IV runda wojewódzkiego Pucharu Polski, 6 kwietnia 2011 g. 16
Pogoń Lębork - Start Mrzezino 7:3 (3:3 regul. czas, 2:0 do przerwy)
Bramki: 1-0 Musik (12), 2-0 Markowski (43), 2-1 Damaszke (53), 3-1 Musik (65), 3-2 Pieper, 3-3 Kwaśnik (90+4), 4-3 Musik (92), 5-3 Markowski (96), 6-3 Kijek (104), Musik 7-3 (105)
Pogoń: Skrzypczak – Jasiński, Godlewski, Kultys, Smolarek, Iwosa (Witkowski ’72), Kowalski, Musik (Żurawski 112’), Stankiewicz (Kijek 89’), Wolszlegier (Kołucki 85’), Markowski
Start: Detlaff – Kwaśnik, Tojza, Matyjaszczyk, Rathau, Szymański, Damaszke (Jankowski), Cejnowa, Lesner (Bieszk), Pieper
Przy paskudnej, wietrznej pogodzie spotkały się „11” Pogoni i Startu w IV rundzie Pucharu Polski. Mecz mógł się podobać, padło w nim aż 10 goli, a amplituda emocji, zwłaszcza dla kibiców Pogoni była niesamowita. Po dogrywce wysoko zwyciężyła Pogoń, a cztery gole zdobył Tomasz Musik. Pucharowe zawody prowadził sędzia klasy międzynarodowej Dawid Piasecki, a arbitrzy po raz pierwszy w historii lęborskiego stadionu kontaktowali się ze sobą poprzez bezprzewodową komunikację elektroniczną.
Wynik już w 12 minucie otworzył Tomasz Musik, a pierwsza połowa optycznie należała do Pogoni. W 28 minucie Markowski próbował efektownej przewrotki, lecz piłka minęła bramkę. Udało się tuż przed przerwą, gdy Markowski niczym wytrawny slalomista minął trzech mrzezinian i strzelił w długi róg zdobywając gola. Po przerwie po błędzie Smolarka kontaktową bramkę zdobywa Start. Strzelił Damaszke. Kilka minut później, w sytuacji sam na sam Markowski strzela w bramkarza. Wynik podwyższa Musik w 65 minucie po indywidualnej akcji zakończonej szczęśliwym strzałem w słupek, od którego piłka trafia do siatki. 4 minuty później przewagę Pogoni zmniejsza najskuteczniejszy w Starcie Marek Pieper i mamy 3:2. Gol uskrzydlił gości, którzy coraz śmielej zapędzali się pod pole karne Skrzypczaka. Dramat dla Pogoni rozegrał się w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Po błędzie Skrzypczaka gola na remis zdobył Kwaśnik. Dogrywka!
Dobrze jednak, że mamy Tomka Musika. W 92 minucie to właśnie Musik korzystając z mocnego wiatru strzela na 4:3. Minutę później za drugą żółtą kartkę boisko opuszcza Cejnowa ze Startu. Akcja Markowskiego na sam na sam z bramkarzem Mrzezina kończy się kolejnym golem i mamy 5:3. 104 minuta to gol Kijka, który kilka minut później mimo 21 minutowego przebywania na boisku dostaje drugie „żółtko” i opuszcza karnie boisko. Wcześniej w 105 minucie Musik zdobywa swojego czwartego gola w meczu i Pogoń wygrywa 7:3
Po meczu powiedzieli:
Adam Szymkowiak, trener Startu: - Na Puchar się nie nastawialiśmy, ważniejsze są dla nas rozgrywki ligowe. Do Lęborka przyjechałem z młodzieżą, to miała być dla nich gra kontrolna. O wyniku meczu zaważyła czerwona kartka dla nas.
Roman Rubaj, trener Pogoni Lębork: - To był bardzo pożyteczny mecz w którym zasłużenie wygraliśmy. Bardzo chciałem konfrontacji z czwarto ligowcem, który pokazał mi na jakim etapie budowy zespołu jestem. Z przebiegu spotkania jestem zadowolony, choć świadom jestem wielu niedoskonałości. Niepotrzebnie drużyna na własna prośbę zafundowała sobie nerwową końcówkę.
