo, bardzo dużo walki, dużo biegania. Końcówka okazała się dla nas brutalna. Jeden błąd, jedna nieuwaga i tracimy bramkę.
Marcin Martyniuk, trener GKS-u: - Ja jestem pierwszy raz w takiej komfortowej sytuacji, że komentuje na konferencji prasowej mecz w którym mój zespół zwyciężył, to dla mnie też jest nowość. Przyjechaliśmy do Lęborka z trzema założeniami: nie złapać kontuzji, awansować i nie grać dogrywki. Udało się zrealizować tylko jeden z tych celów, czyli awansować. W kontekście naszego najbliższego meczu ligowego w sobotę ten mecz może być impulsem, czynnikiem, który pozwoli uwierzyć w siebie i zwyciężyć w sobotę.
Paweł Rzepnikowski, zawodnik GKS-u: - Na pewno mamy większe rezerwy i możliwości niż to co prezentujemy na boisku. Ciężko się gra wiedząc, że parę meczy już przegraliśmy i to kilka z rzędu. Udało nam się strzelić o bramkę więcej, szczęście nam dziś sprzyjało. W lidze takiego szczęścia nam brakowało.
Pogoń Lębork – GKS Przodkowo 1:2 (1:1)
bramki: 1:0 Stankiewicz (’5), 1:1 Budnik (’19), 1:2 Górski (‘117)
Pogoń: Katzor – Janowicz, Łapigrowski, Ulatowski (’85 Zanewycz), Nowakowski, Musuła, Szymański, Krzysztofik (’102 Miotk), Kłos, Stankiewicz, Miszkiewicz
GKS: Kamola – Górski, Jagiełło, Budnik, Jadanowski, Barzowski, Matys (‘73 Rzepnikowski), Wesołowski (’61 Robakowski), Gołuński (‘4 Zalow - ’61 Letniowski), Tuttas, Bułka
żółte kartki: Krzysztofik, Miszkiewicz – Robakowski, Barzowski, Rzepnikowski
sędziowie: Mateusz Bieszke, Łukasz Kowalik i Damian Kucharski
Pogoń po zaciętej walce rozstaje się z pucharami. W środę 25 kwietnia do Lęborka przyjechał trzecioligowy GKS Przodkowo. Dopiero pod koniec doliczonego czasu gry goście przeważyli szalę na swoją stronę. Pozostał mały zawód, bo do serii rzutów było blisko, ale też satysfakcja z podjętej rękawicy i dobrej gry przez 120 minut.
Trener Lewandowski do pucharowego boju rzucił doświadczonych zawodników. Podobnie było z ekipą z Przodkowa, która wystawiła ligowy, mocny skład. Już w 4 minucie w drużynie gości nieoczekiwana zmiana w składzie. Z powodu kontuzji Gołuńskiego zastąpił Zalow. Minutę później na stadionie szał. Szymański z lewej strony boiska wykonuje rzut wolny a piłkę przed bramką trąca skutecznie głową Mateusz Stankiewicz pokonując Kamolę. Wymarzone otwarcie meczu i motywacja do gry o najwyższą stawkę. Na 1:1 wyrównuje w 19 minucie Marcin Budnik po zamieszaniu w polu karnym i wcześniejszym zawahaniu Katzora. Przed przerwą bezpośrednio z rzutu wolnego tuż przy słupku uderza jeszcze Kłos.
Po zmianie stron Pogoń grała pod mocny wiatr, generalnie pogoda w tym dniu nie rozpieszczała. Goście raz po raz groźnie atakowali a najlepsze okazje strzeleckie miał w 52 minucie Tutas. Jego strzał z bliska instynktownie broni Katzor. Tuż do wejściu na boisko swoją okazję miał też Letniowski mocno strzelając w bramkarza Pogoni. 71 minuta to groźna kontra Stankiewicza i Miszkiewicza. Ten drugi pada w polu karnym i… otrzymuje żółty za próbę wymuszenia karnego.
Po 90 minutach 1:1 i by wyłonić półfinalistę Pucharu Polski niezbędna była dogrywka. Na boisku pojawia się Zanewycz i Miotk. W pierwszej części dogrywki Miszkiewicz groźnie uderza z dystansu. W rewanżu Bułkę strzela ponad bramkę. Gdy wydawało się, że mecz rozstrzygną rzuty karne, znany z występów w Pogoni Daniel Górski z półdystansu pokonuje Katzora i rozstrzyga wynik spotkania.
Po meczu na konferencji prasowej powiedzieli:
Grzegorz Lewandowski, trener Pogoni: - W 99% zrealizowaliśmy to co sobie założyliśmy. Mieliśmy grać zachowawczo, czekać na kontrataki. Przeciwnik operował więcej piłką i było to widać. My też szukaliśmy i stworzyliśmy kilka sytuacji bramkowych, np. po stałych fragmentach gry. Z takiego fragmentu strzeliliśmy też bramkę. Martwi mnie, że w każdym meczu sami strzelamy sobie bramki. Przy pierwszej bramce bramkarz zamiast wybić piłkę na aut robi rzut rożny, potem pada bramka. W dogrywce wydawało się, że trzeba zacząć już wypisywać nazwiska do strzelania rzutów karnych a tu okazało się piłka nożna to brutalna gra, raz daje, raz zabiera no i niestety tracimy bramkę. Szkoda, czekaliśmy na to by rzuty karne wyłoniły półfinalistę. Jeżeli chodzi o postawę i zaangażowanie zawodników z dzisiejszego meczu mogę być zadowolony.
Jakub Nowakowski, zawodnik Pogoni: - Złożę gratulację drużynie przeciwnej, choć myślę, że mecz był na typowy na remis. Bardzo, bardzo dużo walki, dużo biegania. Końcówka okazała się dla nas brutalna. Jeden błąd, jedna nieuwaga i tracimy bramkę.
Marcin Martyniuk, trener GKS-u: - Ja jestem pierwszy raz w takiej komfortowej sytuacji, że komentuje na konferencji prasowej mecz w którym mój zespół zwyciężył, to dla mnie też jest nowość. Przyjechaliśmy do Lęborka z trzema założeniami: nie złapać kontuzji, awansować i nie grać dogrywki. Udało się zrealizować tylko jeden z tych celów, czyli awansować. W kontekście naszego najbliższego meczu ligowego w sobotę ten mecz może być impulsem, czynnikiem, który pozwoli uwierzyć w siebie i zwyciężyć w sobotę.
Paweł Rzepnikowski, zawodnik GKS-u: - Na pewno mamy większe rezerwy i możliwości niż to co prezentujemy na boisku. Ciężko się gra wiedząc, że parę meczy już przegraliśmy i to kilka z rzędu. Udało nam się strzelić o bramkę więcej, szczęście nam dziś sprzyjało. W lidze takiego szczęścia nam brakowało.