GKS KORAL DĘBNICA – POGOŃ LĘBORK 6:2 (4:0)
- BRAMKI: 1:0 Krzysztof Bednarek (‘10), 2:0 K. Bednarek (‘38), 3:0 K. Bednarek (‘40), 4:0 Michał Adamczyk (‘45), 5:0 Piotr Dowksza (‘60), 6:0 Dawid Wachnik (rzut wolny - 77), 6:1 Patryk Małecki (‘85), 6:2 Mariusz Kalamaszek (rzut karny - 88).
KORAL: Tandecki,G. Dowksza, Michalski, Tarczyluk (‘85 Nawacki), Karasiński, Wachnik (‘79 Ł.Bednarek), Szada-Borzyszkowski, Cyzman (‘80 Wieczorek), P. Dowksza, K. Bednarek, Adamczyk (‘65 Kulczyk)
Trener: Zbigniew CYZMAN
POGOŃ: Skrzypczak (‘46 Wos) - P. Małecki, Mądrzak, Trawiński (‘46 Kołucki) - Iwosa (‘80 Duda), Górski, Piotrowski, Kalamaszek, Gusmann (‘53 Mielewczyk) - Rosiński, Władyka
Trener: Andrzej MAŁECKI
Żółte kartki: Tandecki, Cyzman, K.Bednarek (dwie) - Iwosa
Takiej klęski nikt nie przewidział. Bardzo słabo dysponowani lęborczanie popełniali koszmarne błędy w defensywie, które gospodarze z łatwością zamieniali na kolejne gole. Mogli jeszcze bardziej pogrążyć pozwalających na niemal wszystko gości, bo stworzyli sobie więcej dogodnych sytuacji. Nam na otarcie łez pozostały trafienia Patryka Małeckiego i Mariusza Kalamaszka oraz nadzieja, że gorzej już zagrać nie można.
To był z pewnością najsłabszy mecz Pogoni w tym sezonie. Nie ma sensu potępiać poszczególnych zawodników, bo lęborczanie nie funkcjonowali jako zespół, a indywidualne błędy, którymi można by obdzielić kilka spotkań, były tylko konsekwencją takiej sytuacji. Pogoń jest taką drużyną, która jeśli nie zagra z pełnym zaangażowaniem i determinacją, walcząc od początku o każdą piłkę, nie może liczyć na sukces. A tego niestety zabrakło w starciu z niżej notowanym rywalem. W niedzielne, słoneczne popołudnie, na pięknym obiekcie w Dębnicy już do przerwy gospodarze prowadzili czterema golami. Na początku mieli dwa rzuty wolne pod bramką Pogoni. Odpowiedzią była solowa akcja Mariusza Władyki, zakończona niegroźnym strzałem. Zwiastunem tego, co miało się później wydarzyć, były okoliczności, w jakich Krzysztof Bednarek rozpoczął kompletowanie hat-tricka. W 10 minucie Robert Mądrzak zbyt krótko wybił piłkę i trafiła ona do Bednarka. Ten podbiegł jeszcze kilka metrów i strzelił. Michał Skrzypczak wprawdzie dotknął piłkę, ale ta przełamała mu ręce i wpadła do siatki.
Dwie minuty później Pogoń mogła wyrównać wynik. Kalamaszek podał na prawo do Eliasza Iwosy, który wymienił podanie z Radosławem Piotrowskim. Ostatecznie piłka trafiła do stojącego w polu karnym napastnika Artura Rosińskiego a ten technicznym strzałem trafił w słupek. W 20 minucie pokazał się ponownie Władyka, jednak jego uderzenie zostało zablokowane. Być może więcej pożytku byłoby z tej akcji, gdyby podał prostopadle do wychodzącego na wolne pole Kamila Gusmanna, który z resztą miał pretensje, że nie otrzymał piłki.
