Spotkanie zaczęło się niemal z półgodzinnym opóźnieniem, gdyż drużyny musiały czekać na przybycie sędziów. Trener Roman Rubaj, zgodnie z oczekiwaniami, dał odpocząć kilku podstawowym zawodnikom, a szansę dostali dublerzy. Mecz toczył się od początku pod dyktando Pogoni, co nie jest niespodzianką, choć na gole musieliśmy czekać niemal godzinę. Ambitni gospodarze długo skutecznie się bronili, za to brakowało im atutów ofensywnych. W pierwszej połowie strzałów na bramkę Startu próbowali Michta, Stankiewicz, Kwiatkowski i Kołodziejski.

Po przerwie wynik otworzył w 58 minucie Andrzej Kołucki strzałem z ponad 20 metrów, choć duży błąd popełnił bramkarz gospodarzy. Kwadrans przed końcem Tomasz Kijek podał w pole karne do Grzegorza Michty, ten minął kilku obrońców i bramkarza i wbiegł z piłką do bramki. Trzy minuty później po zespołowej akcji gola strzelił Eliasz Iwosa. Wynik ustalił wracający po kontuzji Łukasz Chmielewski, strzelając głową po dośrodkowaniu Kijka.