PRIME FOOD BRDA PRZECHLEWO – LKS POGOŃ LĘBORK 0:4 (0:2)
- Bramki: 0:1 Mariusz WŁADYKA (14), 0:2 Łukasz CHMIELEWSKI (40), 0:3 Łukasz CHMIELEWSKI (59), 0:4 Michał STAWIKOWSKI (89)
BRDA: Celiński, Pilarski, Król (80 Kowcun), Orłowski, Buczko (46 Latkowski), Kopot, Myszka, M.Szopiński (62 Łopusiński), Czarnotta (53 Kolberg), D.Szopiński, Szymański
Trener: Józef GLEB
POGOŃ: Skrzypczak – Błaszkowski, Jasiński, Kozakiewicz, Trawiński – Władyka, Iwosa (77 Kołucki), Malek, Witkowski (67 Mielewczyk), Stankiewicz (89 Duda) – Chmielewski (85 Stawikowski)
Trener: Roman RUBAJ
Żółte kartki: M.Szopiński, Latkowski, Kolberg, Kopot - Kozakiewicz
Sędzia: Karol Kublik
Wysokim, zasłużonym i efektownym zwycięstwem Pogoni zakończyła się konfrontacja dwóch byłych czwartoligowców. Wygrana wynikała z dobrej gry lęborczan, choć trzeba przyznać, że gospodarze pozwalali przyjezdnym na wiele. Po dwóch kolejkach Pogoń ma komplet punktów i może z optymizmem oczekiwać najbliższych spotkań. Już w następnej kolejce będziemy mieli okazję wreszcie zobaczyć naszą drużynę w Lęborku, bo na derby powiatu przyjedzie Chrobry Charbrowo.
Spotkanie w Przechlewie miał poprowadzić Jarosław Boratyński, ale ostatecznie rozjemcą był Karol Kublik.
Przed sezonem Brda doznała kolejnych ubytków, bo odeszło dziesięciu zawodników, a na ich miejsce pozyskano czterech. Mocno odmieniona i osłabiona młoda drużyna potrzebuje czasu, żeby nawiązać do czasów, kiedy w Brdzie grali Kwietniewski, Wirkus czy Gibczyński.
W Pogoni również doszło do dużych zmian, ale jak na razie efekty są zgoła odmienne. Zgodnie z maksymą, że „zwycięskiego składu się nie zmienia”, trener Roman Rubaj desygnował taką samą „jedenastkę”, która rozpoczęła mecz w Sycewicach. Pierwsi zaatakowali goście. W drugiej minucie faulowany był Sławomir Trawiński. Krzyżowe, dalekie podanie Daniela Malka przepuścił sprytnie Mariusz Władyka, piłka trafiła do Daniela Błaszkowskiego, którego dośrodkowanie zamykał Łukasz Chmielewski, ale słabo i niecelnie strzelił głową.
Gospodarze odpowiedzieli w 6 minucie, a sytuację sprokurował Błaszkowski. Stracił piłkę w pobliżu pola karnego, podanie przejął pamiętający czasy świetności Dariusz Szopiński i popędził na bramkę. Na szczęście dla Pogoni, strzelił minimalnie obok bramki. Napastnik Brdy był wyróżniającym się zawodnikiem w początkowej fazie meczu, ale z upływem czasu dopasował się do poziomu kolegów. Trzy minuty później właśnie on strzelał z rzutu wolnego, po dotknięciu piłki ręką przez obrońcę Oskara Jasińskiego, jednak ugrzęzła ona w murze.
Wreszcie w 14 minucie rozkręcająca się, grająca z rozmachem i pomysłowością, głównie za sprawą Eliasza Iwosy Pogoń, otworzyła konto bramkowe. Z własnej połowy podał on dokładnie na wolne pole do sunącego prawym skrzydłem Mariusza Władyki, ten poradził sobie z obrońcą i już w polu karnym strzelił z prawej nogi. To uderzenie Celiński jeszcze zdołał obronić, ale przy dobitce lewą był już bez szans. Ponownie pod bramką Brdy zakotłowało się w 20 minucie. Po wymianie podań Władyki z Chmielewskim, ten ostatni podał płasko do zamykającego akcję Mateusza Stankiewicza, którego strzał z kilku metrów Celiński obronił.
Prawy obrońca Pogoni Błaszkowski zrehabilitował się za swój błąd w 23 minucie, kiedy zatrzymał D. Szopińskiego. Gdyby przegrał ten pojedynek, a był bez asekuracji, to D.Szopiński miałby przed sobą tylko Skrzypczaka.
