Pogoń Lębork – Pomezania Malbork 3:1 (1:1)
Bramki: 0:1 - Karol POLUS (‘28), 1:1 – Patryk MAŁECKI (’36), 2:1 – Kamil GUSMANN (’58), 3:1 – Kamil GUSMANN (’87)
POGOŃ: Skrzypczak – P.Małecki, Mądrzak, Trawiński – Iwosa (’87 – Kołucki), Górski (’83 – Malek), Piotrowski, Gusmann – Rosiński (’58 – Kwapiński), Władyka (’89 – Mielewczyk)
POMEZANIA: Matłoka - Ratajczyk,Tryba, Papużyński (87' Maciej Rychlik), Polus, Krawczyk, Kopka, Wacławski, Marcin Rychlik, Kornacki, Dudziński
Nie powtórzył się scenariusz z meczu z Powiślem i mimo, że to goście objęli prowadzenie, to wyjechali z Lęborka bez punktów. Pomezania wykorzystała pierwszą i jedną z niewielu okazji, ale to Pogoń odniosła zasłużone, ósme zwycięstwo w sezonie, które mogło być jeszcze bardziej okazałe, gdyby gospodarze potrafili lepiej zachować się pod bramką rywala.
Obie drużyny rozpoczęły z animuszem. Właśnie na początku spotkania goście mieli swój najlepszy okres gry, starając się przejąć inicjatywę. Nie stworzyli sobie klarownych sytuacji, ale ambitnie walczyli, nie ustępując pola lęborczanom. Składnie budowali akcje, wymieniali wiele podań, nie pozbywali się lekkomyślnie piłki. Nieustannie, wzajemnie okrzykami mobilizowali się do walki, co przy pustych trybunach można było bez trudu usłyszeć. To przyniosło efekt po niemal pół godzinie gry, jednak zanim doszło do tego, Pogoń była bliżej objęcia prowadzenia. W 5 min. dośrodkował Mariusz Władyka, ale Kamil Gusmann nie trafił czysto głową w piłkę, która minęła bramkę. Następną okazję miał w 12 minucie Artur Rosiński, ale z około 14 metrów przerzucił nie tylko bramkarza, ale i bramkę. W tej sytuacji otrzymał znakomite, długie podanie z połowy boiska od obrońcy Patryka Małeckiego. Goście odpowiedzieli sześć minut później. Po rzucie rożnym pierwszy strzał został zablokowany, ale piłka wróciła do jednego z gości, który podobnie jak Rosiński przelobował bramkarza, tyle, że pomylił się bardzo niewiele. Skrzypczak tylko odprowadził piłkę wzrokiem. W 22 minucie Mariusz Kalamaszek odebrał futbolówkę blisko linii środkowej i natychmiast skierował podanie do wbiegającego w pole karne Władyki. Niestety ten nie opanował jej i z okazji wyszły nici. W 28 minucie wynik otworzył niespełna 19-letni pomocnik Karol Polus, który zachował spokój, ogrywając dwóch obrońców i płaskim strzałem przy słupku nie dał szans Skrzypczakowi. Strata gola podziałała mobilizująco na gospodarzy. Jeszcze w 34 minucie Małecki nie zdołał wykorzystać dobrego dośrodkowania Kalamaszka, gdyż z 12 metrów nie trafił dobrze głową w piłkę. Zrehabilitował się dwie minuty później. Akcję zainicjował Eliasz Iwosa, ale jego szarża została umyślnie przerwana, za co z resztą jeden z malborczyków ujrzał żółtą kartkę. Do rzutu wolnego podszedł etatowy wykonawca Kalamaszek, a do wrzuconej piłki najwyżej wyskoczył Małecki i precyzyjnym strzałem wyrównał wynik rywalizacji. Do przerwy Pogoń mogła jeszcze prowadzić. W 43 minucie Artur Rosiński zagrał z lewej do zmierzającego środkiem Władyki, jednak ten z „szesnastki” kopnął nad poprzeczką. Obrońcy nie przeszkadzali mu w tej sytuacji. Remis w tym spotkaniu oznaczał, że w tabeli będzie zachowany status quo, jeśli chodzi o różnicę punktową między zainteresowanymi.
