3 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 30 sierpnia 2009 godz. 14

LKS POGOŃ LĘBORK – GLKS CHROBRY CHARBROWO 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Karol KIEŁTYKA (42 – rzut karny), 1:1 Krzysztof WITKOWSKI (79), 2:1 Mariusz WŁADYKA (84)

POGOŃ: Skrzypczak – Błaszkowski (67 Duda), Jasiński, Kozakiewicz, Trawiński (46 Kołucki) – Władyka, Witkowski, Malek, Iwosa (46 Mielewczyk), Stankiewicz – Chmielewski (83 Stawikowski)
Trener: Roman RUBAJ

CHROBRY: Sęktas, Kąkol (46 Tubacki), K.Kiełtyka, Drzazgowski, Żółtowski, Lodziński (79 Dąbrowski), Piotrowski, M.Krzyżanowski, Stefański, Kwidziński (65 Stefaniak), P.Gaffke (60 Reczko)
Trener: Piotr KLECHA

Żółte kartki: Witkowski - Żółtowski
Sędzia: Łukasz Dawidowicz

W pierwszym meczu w roli gospodarza Pogoń do 79 minuty przegrywała i niewiele wskazywało na odwrócenie wyniku. Wtedy sprawy w swoje ręce ( a raczej nogi) wziął Mariusz Władyka i najpierw dokładnie dośrodkował na głowę Krzysztofa Witkowskiego, a następnie sam trafił do siatki wspaniałym uderzeniem z ponad 30 metrów. Tym samym trzecie zwycięstwo w trzecim meczu stało się faktem.

Wyjściowa „jedenastka” nie różniła się od tych, które zaczynały wygrane mecze w Sycewicach i Przechlewie. Goście w swoim składzie z pięcioma Pogonistami: Sęktasem, Drzazgowskim, Żółtowskim, Piotrowskim i Marcinem Krzyżanowskim. Już w 3 minucie najlepszy strzelec Chrobrego w tym sezonie, Dawid Stefański nie trafił do pustej bramki, po tym jak minął źle interweniującego bramkarza. Dziesięć minut później bliski trafienia do siatki był najgroźniejszy przy stałych fragmentach obrońca Pogoni Oskar Jasiński, który zamykał dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego Władyki. W tym okresie Chrobry oddał inicjatywę, czekając na okazję do kontrataku. Pogoń dłużej utrzymywała się przy piłce, wymieniała wiele podań, tylko, że niewiele z tego wynikało. W 17 minucie podanie z lewej strony Sławomira Trawińskiego zamykał z linii pola karnego Władyka, ale piłka po jego woleju z lewej nogi poszybowała nad poprzeczką. Dwie minuty potem wynik mógł otworzyć zupełnie niepilnowany w polu karnym obrońca Marek Kozakiewicz, ale nie trafił w piłkę. Po raz drugi goście byli bliscy objęcia prowadzenia w 27 minucie. Wszystko zaczęło się od spóźnionej interwencji Witkowskiego, który musiał ratować się faulem na Piotrowskim. Sędzia ukarał go za to przewinienie żółtą kartką. Długie dośrodkowanie w pole karne, Daniel Malek próbował wybić piłkę głową, ale ta trafia w Jasińskiego, przejmuje ją napastnik gości Patrycjusz Gaffke i tylko przytomna interwencja Michała Skrzypczaka ratuje Pogoń. Pięć minut potem z rzutu rożnego dośrodkował Władyka, a przy bliższym słupku agresywnie na piłkę ruszył Jasiński. Niestety jego uderzenie głową było niecelne. W 34 minucie Malek faulował w środku pola Piotrowskiego, a piłkę otrzymał Marcin Krzyżanowski, ale i on kopnął obok słupka. Kolejny rzut wolny goście mieli w 38 minucie. W polu karnym wyskoczył najwyżej Piotrowski, a piłka po jego uderzeniu głową leciała długo i wysoko i niechybnie wylądowałaby w siatce, gdyby nie ofiarna interwencja Skrzypczaka. Tuż przed stratą gola dobrą okazję miał Władyka, gdyby zachował zimną krew. Z lewej strony Łukasz Chmielewski posłał piłkę w pole karne, a ta trafiła do wspomnianego Władyki, który chciał efektownie strzelić, ale nie trafił czysto. Trzy minuty przed gwizdkiem na przerwę goście objęli prowadzenie. Z lewej strony podanie otrzymał Stefański i próbujący zażegnać niebezpieczeństwo Skrzypczak doprowadził do jego upadku. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a Karol Kiełtyka nie miał kłopotu z trafieniem do siatki. W następnej akcji pod bramką Pogoni wyszedł z bramki Skrzypczak, ale piłka minęła go i tylko asekuracja Jasińskiego przy tej, jak i przy następnej sytuacji, kiedy Kozakiewicz nie przejął podania, zapobiegła większym stratom.

