5 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 13 września 2009r. godz. 14
Pogoń Lębork – Karol Pęplino 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Adam GOŁĄB (45), 1:1 Damian MIELEWCZYK (64), 2:1 Mateusz STANKIEWICZ (86)
Pogoń: Skrzypczak – Kołucki, Jasiński, Kozakiewicz (55 Mielewczyk), Trawiński – Błaszkowski, Witkowski (80 Michta), Iwosa (83 Kołodziejski), Malek, Stankiewicz – Chmielewski (67 Stawikowski)
Karol: M. Petrus - Urbanowicz, Szynkielewski, Kozub, Mettel - Ziembiński (84 Bokacz), Wypych, K. Petrus, Gołąb - Górczyński, Podedworny
Trener: Artur SURUŁO
Żółte kartki: Malek, Mielewczyk – Wypych (dwie), Szynkielewski, M.Petrus, Kozub, Mettel, Ziembiński
Czerwone kartki: Urbanowicz (Karol)
Sędziowie: Wojciech Młynarczyk oraz Andrzej Lewicz, Krzysztof Szewczyk
Powoli zaczynamy się przyzwyczajać do takiego scenariusza spotkań z udziałem naszej drużyny, gdyż Pogoń po raz piąty wygrywa mecz i czwarty wynikiem 2-1, po golu w ostatnich minutach. Nie mamy nic przeciwko kontynuowaniu tej tradycji w kolejnych meczach. W Lęborku rywalizowały dwie z trzech drużyn, które miały na swoim koncie komplet punktów.
W pierwszej połowie inicjatywa należała do gospodarzy, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce, wymieniali wiele podań, ale nie stwarzali zagrożenia pod bramką gości. Wartych odnotowania jest tylko kilka sytuacji, choć trudno nazwać je okazjami na gola. W 10 minucie ustawiony tym razem w roli lewego pomocnika Daniel Błaszkowski zbiegł do środka i strzelił zza pola karnego. W 23 minucie strzelał słabo z dystansu Krzysztof Witkowski, w 32 minucie popisał się dalekim przerzutem, do którego ruszył Błaszkowski, ale bramkarz Karola ściągnął mu piłkę z głowy. I to by było w zasadzie wszystko, jeśli chodzi o ofensywne poczynania Pogoni. Jeśli chodzi o przyjezdnych, to byli oni znacznie bliżej otwarcia wyniku przed przerwą. W 28 minucie tylko ofiarna interwencja Eliasza Iwosy, blokującego strzał Adama Gołębia zapobiegła utracie gola. W 34 minucie na murawie leżeli zawodnicy Pogoni Andrzej Kołucki i Błaszkowski, Marek Kozakiewicz stracił piłkę w środku, a podania nie przejął Sławomir Trawiński. Jarosław Górczyński miał przed sobą tylko Michała Skrzypczaka, ale strzelił z 16 metrów obok słupka. W 38 minucie ponownie obrońca Pogoni Kozakiewicz wdał się w drybling, stracił piłkę, ale Michał Podedworny strzelił wysoko nad bramką. W 45 minucie obrońca gości Robert Urbanowicz postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i popchnął faulującego go Daniela Malka (dostał żółtą kartkę), za co arbiter słusznie wyrzucił go z boiska. Już w doliczonym czasie gry podanie w polu karnym otrzymał Adam Gołąb, zwiódł obrońcę i z bliska trafił do siatki. Tak więc po pierwszej połowie goście prowadzili, ale grali w dziesięciu, a Wypych, Szynkielewski, M.Petrus i Kozub mieli na koncie żółte kartki.