Błędy popełniali także gospodarze. W 25 minucie Kalamaszek wykonywał rzut wolny z okolic linii środkowej. Nic by pewnie z tego nie wyszło, bo wrzucił zbyt głęboko, ale bramkarz z Dębnicy Marek Tandecki źle obliczył lot piłki i tylko dotknął ją końcami palców. Na jego szczęście futbolówka minęła także bramkę. Po pół godzinie gry w jednym ze starć ucierpiał obrońca Sławomir Trawiński, który długo nie podnosił się z murawy. W tym czasie na boisku mnożyły się niedokładności, a sędzia często używał gwizdka po faulach z obu stron. W 34 minucie jeden z najlepszych w szeregach Korala, Piotr Dowksza otrzymał dobre podanie już w polu karnym, miał miejsce i czas, aby skutecznie uderzyć, ale fatalnie skiksował. Mógł się zrehabilitować minutę potem z rzutu wolnego, jednak uderzył nad bramką.
Pogoń ciągle nie mogła uchwycić płynności w grze, akcje były szarpane, kończąc się zazwyczaj po kilku podaniach, a mimo to przegrywała minimalnie. Niestety, między 38 a 45 minutą lęborczanie zupełnie się pogubili. Najpierw w 38 minucie Małecki musnął piłkę głową, a ta odbiła się od Skrzypczaka. Doskoczył do niej Bednarek i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Odpowiedzią było minimalnie niecelne, płaskie uderzenie zza pola karnego Grzegorza Górskiego. W 40 minucie Trawiński popełnił kardynalny błąd, zagrywając wszerz boiska. Na to tylko czekał Piotr Dowksza, który przechwycił podanie, po czym oddał do biegnącego lewą stroną Bednarka, a ten strzałem w tzw. długi róg, skompletował hat-tricka. Tuż przed kończącym pierwszą połowę gwizdkiem Skrzypczak po raz czwarty sięgał do siatki. Piotr Dowksza zagrał kilkudziesięciometrowe, dokładne podanie w tempo z własnej połowy, a piłkę idealnie przyjął na klatkę piersiową, zgubił Mądrzaka i uderzył lekko obok wybiegającego bramkarza. To był nokaut.
Trener Andrzej Małecki dokonał w przerwie dwóch zmian. W bramce zadebiutował rok młodszy od Skrzypczaka Patryk Wos, a kontuzjowanego Trawińskiego zastąpił niespełna 18-letni Andrzej Kołucki. W 47 minucie Pogoń mogła przegrywać jeszcze wyżej. Mądrzak nie upilnował K.Bednarka, który otrzymał podanie za linią środkową i pognał na bramkę. Odważne i przytomne wyjście z bramki Wosa uchroniło gości od straty gola. Gospodarze, wykorzystując całkowite rozbicie pogonistów, stwarzali kolejne sytuacje. W 57 minucie urwał się prawą stroną K.Bednarek i wyłożył piłkę Adamczykowi. Ta niechybnie wpadłaby do opuszczonej bramki, ale Kołucki zdążył z asekuracją i wybił ją linii bramkowej. Trzy minuty później rzut rożny mieli gospodarze, a piłka trafiła do stojącego za polem karnym K.Bednarka, który huknął bez wahania. Piłka jeszcze odbiła się tuż przed bramką od Kalamaszka, ale ostatecznie nie wpadła do siatki.
Na 5-0 podwyższył w 61 minucie P.Dowksza, który przy biernej postawie przyglądających się obrońców najpierw przyjął piłkę, a następnie z kilku metrów posłał ją do siatki. Dwie minuty potem ten sam zawodnik z łatwością ograł nieudolnie interweniującego Kołuckiego, ale lekki strzał z miejsca obronił Wos. Dla odmiany okazję zmarnował także Kalamaszek, choć jego uderzenie lewą nogą sprawiło kłopoty Tandeckiemu. W 73 mieliśmy dobrą obronę strzału Kulczyka przez Wosa. Kwadrans przed końcem boisko musiał opuścić za drugą żółtą kartkę bohater miejscowych K.Bednarek.
