29. kolejka IV ligi, 26 maja 2018, Stadion Miejski w Lęborku
Pogoń Lębork – GKS Kolbudy 2:5 (1:2)
bramki: 0:1 G. Gruchała (’16), 0:2 Matejek (’28), 1:2 Musuła (’31), 2:2 Łapigrowski (’60), 2:3 Piotrowski (’68), 2:4 Matejek (’76), 2:5 Szuciło (90+1)
Pogoń: Katzor – Janowicz (’82 Krzysztofik), Łapigrowski, Nowakowski, Kozdra, Ulatowski, Musuła, Stankiewicz (’76 Klimas), Krefft (’76 Zanewycz), Miotk (’62 Koniuszy), Miszkiewicz
GKS: Cisewski – Wroński (’82 Szuciło), Żuk, G. Gruchała (’71 Jurczak), Pastuszka, Sychowski, Dziengielewicz (’46 Piotrowski), Matejek, Dubaniowski, Frankowski, Stanisławski
żółte kartki: Stankiewicz – Wroński, Piotrowski, Frankowski
sędziowie: Bartłomiej Żmuda, Mateusz Bieszke i Norbert Piotrowski
Nie wyszedł Pogoni mecz 29. kolejki z GKS-em Kolbudy. Szybkie dwubramkowe prowadzenie gości, potem wyrównanie na 2:2 i słabsza końcówka meczu nie dała punktów. Nic to, trzeba się pozbierać i grać dalej.
W składzie Pogoni po dłuższej przerwie spowodowanej wyjazdem za granicę do bramki powrócił Michał Katzor. Na środku obrony po kontuzji od 1 minuty wystąpił Nowakowski, a młodzieżowiec Krefft kolejny mecz zagrał na środku pomocy co mu wyraźnie służy. Na Kolbudy nie wyzdrowiał Szymański. Wygląda na to, że przerwa „Szyny” w grze z powodu kontuzji może być dłuższa.
W kadrze gości zagrało natomiast dwóch zawodników mających staż w Pogoni Lębork. Wiele miłych rozmów i pozdrowień „zaliczył” na stadionie Mateusz Sychowski. Drugi piłkarz występujący u nas wiele lat temu Grzegorz Gruchała był już mniej rozpoznawany.
10 minuta to faul na Miszkiewiczu przed polem karnym gości. Do piłki podchodzi Musuła, strzela celnie, lecz bramkarz łapie piłkę. Wynik otwiera po kwadransie gry po akcji z kontry Grzegorz Gruchała. GKS szybko mógł podwyższyć na 0:2 ale Dubanowski ustawiony trzy metry od pustej bramki uderza piłkę nad nią. W 28 minucie Pogoń przegrywa 0:2 po strzale a właściwie dośrodkowaniu spod końcowej linii boiska i pechowej interwencji naszego bramkarza. Nadzieje w serca kibiców wlał w 31 minucie Musuła. Dobre dośrodkowanie Kreffta z prawej strony boiska i kapitan Pogoni technicznym strzałem przy słupku pokonuje zaskoczonego i nieruchomego Cisewskiego. Tę bramkę Wojciech Musuła zadedykował niedawno urodzonemu synowi Frankowi. Przed końcem I połowy po rzucie rożnym celnie główkował Nowakowski. Jego dobitka z lewej nogi minęła słupek.
Po zmianie stron nadal widzieliśmy wyrównany przebieg gry. Groźne dla drużyny z podgdańskich Kolbud były stałe fragmenty gry. Po jednym z rzutów rożnych celnie główkował Musuła, a w 60 minucie w zamieszaniu podbramkowym po rogu nogę tam gdzie trzeba wsadził Piotr Łapigrowski, doprowadzając do remisu 2:2.
Gdy wydawało się, że Pogoń jest w stanie odmienić los spotkania na swoją korzyść do kontrofensywy przyszli goście. Soczystym uderzeniem na 2:3 z dystansu popisał się Paweł Piotrowski, a kilka minut później po dwójkowej akcji Dubanowskiego z Matejkiem ten drugi strzela na 2:4.
Na boisku w Pogoni pojawiają się ofensywni Klimas i Zanewycz a trener Lewandowski stawia wszystko na jedną kartę. W 80 minucie Zanewycz w polu karnym muska piłkę a ta ociera się o słupek. Zaraz potem, po zagraniu piłki ręką sędzia dyktuje rzut karny dla Pogoni. Niestety, strzał Łapigrowskiego broni bramkarz GKS-u. Goście z Kolbud szybko wznawiają grę i po szybkiej akcji za sprawą Łukasza Szuciło ustalają wynik spotkania na 2:5.