Po mało emocjonującym początku drugiej odsłony Pogoń dążyła do zdobycia zwycięskiej bramki. W 55 minucie Kalamaszek z rzutu wolnego podał do Rosińskiego, który jeśli zdołałby się utrzymać przy piłce, byłby bliski szczęścia. Co nie udało się jemu, powiodło się Kamilowi Gusmannowi. Najpierw strzał Rosińskiego już w polu karnym został zablokowany, ale piłka trafiła pod nogi sprowadzonego przed rundą pomocnika, który przy biernej postawie dwóch obrońców mocnym uderzeniem nie dał szans Przemysławowi Matłoce. Widząc słabnących z każdą minutą gości, dysponujących zaledwie jednym zmiennikiem, Pogoń dążyła do podwyższenia prowadzenia. Bliski trafienia bezpośrednio z rzutu wolnego z około 25 metrów był w 62 minucie Kalamaszek, jednak piłka minęła minimalnie „okienko”. Minutę później wprowadzony za Rosińskiego Piotr Kwapiński podawał do będącego na spalonym Władyki. W 67 minucie Władyka podał ze środka do sunącego lewą stroną Gusmanna, który łatwo ograł obrońcę i zagrał do Iwosy, którego uprzedził rywal. Swoją okazję miał także najskuteczniejszy wśród gości Damian Dudziński, który jednak w tym meczu niczym nie zaimponował, nie wykorzystując przede wszystkim w 68 minucie spóźnionej interwencji Skrzypczaka, którego próbował przelobować. Pomylił się także mocno Kwapiński w 72 minucie, kiedy z około 12 metrów strzelał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ten sam zawodnik był współautorem gola pieczętującego wygraną gospodarzy. Na trzy minuty przed końcem pobiegł prawą stroną, po czym zagrał w pole karne. Piłka minęła Władykę i Kalamaszka i trafiła do zamykającego akcję Gusmanna. Ten ponownie zaimponował opanowaniem i pewnym, mocnym strzałem z 14 metrów zdobył swą drugą bramkę w tym meczu.
Po meczu powiedział:
Andrzej Małecki - trener Pogoni: To najlepszy prezent jakiego mogłem się spodziewać w dniu ślubu mojej córki. Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Był to mecz o sześć punktów i te przysłowiowe sześć punktów zdobyliśmy. Zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie, w drugiej nieco słabiej ale za to skutecznie. Tylko się cieszyć. Oby tak dalej.
Obie drużyny rozpoczęły z animuszem. Właśnie na początku spotkania goście mieli swój najlepszy okres gry, starając się przejąć inicjatywę. Nie stworzyli sobie klarownych sytuacji, ale ambitnie walczyli, nie ustępując pola lęborczanom. Składnie budowali akcje, wymieniali wiele podań, nie pozbywali się lekkomyślnie piłki. Nieustannie, wzajemnie okrzykami mobilizowali się do walki, co przy pustych trybunach można było bez trudu usłyszeć. To przyniosło efekt po niemal pół godzinie gry, jednak zanim doszło do tego, Pogoń była bliżej objęcia prowadzenia. W 5 min. dośrodkował Mariusz Władyka, ale Kamil Gusmann nie trafił czysto głową w piłkę, która minęła bramkę. Następną okazję miał w 12 minucie Artur Rosiński, ale z około 14 metrów przerzucił nie tylko bramkarza, ale i bramkę. W tej sytuacji otrzymał znakomite, długie podanie z połowy boiska od obrońcy Patryka Małeckiego. Goście odpowiedzieli sześć minut później. Po rzucie rożnym pierwszy strzał został zablokowany, ale piłka wróciła do jednego z gości, który podobnie jak Rosiński przelobował bramkarza, tyle, że pomylił się bardzo niewiele. Skrzypczak tylko odprowadził piłkę wzrokiem. W 22 minucie Mariusz Kalamaszek odebrał futbolówkę