W drugiej odsłonie przyjezdni skupili się na utrzymaniu wyniku, ale czynili to w sposób niesportowy, grając na czas. Mimo to potrafili czasem także zagrozić bramce Pogoni. W 48 minucie płaskie podanie w pole karne wybił w ostatniej chwili Kołucki. Z rzutu rożnego dośrodkował Karol Petrus, a głową uderzał Podedworny. Trzy minuty później piłkę zmierzającą do stojącego w polu karnym Łukasza Chmielewskiego dotknął ręką K.Petrus, za co ujrzał tylko żółtą kartkę. W 53 minucie prostopadłe podanie do wychodzącego na dobrą pozycję Górczyńskiego przejął Skrzypczak. W 56 minucie krzyżowy przerzut Malka Kołucki zakończył słabym strzałem głową. W 62 minucie przedarł się obrońca Trawiński, ale strzelił nad bramką. Rosnąca przewaga Pogoni przyniosła skutek w 64 minucie. Prostopadłe podanie Trawińskiego do końcowej linii otrzymał Chmielewski i wyłożył piłkę Damianowi Mielewczykowi, który nie miał problemu ze zdobyciem wyrównującej bramki. Goście protestowali po tej sytuacji, twierdząc, że Chmielewski był na pozycji spalonej. W 67 minucie z powodu urazu musiał on opuścic boisko, a pojawił się na nim Michał Stawikowski. Pogoń szukała drugiej bramki, choć często wyglądało to na bicie głową w mur. Tymczasem na kwadrans przed końcem pęplinianie stanęli przed niepowtarzalną szansą. Do podania na wolne pole ruszył Górczyński, a nie zdążył mimo wielkiej determinacji obrońca Oskar Jasiński. Napastnik gości mając przed sobą tylko Skrzypczaka strzelił nad bramką. Od 83 minuty Karol grał już w dziewięciu, bo za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Radosław Wypych. Trzy minuty później Mielewczyk wrzucił piłkę na głowę do Mateusza Stankiewicza, a ten strzelił lekko, ale to wystarczyło, aby piąte zwycięstwo stało się faktem.
Po meczu powiedzieli:
Artur Suryło, trener gości: „Niewykorzystane sytuacje mszczą się, bo do przerwy mogło być 0-2. Nie lubię oceniać sędziów, ale arbiter ze Słupska nie radził sobie. Pierwsza bramka dla Pogoni padła ze spalonego. Kończyliśmy w dziewiątkę, a kartkami można by obdzielić kilka meczy. Nie załamujemy się i gramy dalej. Pogoń prowadziła grę, ale nie stwarzała sytuacji.”
Roman Rubaj, trener Pogoni: „Nie możemy skończyć z tymi horrorami. Dobrze zaczęliśmy, ale po indywidualnym błędzie tracimy gola i to burzy naszą koncepcję. Brakuje jeszcze doświadczenia. Zespół mnie nie zawiódł. Karol to niezła drużyna, ale sama sobie jest winna. Brakuje im dyscypliny, choć mają kilku dobrych zawodników.”
Ocena zawodników:
Pogoń Lębork – Karol Pęplino 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Adam GOŁĄB (45), 1:1 Damian MIELEWCZYK (64), 2:1 Mateusz STANKIEWICZ (86)
Pogoń: Skrzypczak – Kołucki, Jasiński, Kozakiewicz (55 Mielewczyk), Trawiński – Błaszkowski, Witkowski (80 Michta), Iwosa (83 Kołodziejski), Malek, Stankiewicz – Chmielewski (67 Stawikowski)
Karol: M. Petrus - Urbanowicz, Szynkielewski, Kozub, Mettel - Ziembiński (84 Bokacz), Wypych, K. Petrus, Gołąb - Górczyński, Podedworny
Trener: Artur SURUŁO
Żółte kartki: Malek, Mielewczyk – Wypych (dwie), Szynkielewski, M.Petrus, Kozub, Mettel, Ziembiński
Czerwone kartki: Urbanowicz (Karol)
Sędziowie: Wojciech Młynarczyk oraz Andrzej Lewicz, Krzysztof Szewczyk
Powoli zaczynamy się przyzwyczajać do takiego scenariusza spotkań z udziałem naszej drużyny, gdyż Pogoń po raz piąty wygrywa mecz i czwarty wynikiem 2-1, po golu w ostatnich minutach. Nie mamy nic przeciwko kontynuowaniu tej tradycji w kolejnych meczach. W Lęborku rywalizowały dwie z trzech drużyn, które miały na swoim koncie komplet punktów.