Po raz pierwszy w tym sezonie to Pogoń została zmuszona do odwrócenia niekorzystnego wyniku i z tą świadomością trener Roman Rubaj dokonał przed drugą odsłoną zmian, zarówno personalnych, jak i na pozycjach. Po przerwie Trawińskiego na lewej obronie zastąpił wprowadzony Andrzej Kołucki, a za Eliasza Iwosę wszedł Damian Mielewczyk, który miał grać na lewej pomocy, a do środka pola przeniósł się Władyka. Lewą pomoc na prawą zamienił natomiast Mateusz Stankiewicz. Nie zmieniło się za to do końca meczu ustawienie z jednym wysuniętym napastnikiem. Do 55 minuty niewiele się działo na murawie. Wtedy Chmielewski z prawej strony zagrał w „ciemno” w pobliże pola karnego, a tam był już Władyka i dwóch obrońców gości. Gospodarze domagali się rzutu karnego za przewinienie jednego z nich, ale arbiter wskazał na rzut rożny. Jasiński ponownie strzelał głową, ale i tym razem nad poprzeczką. W 67 minucie rzut wolny po faulu na Stankiewiczu próbował zamienić na gola Mielewczyk, jednak trafił w mur. Charbrowianie wciąż prowadzili, a coraz bardziej zniecierpliwieni kibice Pogoni zachodzili w głowę, jak ich ulubieńcom udało się wygrać dwa poprzednie mecze na wyjazdach, skoro na swoim boisku nie mogli sforsować szyków obronnych derbowego rywala. Widać rola faworyta potrafi wpływać na poczynania na murawie. W 69 minucie Mielewczyk podał na lewo do Witkowskiego, który z kilku metrów fatalnie pomylił się. Pięć minut później efektowaną paradą popisał się strzegący bramki gości Kamil Sęktas, a dwójkową akcję Chmielewskiego z Władyką zakończył ten ostatni strzałem z 16 metrów. Pogoń wciąż uparcie dążyła do odrobienia strat i jej trudy zostały nagrodzone. W 79 minucie piłkę z prawej strony otrzymał Władyka. Spojrzał w pole karne i dokładnie dośrodkował na głowę Witkowskiego, który pięknym „szczupakiem” pokonał z kilku metrów Sęktasa. W odpowiedzi Mariusz Stefaniak podał do M. Krzyżanowskiego, który na szczęście dla gospodarzy strzelił tylko w boczną siatkę. Wreszcie nadeszła 84 minuta. Władyka otrzymał piłkę ponad 30 metrów od bramki. Zdecydował się na strzał. Piłka leciała długo i wysokim lobem, po czym w ostatniej chwili wpadła pod poprzeczkę. Wszyscy, łącznie z Sęktasem, stali jak zaczarowani, tylko się przyglądając. Dawno w Lęborku nie oglądaliśmy bramki takiej urody. Już w samej końcówce pojawił się na boisku „joker” w talii trenera Rubaja Michał Stawikowski i podobnie jak w dwóch poprzednich meczach miał szansę trafić do siatki, ale jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany.

Po meczu powidzieli:
Trener gości, Piotr Klecha: Nie było różnicy między naszymi drużynami. W II połowie cofnęliśmy się niepotrzebnie a Pogoń uwierzyła, że może wygrać. Mając takiego zawodnika jak Mariusz Władyka można myśleć o zwycięstwie.