Szósta stracona bramka obciąża w pełni konto Wosa. Radosław Piotrowski sfaulował w pobliżu linii bocznej, a do piłki podszedł Dawid Wachnik. Raczej chciał dośrodkować, jednak Wos nie zdołał złapać piłki i sam, nieatakowany przez nikogo, wpakował ją do bramki. W 85 i 88 minucie Pogoń zmniejszyła rozmiary porażki. Najpierw Tandecki nie zdołał złapać futbolówki po dośrodkowaniu Damiana Mielewczyka a Małecki okazał się najsprytniejszy i z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. Następnie wprowadzony za bezbarwnego Kamila Gusmanna Mielewczyk mijał już bramkarza i został przewrócony. Rzut karny pewnie wykorzystał Kalamaszek.
To był z pewnością najsłabszy mecz Pogoni w tym sezonie. Nie ma sensu potępiać poszczególnych zawodników, bo lęborczanie nie funkcjonowali jako zespół, a indywidualne błędy, którymi można by obdzielić kilka spotkań, były tylko konsekwencją takiej sytuacji. Pogoń jest taką drużyną, która jeśli nie zagra z pełnym zaangażowaniem i determinacją, walcząc od początku o każdą piłkę, nie może liczyć na sukces. A tego niestety zabrakło w starciu z niżej notowanym rywalem. W niedzielne, słoneczne popołudnie, na pięknym obiekcie w Dębnicy już do przerwy gospodarze prowadzili czterema golami. Na początku mieli dwa rzuty wolne pod bramką Pogoni. Odpowiedzią była solowa akcja Mariusza Władyki, zakończona niegroźnym strzałem. Zwiastunem tego, co miało się później wydarzyć, były okoliczności, w jakich Krzysztof Bednarek rozpoczął kompletowanie hat-tricka. W 10 minucie Robert Mądrzak zbyt krótko wybił piłkę i trafiła ona do Bednarka. Ten podbiegł jeszcze kilka metrów i strzelił. Michał Skrzypczak wprawdzie dotknął piłkę, ale ta przełamała mu ręce i wpadła do siatki.
Dwie minuty później Pogoń mogła wyrównać wynik. Kalamaszek podał na prawo do Eliasza Iwosy, który wymienił podanie z Radosławem Piotrowskim. Ostatecznie piłka trafiła do stojącego w polu karnym napastnika Artura Rosińskiego a ten technicznym strzałem trafił w słupek. W 20 minucie pokazał się ponownie Władyka, jednak jego uderzenie zostało zablokowane. Być może więcej pożytku byłoby z tej akcji, gdyby podał prostopadle do wychodzącego na wolne pole Kamila Gusmanna, który z resztą miał pretensje, że nie otrzymał piłki.
Błędy popełniali także gospodarze. W 25 minucie Kalamaszek wykonywał rzut wolny z okolic linii środkowej. Nic by pewnie z tego nie wyszło, bo wrzucił zbyt głęboko, ale bramkarz z Dębnicy Marek Tandecki źle obliczył lot piłki i tylko dotknął ją końcami palców. Na jego szczęście futbolówka minęła także bramkę. Po pół godzinie gry w jednym ze starć ucierpiał obrońca Sławomir Trawiński, który długo nie podnosił się z murawy. W tym czasie na boisku mnożyły się niedokładności, a sędzia często używał gwizdka po faulach z obu stron. W 34 minucie jeden z najlepszych w szeregach Korala, Piotr Dowksza otrzymał dobre podanie już w polu karnym, miał miejsce i czas, aby skutecznie uderzyć, ale fatalnie skiksował. Mógł się zrehabilitować minutę potem z rzutu wolnego, jednak uderzył nad bramką.