W pierwszej połowie inicjatywa należała do gospodarzy, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce, wymieniali wiele podań, ale nie stwarzali zagrożenia pod bramką gości. Wartych odnotowania jest tylko kilka sytuacji, choć trudno nazwać je okazjami na gola. W 10 minucie ustawiony tym razem w roli lewego pomocnika Daniel Błaszkowski zbiegł do środka i strzelił zza pola karnego. W 23 minucie strzelał słabo z dystansu Krzysztof Witkowski, w 32 minucie popisał się dalekim przerzutem, do którego ruszył Błaszkowski, ale bramkarz Karola ściągnął mu piłkę z głowy. I to by było w zasadzie wszystko, jeśli chodzi o ofensywne poczynania Pogoni. Jeśli chodzi o przyjezdnych, to byli oni znacznie bliżej otwarcia wyniku przed przerwą. W 28 minucie tylko ofiarna interwencja Eliasza Iwosy, blokującego strzał Adama Gołębia zapobiegła utracie gola. W 34 minucie na murawie leżeli zawodnicy Pogoni Andrzej Kołucki i Błaszkowski, Marek Kozakiewicz stracił piłkę w środku, a podania nie przejął Sławomir Trawiński. Jarosław Górczyński miał przed sobą tylko Michała Skrzypczaka, ale strzelił z 16 metrów obok słupka. W 38 minucie ponownie obrońca Pogoni Kozakiewicz wdał się w drybling, stracił piłkę, ale Michał Podedworny strzelił wysoko nad bramką. W 45 minucie obrońca gości Robert Urbanowicz postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i popchnął faulującego go Daniela Malka (dostał żółtą kartkę), za co arbiter słusznie wyrzucił go z boiska. Już w doliczonym czasie gry podanie w polu karnym otrzymał Adam Gołąb, zwiódł obrońcę i z bliska trafił do siatki. Tak więc po pierwszej połowie goście prowadzili, ale grali w dziesięciu, a Wypych, Szynkielewski, M.Petrus i Kozub mieli na koncie żółte kartki.
W drugiej odsłonie przyjezdni skupili się na utrzymaniu wyniku, ale czynili to w sposób niesportowy, grając na czas. Mimo to potrafili czasem także zagrozić bramce Pogoni. W 48 minucie płaskie podanie w pole karne wybił w ostatniej chwili Kołucki. Z rzutu rożnego dośrodkował Karol Petrus, a głową uderzał Podedworny. Trzy minuty później piłkę zmierzającą do stojącego w polu karnym Łukasza Chmielewskiego dotknął ręką K.Petrus, za co ujrzał tylko żółtą kartkę. W 53 minucie prostopadłe podanie do wychodzącego na dobrą pozycję Górczyńskiego przejął Skrzypczak. W 56 minucie krzyżowy przerzut Malka Kołucki zakończył słabym strzałem głową. W 62 minucie przedarł się obrońca Trawiński, ale strzelił nad bramką. Rosnąca przewaga Pogoni przyniosła skutek w 64 minucie. Prostopadłe podanie Trawińskiego do końcowej linii otrzymał Chmielewski i wyłożył piłkę Damianowi Mielewczykowi, który nie miał problemu ze zdobyciem wyrównującej bramki. Goście protestowali po tej sytuacji, twierdząc, że Chmielewski był na pozycji spalonej. W 67 minucie z powodu urazu musiał on opuścic boisko, a pojawił się na nim Michał Stawikowski. Pogoń szukała drugiej bramki, choć często wyglądało to na bicie głową w mur. Tymczasem na kwadrans przed końcem pęplinianie stanęli przed niepowtarzalną szansą. Do podania na wolne pole ruszył Górczyński, a nie zdążył mimo wielkiej determinacji obrońca Oskar Jasiński. Napastnik gości mając przed sobą tylko Skrzypczaka strzelił nad bramką. Od 83 minuty Karol grał już w dziewięciu, bo za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Radosław Wypych. Trzy minuty później Mielewczyk wrzucił piłkę na głowę do Mateusza Stankiewicza, a ten strzelił lekko, ale to wystarczyło, aby piąte zwycięstwo stało się faktem.
Po meczu powiedzieli:
Artur Suryło, trener gości: „Niewykorzystane sytuacje mszczą się, bo do przerwy mogło być 0-2. Nie lubię oceniać sędziów, ale arbiter ze Słupska nie radził sobie. Pierwsza bramka dla Pogoni padła ze spalonego. Kończyliśmy w dziewiątkę, a kartkami można by obdzielić kilka meczy. Nie załamujemy się i gramy dalej. Pogoń prowadziła grę, ale nie stwarzała sytuacji.”
Roman Rubaj, trener Pogoni: „Nie możemy skończyć z tymi horrorami. Dobrze zaczęliśmy, ale po indywidualnym błędzie tracimy gola i to burzy naszą koncepcję. Brakuje jeszcze doświadczenia. Zespół mnie nie zawiódł. Karol to niezła drużyna, ale sama sobie jest winna. Brakuje im dyscypliny, choć mają kilku dobrych zawodników.”