Trener Pogoni Roman Rubaj: Takie są realia. Moja drużyna może nie do końca poradziła sobie z presją. Nikt mnie nie zawiódł. Musimy się szybko uczyć. Brakowało jednego doświadczonego zawodnika, który pokierowałby grą. Chwalę zespół za ambicję. Zaimponowali mi tym, co zaprezentowali w II połowie. Spodziewałem się, że ten mecz będzie trudny. Chrobry ograniczał się do gry defensywnej. W przekroju całego meczu stworzyliśmy więcej sytuacji i chyba zasłużenie wygraliśmy.

Oceny zawodników:

  • Michał Skrzypczak – gra nierówno, dobre interwencje przeplata złymi decyzjami. Już w 3 minucie po jego błędzie Stefański mógł zdobyć swą czwartą bramkę w sezonie. Zrehabilitował się w 27 minucie, broniąc „sam na sam” z Gaffke i w 38 minucie, kiedy niemal wpadł z piłką do bramki. Sprokurował rzut karny.
  • Daniel Błaszkowski – jego stroną atakował Stefański i kilka razy było gorąco. W ofensywie mniej widoczny.
  • Oskar Jasiński – najjaśniejsza postać w defensywie. W 43 minucie wybił piłkę zmierzającą do bramki, kiedy nie było już w niej Skrzypczaka. Najgroźniejszy przy stałych fragmentach, gdzie trzykrotnie był bliski trafienia do siatki po uderzeniach głową. W tym aspekcie godny następca Patryka Małeckiego, choć niższy od niego. Kwestią czasu jest, kiedy będzie zdobywał gole.
  • Marek Kozakiewicz – niezbyt pewny w swoich interwencjach, miał szansę w 19 minucie otworzyć wynik, ale nie trafił w piłkę Sławomir Trawiński – brał się za rozgrywanie piłki, co kilka razy mogło się podobać, ale też zdarzały mu się straty. Mimo, że jest kapitanem, nie wyszedł już na drugą połowę.
  • Mariusz Władyka – dojrzałość i doświadczenie, po przerwie przesunięty z boku do środka, asysta i wspaniały gol mówią same za siebie Krzysztof Witkowski – toczył zacięte boje w środku pola, czasami ratował się faulami, a za przewinienie na Piotrowskim zobaczył żółtą kartkę. W 69 minucie zmarnował świetną okazję. Wspaniały strzał głową, dający wyrównanie.
  • Daniel Malek - jego pojedynki z Piotrowskim były ozdobą meczu. Nie zawsze je wygrywał. Widać, że postawił sobie za cel ograniczenie poczynań byłego zawodnika Pogoni, z którym w ubiegłym sezonie rywalizował czasami o miejsce w składzie.
  • Eliasz Iwosa – niczym się nie wyróżnił, próbował brać grę na siebie. Zmieniony po przerwie.
  • Mateusz Stankiewicz – pierwsza połowa na lewej pomocy, druga na prawej. Mniej widoczny niż w poprzednich meczach.
  • Łukasz Chmielewski – starał się, biegał, ale niewiele z tego wynikało. Szukał gry w Władyką, z którym najlepiej mu się współpracuje.
  • Andrzej Kołucki – po przerwie zmienił Trawińskiego i nie zapędzał się do przodu, skupiony na defensywie
  • Damian Mielewczyk – wszedł na drugą połowę na lewą pomoc, wniósł trochę ożywienia, zmarnował rzut wolny. Wyłożył piłkę Witkowskiemu w 69 minucie, ale ten przestrzelił.
  • Marek Duda – na boisku od 67 minuty, kiedy zmienił obrońcę Błaszkowskiego. Grał z przodu. Wniósł ożywienie do gry, dobra zmiana.
  • Michał Stawikowski – dostał znowu tylko kilka minut, a mógł zdobyć gola. Zadziwiająca łatwość dochodzenia do sytuacji, piłka go szuka