Pogoń Lębork - Start Mrzezino 7:3 (3:3 regul. czas, 2:0 do przerwy)
Bramki: 1-0 Musik (12), 2-0 Markowski (43), 2-1 Damaszke (53), 3-1 Musik (65), 3-2 Pieper, 3-3 Kwaśnik (90+4), 4-3 Musik (92), 5-3 Markowski (96), 6-3 Kijek (104), Musik 7-3 (105)
Pogoń: Skrzypczak – Jasiński, Godlewski, Kultys, Smolarek, Iwosa (Witkowski ’72), Kowalski, Musik (Żurawski 112’), Stankiewicz (Kijek 89’), Wolszlegier (Kołucki 85’), Markowski
Start: Detlaff – Kwaśnik, Tojza, Matyjaszczyk, Rathau, Szymański, Damaszke (Jankowski), Cejnowa, Lesner (Bieszk), Pieper
Przy paskudnej, wietrznej pogodzie spotkały się „11” Pogoni i Startu w IV rundzie Pucharu Polski. Mecz mógł się podobać, padło w nim aż 10 goli, a amplituda emocji, zwłaszcza dla kibiców Pogoni była niesamowita. Po dogrywce wysoko zwyciężyła Pogoń, a cztery gole zdobył Tomasz Musik. Pucharowe zawody prowadził sędzia klasy międzynarodowej Dawid Piasecki, a arbitrzy po raz pierwszy w historii lęborskiego stadionu kontaktowali się ze sobą poprzez bezprzewodową komunikację elektroniczną.
Wynik już w 12 minucie otworzył Tomasz Musik, a pierwsza połowa optycznie należała do Pogoni. W 28 minucie Markowski próbował efektownej przewrotki, lecz piłka minęła bramkę. Udało się tuż przed przerwą, gdy Markowski niczym wytrawny slalomista minął trzech mrzezinian i strzelił w długi róg zdobywając gola. Po przerwie po błędzie Smolarka kontaktową bramkę zdobywa Start. Strzelił Damaszke. Kilka minut później, w sytuacji sam na sam Markowski strzela w bramkarza. Wynik podwyższa Musik w 65 minucie po indywidualnej akcji zakończonej szczęśliwym strzałem w słupek, od którego piłka trafia do siatki. 4 minuty później przewagę Pogoni zmniejsza najskuteczniejszy w Starcie Marek Pieper i mamy 3:2. Gol uskrzydlił gości, którzy coraz śmielej zapędzali się pod pole karne Skrzypczaka. Dramat dla Pogoni rozegrał się w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Po błędzie Skrzypczaka gola na remis zdobył Kwaśnik. Dogrywka!
Dobrze jednak, że mamy Tomka Musika. W 92 minucie to właśnie Musik korzystając z mocnego wiatru strzela na 4:3. Minutę później za drugą żółtą kartkę boisko opuszcza Cejnowa ze Startu. Akcja Markowskiego na sam na sam z bramkarzem Mrzezina kończy się kolejnym golem i mamy 5:3. 104 minuta to gol Kijka, który kilka minut później mimo 21 minutowego przebywania na boisku dostaje drugie „żółtko” i opuszcza karnie boisko. Wcześniej w 105 minucie Musik zdobywa swojego czwartego gola w meczu i Pogoń wygrywa 7:3
Po meczu powiedzieli:
Adam Szymkowiak, trener Startu: - Na Puchar się nie nastawialiśmy, ważniejsze są dla nas rozgrywki ligowe. Do Lęborka przyjechałem z młodzieżą, to miała być dla nich gra kontrolna. O wyniku meczu zaważyła czerwona kartka dla nas.
Roman Rubaj, trener Pogoni Lębork: - To był bardzo pożyteczny mecz w którym zasłużenie wygraliśmy. Bardzo chciałem konfrontacji z czwarto ligowcem, który pokazał mi na jakim etapie budowy zespołu jestem. Z przebiegu spotkania jestem zadowolony, choć świadom jestem wielu niedoskonałości. Niepotrzebnie drużyna na własna prośbę zafundowała sobie nerwową końcówkę.