Pogoń ciągle nie mogła uchwycić płynności w grze, akcje były szarpane, kończąc się zazwyczaj po kilku podaniach, a mimo to przegrywała minimalnie. Niestety, między 38 a 45 minutą lęborczanie zupełnie się pogubili. Najpierw w 38 minucie Małecki musnął piłkę głową, a ta odbiła się od Skrzypczaka. Doskoczył do niej Bednarek i po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Odpowiedzią było minimalnie niecelne, płaskie uderzenie zza pola karnego Grzegorza Górskiego. W 40 minucie Trawiński popełnił kardynalny błąd, zagrywając wszerz boiska. Na to tylko czekał Piotr Dowksza, który przechwycił podanie, po czym oddał do biegnącego lewą stroną Bednarka, a ten strzałem w tzw. długi róg, skompletował hat-tricka. Tuż przed kończącym pierwszą połowę gwizdkiem Skrzypczak po raz czwarty sięgał do siatki. Piotr Dowksza zagrał kilkudziesięciometrowe, dokładne podanie w tempo z własnej połowy, a piłkę idealnie przyjął na klatkę piersiową, zgubił Mądrzaka i uderzył lekko obok wybiegającego bramkarza. To był nokaut.
Trener Andrzej Małecki dokonał w przerwie dwóch zmian. W bramce zadebiutował rok młodszy od Skrzypczaka Patryk Wos, a kontuzjowanego Trawińskiego zastąpił niespełna 18-letni Andrzej Kołucki. W 47 minucie Pogoń mogła przegrywać jeszcze wyżej. Mądrzak nie upilnował K.Bednarka, który otrzymał podanie za linią środkową i pognał na bramkę. Odważne i przytomne wyjście z bramki Wosa uchroniło gości od straty gola. Gospodarze, wykorzystując całkowite rozbicie pogonistów, stwarzali kolejne sytuacje. W 57 minucie urwał się prawą stroną K.Bednarek i wyłożył piłkę Adamczykowi. Ta niechybnie wpadłaby do opuszczonej bramki, ale Kołucki zdążył z asekuracją i wybił ją linii bramkowej. Trzy minuty później rzut rożny mieli gospodarze, a piłka trafiła do stojącego za polem karnym K.Bednarka, który huknął bez wahania. Piłka jeszcze odbiła się tuż przed bramką od Kalamaszka, ale ostatecznie nie wpadła do siatki.
Na 5-0 podwyższył w 61 minucie P.Dowksza, który przy biernej postawie przyglądających się obrońców najpierw przyjął piłkę, a następnie z kilku metrów posłał ją do siatki. Dwie minuty potem ten sam zawodnik z łatwością ograł nieudolnie interweniującego Kołuckiego, ale lekki strzał z miejsca obronił Wos. Dla odmiany okazję zmarnował także Kalamaszek, choć jego uderzenie lewą nogą sprawiło kłopoty Tandeckiemu. W 73 mieliśmy dobrą obronę strzału Kulczyka przez Wosa. Kwadrans przed końcem boisko musiał opuścić za drugą żółtą kartkę bohater miejscowych K.Bednarek.
Szósta stracona bramka obciąża w pełni konto Wosa. Radosław Piotrowski sfaulował w pobliżu linii bocznej, a do piłki podszedł Dawid Wachnik. Raczej chciał dośrodkować, jednak Wos nie zdołał złapać piłki i sam, nieatakowany przez nikogo, wpakował ją do bramki. W 85 i 88 minucie Pogoń zmniejszyła rozmiary porażki. Najpierw Tandecki nie zdołał złapać futbolówki po dośrodkowaniu Damiana Mielewczyka a Małecki okazał się najsprytniejszy i z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. Następnie wprowadzony za bezbarwnego Kamila Gusmanna Mielewczyk mijał już bramkarza i został przewrócony. Rzut karny pewnie wykorzystał Kalamaszek.