W 36 minucie Pogoń mogła prowadzić już różnicą dwóch bramek. Rzut wolny w pobliżu linii środkowej sędzia podyktował za zagranie ręką przez Karola Myszkę. Malek wykonał krzyżowe podanie na prawo do Władyki, a ten idealnie dośrodkował na głowę Chmielewskiego. Niestety, nie trafił w bramkę. Dwie minuty potem Marek Kozakiewicz, pozostawiony bez asekuracji i naciskany przez Szymańskiego, ratował się wybiciem na aut.
Druga bramka dla lęborczan to w dużej mierze zasługa obrońców Brdy. Złe podanie do Michała Króla przejął Chmielewski, którego Król próbował jeszcze rozpaczliwie dogonić, ale ten minął jeszcze wychodzącego z bramki Celińskiego i skierował piłkę do siatki. Chwilę potem źle ustawiony Kozakiewicz pociągnął za koszulkę uciekającego rywala i ujrzał żółtą kartkę.
Przed końcem pierwszej połowy Pogoń miała jeszcze dwie ciekawe akcje. W 44 minucie Iwosa popisał się dokładnym podaniem na prawo do Władyki, a ten wyłożył piłkę Stankiewiczowi, który nie uderzył od razu, ale wdał się w drybling i zaprzepaścił okazję do rozstrzygnięcia meczu jeszcze przed przerwą. Już w doliczonym czasie Iwosa podał prostopadle do Chmielewskiego, ale ten był na minimalnym spalonym.
Goście nie spoczęli na laurach i po przerwie dążyli do podwyższenia wyniku. W 49 minucie Iwosa wybrał trudniejsze i gorsze rozwiązanie, podając na lewą stronę do Stankiewicza, gdyż na prostopadłą piłkę czekał Chmielewski. Skończyło się tym, że Stankiewiczowi futbolówkę zabrał Celiński.
Przy trzeciej bramce było trochę kontrowersji, gdyż gospodarze domagali się odgwizdania pozycji spalonej. Ostatecznie podanie Stankiewicza na gola w 59 minucie zamienił ponownie Chmielewski, który jak przy swoim pierwszym trafieniu, ograł jeszcze Celińskiego.
Pięć minut później Pogoń przeprowadziła kontratak. Stankiewicz łatwo uwolnił się spod opieki obrońcy i wypuścił Chmielewskiego, który tuż przed polem karnym podał do Władyki, wyrzucając go do boku. Władyka przełożył piłkę na lewą nogę i uderzył pod poprzeczkę. Celiński końcówkami palców wybił ją nad bramką. W 68 minucie Stankiewicz odzyskuję piłkę i ponownie zagrywa do Chmielewskiego. Nie mogący go dogonić Latkowski brutalnie od tyłu atakuje nogi napastnika Pogoni, za co ogląda tylko żółtą kartkę. Sfrustrowani wynikiem i przebiegiem meczu gospodarze z upływam czasu uciekali się do coraz częściej do fauli.
W 74 i 82 Brda miała swoje okazje do zmniejszenia rozmiarów porażki. Najpierw Michał Król, po dośrodkowaniu z wolnego, strzelał głową, ale wprost w Skrzypczaka, a następnie Szymański wyprzedził Kozakiewicza i strzelił z kilku metrów, jednak skuteczną interwencją popisał się bramkarz.
Wynik ustalił bohater z Sycewic Michał Stawikowski, dobijając głową strzał Damiana Mielewczyka w 89 minucie.
Spotkanie w Przechlewie miał poprowadzić Jarosław Boratyński, ale ostatecznie rozjemcą był Karol Kublik.
Przed sezonem Brda doznała kolejnych ubytków, bo odeszło dziesięciu zawodników, a na ich miejsce pozyskano czterech. Mocno odmieniona i osłabiona młoda drużyna potrzebuje czasu, żeby nawiązać do czasów, kiedy w Brdzie grali Kwietniewski, Wirkus czy Gibczyński.
W Pogoni również doszło do dużych zmian, ale jak na razie efekty są zgoła odmienne. Zgodnie z maksymą, że „zwycięskiego składu się nie zmienia”, trener Roman Rubaj desygnował taką samą „jedenastkę”, która rozpoczęła mecz w Sycewicach. Pierwsi zaatakowali goście. W drugiej minucie faulowany był Sławomir Trawiński. Krzyżowe, dalekie podanie Daniela Malka przepuścił sprytnie Mariusz Władyka, piłka trafiła do Daniela Błaszkowskiego, którego dośrodkowanie zamykał Łukasz Chmielewski, ale słabo i niecelnie strzelił głową.
