XXV kolejka IV ligi Pomorze, 05.05.2004r., godz 16:45
Pogoń Lębork - Lechia Gdańsk 0-2
Bramki: Widzicki 12, Bławat 28
Pogoń: Piechota, Ł. Łapigrowski, Malek (46' Światek),
Trawiński, Mach, Władyka, Kierszka, Hebel, Kłos, Frącek (25' Gaffka),
M.Łapigrowski
Bez niespodzianek zakończył się środowy mecz IV ligi pomiędzy lęborską
Pogonią, a Lechią Gdańsk. Lider z Gdańska powiększył tym samym swoją
przewagę w tabeli do 7 punktów i pewnie zmierza do III ligi.
Mecz cieszył się dużym zainteresowaniem. Na stadionie stawiło się
ogółem ponad 600 widzów, w tym ok. 300 osobowa grupa kibiców Lechii.
Bezpieczeństwa na stadionie pilnowało ok. 140 policjantów. Po raz
pierwszy na lęborskim stadionie pojawiła się armatka wodna, jednak nie
została użyta. Pomimo takich środków bezpieczeństwa nie udało się
uniknąć zamieszek. Tuż po wejściu kibiców Lechi na obiekt, doszło do
starcia z fanami Pogoni. Jednak szybka interwencja policji ostudziła
zapały krewkich kibiców.
Z tego powodu mecz rozpoczął się z ok. 5 minutowym opóźnieniem. Już po
pierwszym gwizdku zarysowała się przewaga gości. W pierwszych kilku
minutach mogło być już 2:0 dla Lechii. Dwa razy w poprzeczkę trafił
Jakub Bławat. Przewaga Lechitów trwała do 12 minuty kiedy to uwieńczona
została bramka Marka Widzickiego.
Potem piłkarze Pogoni zaczęli nieśmiało konstruować akcje, jednak w ich
zagraniach brakowało precyzji. Lechia grała bardzo mądrze w obronie.
Gdańszczanie często wyprowadzali groźne kontry, a na błąd naszych
defensorów czyhał Bławat. Około 20 minuty właśnie Bławat znalazł się w
sytuacji sam na sam z Piechotą, jednak jego strzał minimalnie minął
słupek.
Tymczasem coraz śmielej zaczynali grać lęborcznie. Lewą strona rajdów
próbował Łukasz Kłos, jednak brakowało wykończenia akcji. W tym czasie
na bramkę gości strzelali Kierszka i Władyka, jednak ich strzały nie
sprawiły problemu Opuszewiczowi.
W 25 minucie po składnej akcji naszego zespołu w pole karne z piłką
wpadł Frącek i został faulowany. Sędzia był jednak innego zdania i
zamiast pokazać rzut karny stwierdził, że zagranie było czyste. Po tej
interwencji Frącek doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Zmienił go
Łukasz Gaffke.
Goście nie zwalniali tępa i w 28 minucie super snajper Lechii Jakub
Bławat podwyższył na 2:0, bezlitośnie wykorzystując błąd lęborskich
obrońców. W końcówce pierwszej połowy bramkę dla Pogoni mógł zdobyć
Kłos. Po akcji lewą stroną i minięciu dwóch rywali niepotrzebnie
dryblował w polu karnym i akcja zakończyła się na bramkarzu gości.
W drugiej połowie gdańszczanie grali na większym luzie, spokojnie
rozgrywając piłkę w środku pola kontrolowali przebieg gry. Pogoń grała
zrywami rzucając się chwilami do ataku. Wspaniałym rajdem popisał się
Łukasz Kłos. Minął czterech rywali i został faulowany tuż przed polem
karnym. Rzut wolny wykonywany przez pogonistów mógł przynieść bramkę.
Piłka po rykoszecie przeszła obok słupka. Doskonałej sytuacji nie
wykorzystał Hebel, który za długo zwlekał z oddaniem strzału. Dwa razy
w drugiej połowie groźnie strzelał Władyka, ale i te akcje nie
przyniosły bramki.
W 60 minucie mecz został przerwany. Na boisko wtargnęli chuligani
Lechii. Sędzia odgwizdał nawet koniec meczu lecz po interwencji
działaczy Lechii i obserwatora mecz wznowiono, a policji udało się
zapanować nad sytuacją. Do końca meczu było już w miarę spokojnie.
Na boisku nic się nie zmieniło. Dominowali zawodnicy Lechii imponując
precyzja w rozgrywaniu piłki oraz spokojem. Lechia zasłużenie wygrała w
Lęborku i znacznie przybliżyła się do awansu do III ligi. Pogoni
pozostaje walka o utrzymanie. Nasi piłkarze pokazali, iż są zespołem
walecznym i zdeterminowanym. Jednak w walce z tak wymagającym rywalem
to zdecydowanie za mało. Na wyróżnienie w tym meczu zasłużył bramkarz
Pogoni Dariusz Piechota. Jego świetna dyspozycja uchroniła leborską
jednastke od utraty większej ilości bramek.
Po meczu trener Brendler powiedział: Lechia
była lepsza i to nie ulega wątpliwości. Gratuluje wygranej i niech
biało-zieloni wchodzą do trzeciej ligi. Na pewno jednak w pierwszej
połowie należał się nam rzut karny. Michał Frącek został na noszach
zniesiony z boiska i noga pójdzie w gips. Sędzia nie raczył tego
zauważyć.