blisko linii środkowej i natychmiast skierował podanie do wbiegającego w pole karne Władyki. Niestety ten nie opanował jej i z okazji wyszły nici. W 28 minucie wynik otworzył niespełna 19-letni pomocnik Karol Polus, który zachował spokój, ogrywając dwóch obrońców i płaskim strzałem przy słupku nie dał szans Skrzypczakowi. Strata gola podziałała mobilizująco na gospodarzy. Jeszcze w 34 minucie Małecki nie zdołał wykorzystać dobrego dośrodkowania Kalamaszka, gdyż z 12 metrów nie trafił dobrze głową w piłkę. Zrehabilitował się dwie minuty później. Akcję zainicjował Eliasz Iwosa, ale jego szarża została umyślnie przerwana, za co z resztą jeden z malborczyków ujrzał żółtą kartkę. Do rzutu wolnego podszedł etatowy wykonawca Kalamaszek, a do wrzuconej piłki najwyżej wyskoczył Małecki i precyzyjnym strzałem wyrównał wynik rywalizacji. Do przerwy Pogoń mogła jeszcze prowadzić. W 43 minucie Artur Rosiński zagrał z lewej do zmierzającego środkiem Władyki, jednak ten z „szesnastki” kopnął nad poprzeczką. Obrońcy nie przeszkadzali mu w tej sytuacji. Remis w tym spotkaniu oznaczał, że w tabeli będzie zachowany status quo, jeśli chodzi o różnicę punktową między zainteresowanymi.
Po mało emocjonującym początku drugiej odsłony Pogoń dążyła do zdobycia zwycięskiej bramki. W 55 minucie Kalamaszek z rzutu wolnego podał do Rosińskiego, który jeśli zdołałby się utrzymać przy piłce, byłby bliski szczęścia. Co nie udało się jemu, powiodło się Kamilowi Gusmannowi. Najpierw strzał Rosińskiego już w polu karnym został zablokowany, ale piłka trafiła pod nogi sprowadzonego przed rundą pomocnika, który przy biernej postawie dwóch obrońców mocnym uderzeniem nie dał szans Przemysławowi Matłoce. Widząc słabnących z każdą minutą gości, dysponujących zaledwie jednym zmiennikiem, Pogoń dążyła do podwyższenia prowadzenia. Bliski trafienia bezpośrednio z rzutu wolnego z około 25 metrów był w 62 minucie Kalamaszek, jednak piłka minęła minimalnie „okienko”. Minutę później wprowadzony za Rosińskiego Piotr Kwapiński podawał do będącego na spalonym Władyki. W 67 minucie Władyka podał ze środka do sunącego lewą stroną Gusmanna, który łatwo ograł obrońcę i zagrał do Iwosy, którego uprzedził rywal. Swoją okazję miał także najskuteczniejszy wśród gości Damian Dudziński, który jednak w tym meczu niczym nie zaimponował, nie wykorzystując przede wszystkim w 68 minucie spóźnionej interwencji Skrzypczaka, którego próbował przelobować. Pomylił się także mocno Kwapiński w 72 minucie, kiedy z około 12 metrów strzelał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Ten sam zawodnik był współautorem gola pieczętującego wygraną gospodarzy. Na trzy minuty przed końcem pobiegł prawą stroną, po czym zagrał w pole karne. Piłka minęła Władykę i Kalamaszka i trafiła do zamykającego akcję Gusmanna. Ten ponownie zaimponował opanowaniem i pewnym, mocnym strzałem z 14 metrów zdobył swą drugą bramkę w tym meczu.
Po meczu powiedział:
Andrzej Małecki - trener Pogoni: To najlepszy prezent jakiego mogłem się spodziewać w dniu ślubu mojej córki. Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Był to mecz o sześć punktów i te przysłowiowe sześć punktów zdobyliśmy. Zagraliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie, w drugiej nieco słabiej ale za to skutecznie. Tylko się cieszyć. Oby tak dalej.