Ocena zawodników:
- Michał Skrzypczak – przy stracie gola nie ponosi winy, w kilku innych sytuacjach zachował zimną krew i nie dał się pokonać
- Andrzej Kołucki – drugi mecz z rzędu w wyjściowym składzie, miał za zadanie powstrzymać szybkiego i bardziej doświadczonego, co nie zawsze mu się udawało
- Marek Kozakiewicz – przed tygodniem jeden z ojców zwycięstwa w Bytowie, teraz zagrał dużo gorzej i dlatego zmieniony po niecałej godzinie. Grał niepewnie, dwie poważne straty: w 34 minucie, kiedy gola mógł zdobyć Górczyński i w 38 minucie, kiedy próbował dryblingu. Gol z kilku metrów, ze środka obciąża po części jego konto.
- Oskar Jasiński – asekurował bardziej ofensywnych kolegów jako ostatnia instancja. Gol dla gości ze strefy, za którą odpowiadają wraz z Kozakiewiczem. W 75 minucie ruszył niczym sprinter, aby przejąć podanie na wolne pole do Górczyńskiego, ale to napastnik Karola przejął piłkę, ostatecznie marnując okazję „sam na sam” ze Skrzypczakiem.
- Sławomir Trawiński – indywidualnie opiekował się napastnikami gości, próbował inicjować akcje zaczepne, w 34 minucie zbyt łatwo ograł go Górczyński, co mogło skończyć się stratą gola. Popisał się ładnym rajdem w 62 minucie, zakończonym niecelnym strzałem.
- Daniel Błaszkowski – przesunięty z prawej obrony na lewą pomoc, co było dużym zaskoczeniem. W 10 minucie zszedł złamał akcję do środka i uderzył na bramkę. Być może, gdyby miał lepsze warunki fizyczne, to w 32 minucie zrobiłby więcej, kiedy piłką kozłowała w polu karnym i ostatecznie padła łupem bramkarza.
- Krzysztof Witkowski – często wychodził pod obrońców po piłkę i starał się rozgrywać, w 23 minucie strzelał lewą nogą obok bramki, w 32 minucie popisał się ładnym, dalekim przerzutem do Błaszkowskiego
- Daniel Malek – mniej widoczny, skupiony na przerywaniu akcji gości. Faulował w 45 minucie Urbanowicza, ale ten w rewanżu popchnął go i wyleciał z boiska
- Eliasz Iwosa – w akcjach ofensywnych mało widoczny, ale to jemu koledzy zawdzięczają, że Pogoń nie przegrywała w 28 minucie.
- Mateusz Stankiewicz – wrócił do pierwszego składu, ale nie na lewą pomoc. Często jako najbardziej wysunięty, bliżej bramki niż nominalny napastnik Chmielewski. Autor zwycięskiej bramki, choć sam był pewnie zaskoczony, że udało mu się tak strzelić.
- Łukasz Chmielewski – koledzy stworzyli mu mało okazji, aby mógł zdobyć gola, a więc on otworzył drogę do bramki Mielewczykowi. W 67 minucie z powodu kontuzji mięśnia zmieniony i nie wiadomo, czy zagra w Człuchowie.
- Damian Mielewczyk – zmienił nie najlepiej spisującego się obrońcę Kozakiewicza, ale przede wszystkim Pogoń w 55 minucie wciąż przegrywała i miał za zadanie wzmocnić poczynania ofensywne. Po dziewięciu minutach dopełnił formalności, po wyłożeniu piłki przez Chmielewskiego, a w 86 minucie asystował przy golu Stankiewicza i być może jest coraz bliżej wyjściowego składu.
- Michał Stawikowski – w 67 minucie zmienił kontuzjowanego Chmielewskiego, to był jego najdłuższy występ w tym sezonie, nie miał okazji na gola
- Grzegorz Michta – w środę 90 minut w pucharze, teraz zaliczył ligowy debiut, bez okazji
- Łukasz Kołodziejski – niedawno wznowił treningi, miał długi rozbrat z ligową piłką. W PP wyszedł w wyjściowym składzie i zagrał 55 minut. Teraz dostał ponad 10 minut, ale niczym się nie wyróżnił.