Gospodarze odpowiedzieli w 6 minucie, a sytuację sprokurował Błaszkowski. Stracił piłkę w pobliżu pola karnego, podanie przejął pamiętający czasy świetności Dariusz Szopiński i popędził na bramkę. Na szczęście dla Pogoni, strzelił minimalnie obok bramki. Napastnik Brdy był wyróżniającym się zawodnikiem w początkowej fazie meczu, ale z upływem czasu dopasował się do poziomu kolegów. Trzy minuty później właśnie on strzelał z rzutu wolnego, po dotknięciu piłki ręką przez obrońcę Oskara Jasińskiego, jednak ugrzęzła ona w murze.
Wreszcie w 14 minucie rozkręcająca się, grająca z rozmachem i pomysłowością, głównie za sprawą Eliasza Iwosy Pogoń, otworzyła konto bramkowe. Z własnej połowy podał on dokładnie na wolne pole do sunącego prawym skrzydłem Mariusza Władyki, ten poradził sobie z obrońcą i już w polu karnym strzelił z prawej nogi. To uderzenie Celiński jeszcze zdołał obronić, ale przy dobitce lewą był już bez szans. Ponownie pod bramką Brdy zakotłowało się w 20 minucie. Po wymianie podań Władyki z Chmielewskim, ten ostatni podał płasko do zamykającego akcję Mateusza Stankiewicza, którego strzał z kilku metrów Celiński obronił.
Prawy obrońca Pogoni Błaszkowski zrehabilitował się za swój błąd w 23 minucie, kiedy zatrzymał D. Szopińskiego. Gdyby przegrał ten pojedynek, a był bez asekuracji, to D.Szopiński miałby przed sobą tylko Skrzypczaka.
W 36 minucie Pogoń mogła prowadzić już różnicą dwóch bramek. Rzut wolny w pobliżu linii środkowej sędzia podyktował za zagranie ręką przez Karola Myszkę. Malek wykonał krzyżowe podanie na prawo do Władyki, a ten idealnie dośrodkował na głowę Chmielewskiego. Niestety, nie trafił w bramkę. Dwie minuty potem Marek Kozakiewicz, pozostawiony bez asekuracji i naciskany przez Szymańskiego, ratował się wybiciem na aut.
Druga bramka dla lęborczan to w dużej mierze zasługa obrońców Brdy. Złe podanie do Michała Króla przejął Chmielewski, którego Król próbował jeszcze rozpaczliwie dogonić, ale ten minął jeszcze wychodzącego z bramki Celińskiego i skierował piłkę do siatki. Chwilę potem źle ustawiony Kozakiewicz pociągnął za koszulkę uciekającego rywala i ujrzał żółtą kartkę.
Przed końcem pierwszej połowy Pogoń miała jeszcze dwie ciekawe akcje. W 44 minucie Iwosa popisał się dokładnym podaniem na prawo do Władyki, a ten wyłożył piłkę Stankiewiczowi, który nie uderzył od razu, ale wdał się w drybling i zaprzepaścił okazję do rozstrzygnięcia meczu jeszcze przed przerwą. Już w doliczonym czasie Iwosa podał prostopadle do Chmielewskiego, ale ten był na minimalnym spalonym.
Goście nie spoczęli na laurach i po przerwie dążyli do podwyższenia wyniku. W 49 minucie Iwosa wybrał trudniejsze i gorsze rozwiązanie, podając na lewą stronę do Stankiewicza, gdyż na prostopadłą piłkę czekał Chmielewski. Skończyło się tym, że Stankiewiczowi futbolówkę zabrał Celiński.
Przy trzeciej bramce było trochę kontrowersji, gdyż gospodarze domagali się odgwizdania pozycji spalonej. Ostatecznie podanie Stankiewicza na gola w 59 minucie zamienił ponownie Chmielewski, który jak przy swoim pierwszym trafieniu, ograł jeszcze Celińskiego.
Pięć minut później Pogoń przeprowadziła kontratak. Stankiewicz łatwo uwolnił się spod opieki obrońcy i wypuścił Chmielewskiego, który tuż przed polem karnym podał do Władyki, wyrzucając go do boku. Władyka przełożył piłkę na lewą nogę i uderzył pod poprzeczkę. Celiński końcówkami palców wybił ją nad bramką. W 68 minucie Stankiewicz odzyskuję piłkę i ponownie zagrywa do Chmielewskiego. Nie mogący go dogonić Latkowski brutalnie od tyłu atakuje nogi napastnika Pogoni, za co ogląda tylko żółtą kartkę. Sfrustrowani wynikiem i przebiegiem meczu gospodarze z upływam czasu uciekali się do coraz częściej do fauli.
W 74 i 82 Brda miała swoje okazje do zmniejszenia rozmiarów porażki. Najpierw Michał Król, po dośrodkowaniu z wolnego, strzelał głową, ale wprost w Skrzypczaka, a następnie Szymański wyprzedził Kozakiewicza i strzelił z kilku metrów, jednak skuteczną interwencją popisał się bramkarz.
Wynik ustalił bohater z Sycewic Michał Stawikowski, dobijając głową strzał Damiana Mielewczyka w 89 minucie.
- Michał Skrzypczak – gospodarze nie stworzyli wielu okazji, a w tych, które mieli, na wysokości zadania stanął bramkarz Pogoni. Na początku mógł go pokonać D.Szopiński, ale Skrzypczak skrócił mu kąt i napastnik Brdy strzelił obok słupka. W końcówce miał dwie świetne interwencje na linii bramkowej, kiedy obronił z bliskiej odległości strzał głową Króla oraz broniąc nogą z kilku metrów uderzenie Szymańskiego.
- Daniel Błaszkowski – w 6 minucie popełnił duży błąd, który mógł zakończyć się stratą gola, kiedy piłkę łatwo zabrał mu Szopiński. W pełni zrehabilitował się Szopińskiemu w 23 minucie, wygrywając przepychankę ze starszym i silniejszym rywalem. Kilka razy dobrze oskrzydlał akcję i gospodarze mieli problem na prawej stronie, ale też kilka razy „nasłuchał się” od kolegów za złe zagrania.
- Oskar Jasiński – ostoja obrony, król powietrznych pojedynków. Niepokojące było to, że czasami z tyłu brakowało asekuracji, za co m.in. on odpowiada. Jeszcze nie wszystko dobrze funkcjonuje w systemie grania czterema obrońcami w linii.
- Marek Kozakiewicz – bez większych błędów, choć kiedy się zagapił, musiał ratować się faulem, za który zobaczył żółtą kartkę. Dobrze wyprowadzał piłkę po odbiorze.
- Sławomir Trawiński – jak na kapitana przystało, najwięcej się udziela na boisku. Uspokaja kolegów, kiedy trzeba i nie pozwala na rozluźnienie mimo prowadzenia.
- Mariusz Władyka – nabiegał się w tym meczu, co niemiara. W pierwszej połowie Pogoń najczęściej atakowała jego stroną. Brał udział niemal w każdej ofensywnej akcji. Czasami irytuje się, kiedy koledzy źle go obsłużą. Otworzył wynik meczu.
- Eliasz Iwosa – podrażniony faktem, że w Sycewicach jako pierwszy opuścił boisko, teraz grał „pierwsze skrzypce”. Grał dojrzale, nie przetrzymywał piłki, ale szukał kolegów. Umiejętnie regulował tempo gry. Kilka świetnych podań do skrzydłowych, a już asysta przy golu Władyki „palce lizać”. Takiego Iwosę chcemy oglądać częściej.
- Daniel Malek – człowiek od „czarnej roboty” w środku pola, próbował po odbiorze długich podań na prawo, bądź lewo. W 36 minucie szybko wznowił grę z rzutu wolnego, podając do Władyki, którego dośrodkowanie zmarnował Chmielewski. Daje swobodę Iwosie przy konstruowaniu akcji zaczepnych.
- Krzysztof Witkowski – bezbarwny występ, najmniej widoczny z środkowych pomocników, jedno bardzo złe podanie wszerz boiska, po którym sam złapał się za głowę. Stać go na lepszą grę.
- Mateusz Stankiewicz – asysta przy drugiej bramce Chmielewskiego. Zaczął mecz bardzo ofensywnie, aż za bardzo i zapominał o powrotach, za co koledzy go strofowali. Bardzo ruchliwy, pokazuję się do gry, ma łatwość dryblingu, choć czasami nie wie, kiedy oddać piłkę i ją traci. Sam mógł trafić do siatki w 20 i 44 minucie.
- Łukasz Chmielewski – strzelił dwa bliźniaczo podobne gole, ale tylko on wie, jak to się stało, że nie trafił do siatki w 36 minucie, kiedy uderzał głową. Lepiej czuje się, kiedy atakuje z głębi pola niż kiedy czeka na podania w polu karnym.
Rezerwowi:
- Damian Mielewczyk – odczuwa jeszcze lekkie dolegliwości i nie stać go na grę od początku. Zmienił Witkowskiego w środku pola i chyba nie czuł się tam za dobrze. Po jego strzale dobijał Stawikowski.
- Andrzej Kołucki – niczym szczególnym się nie wyróżnił
- Michał Stawikowski – w Sycewicach grał 25 minut i przesądził o wygranej, z Brdą dostał 5 minut i strzelił ładnego golą głową po tym, jak bramkarz obronił strzał Mielewczyka
- Marek Duda – wszedł w samej końcówce
- Patryk Wos – rezerwowy bramkarz, nie grał
- Tomasz Kijek – nie grał
- Grzegorz Michta – nie grał