16 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 9 kwietnia 2011r. godz. 16
Pogoń Lębork – Skotawia Dębnica Kaszubska 5:0 (5:0)
Bramki: 1:0 Grzegorz Kowalski (3), 2:0 Oskar Jasiński (31-karny), 3:0 Kacper Markowski (36), 4:0 Kacper Markowski (37), 5:0 Kacper Markowski (39)
Pogoń: Michał Skrzypczak – Bartosz Kultys, Oskar Jasiński (kapitan), Łukasz Godlewski, Andrzej Kołucki – Adam Wolszlegier, Grzegorz Kowalski, Mateusz Stankiewicz, Eliasz Iwosa (89 Daniel Malek) – Tomasz Musik (71 Krzysztof Witkowski) – Kacper Markowski (83 Tomasz Kijek)
Skotawia: Dawid Misiura (72 Mariusz Smutek), Krzysztof Data (kapitan) (75 Łukasz Zenczyk), Krystian Data, Mariusz Piechna, Bartosz Baczyński, Mateusz Cyman, Zenon Owczarek, Jakub Gruszowski, Radosław Kowalczyk (61 Paweł Terkiewicz), Sławomir Kass, Mariusz Żukowicz
Żółte kartki: Owczarek, Terkiewicz (2) – obaj Skotawia
Sędziowie: Wojciech Młynarczyk oraz Wiesław Kowalczyk, Paweł Klimek
To było lekkie, łatwe i przyjemne trzecie zwycięstwo Pogoni na wiosnę, a pierwsze przed własnymi kibicami. Przygniatającą przewagę w pierwszej połowie gospodarze udokumentowali pięcioma golami a Kacper Markowski potrzebował raptem 4 minut na ustrzelenie klasycznego hat-tricka. Tym samym strzelał bramki w każdym z wiosennych spotkań. Druga połowa nie była już tak widowiskowa i więcej goli nie zobaczyliśmy. Przy remisie w Człuchowie Pogoń ma dwa punkty przewagi nad drugą Bytovią i od tego weekendu samodzielnie przewodzi w tabeli.
Trzeci mecz wiosną i po raz trzeci wyjściowa jedenastka wyglądała inaczej. W bramce kontuzjowanego w Debrznie Bartosza Kortasa zastąpił Michał Skrzypczak. Nie miał wiele pracy i zachował czyste konto. Miejsce na prawej obronie narzekającego na uraz Grzegorza Smolarka zajął Bartosz Kultys, którego z kolei z lewej strony defensywy zastąpił debiutujący w wyjściowym zestawieniu Andrzej Kołucki. Od pierwszych minut zagrał Eliasz Iwosa, a na ławce tym razem został Krzysztof Witkowski.
Mecz zaczął się od chwili ciszy w związku z przypadającą na dzień 10 kwietnia 2011 r. pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej. Z pierwszym gwizdkiem lęborczanie przejęli inicjatywę i ruszyli do natarcia, ale też należy odnotować, że w 2 minucie po dośrodkowaniu z wolnego jeden z przyjezdnych w zamieszaniu oddał lekki strzał na bramkę Skrzypczaka. Później nastąpiła już ofensywa Pogoni. Jeden z najlepszych na murawie Grzegorz Kowalski, przejawiający wielką ochotę do gry otrzymał podanie przed polem karnym, ruszył dynamicznie mijając obrońców i będąc już w polu karnym strzelił po ziemi obok bramkarza, nie dając mu żadnych szans na skuteczną interwencję. To był dopiero pierwszy, ale nie ostatni raz, kiedy słabo prezentujący się przede wszystkim szybkościowo, ociężali defensorzy Skotawii zostali ograni w łatwy sposób, choć nie można nic ująć świetnej indywidualnej szarży pomocnika Pogoni. Przez następne kilkanaście minut lęborczanie w ataku pozycyjnym wymieniali sporo podań na całej szerokości boiska aż w 16 minucie ponownie stworzyli duże zagrożenie. Mateusz Stankiewicz zwiódł obrońcę przy linii końcowej i wycofał piłkę w okolice 7 m, gdzie nabiegał już Kowalski. Wymarzona sytuacja na drugiego gola została jednak zaprzepaszczona, bo pomocnik Pogoni uderzył nad poprzeczką. Sam złapał się za głowę po tym fatalnym przestrzeleniu. Ale zbliżała się już 30 minuta, która rozpoczęła najlepszy okres gry gospodarzy, a przede wszystkim grad bramek. Po wymianie kilku podań pod bramką Skotawii jeden z jej obrońców wycofał piłkę do bramkarza, ale przechwycił ją Tomasz Musik, który minął Dawida Misiurę i strzelił na pustą bramkę. Gości uratował słupek, ale tylko na chwilę, bo piłka w tej samej akcji trafiła do Adama Wolszlegiera, który został sfalowany. A że przewinienie miało miejsce w polu karnym, do „jedenastki” podszedł kapitan Oskar Jasiński i pewnym, mocnym uderzeniem przy słupku podwyższył prowadzenie. Pogoń z dużą swobodą rozgrywała swoje akcje, a goście mieli problemy z nadążaniem za szybką wymianą podań ruchliwych rywali. W 34 minucie po aucie dla gospodarzy piłka trafiła do Markowskiego, który z kolei oddał ją do lepiej ustawionego Musika. Jego półwolej przeleciał nad bramką. W 36 minucie zaczął się popis Markowskiego. Przy pierwszym golu asystował mu Eliasz Iwosa, z którym wymienił kilka podań przed polem karnym gubiąc obrońców, po czym z zimną krwią strzelił jak wytrawny snajper obok bramkarza. Goście wznowili grę od środka i już po chwili Markowski zabrał piłkę rywalowi i popędził na bramkę. Także tym razem z wielkim opanowaniem uderzył półgórną piłkę, nie dając Misiurze szans na interwencję. Dopełnił hat-tricka w 39 minucie, kiedy Kowalski jeszcze z własnej połowy podał mu wzdłuż bocznej linii. Snajper Pogoni puścił sobie piłkę obok obrońcy i ruszył na obieg. Będąc już w polu karnym strzelił precyzyjnie przy dalszym słupku.
W drugiej połowie Pogoń spuściła z tonu, choć kilka okazji sobie stworzyła. I tak w 51 minucie Łukasz Godlewski próbował swoich sił z rzutu wolnego, ale piłka minęła niewiele słupek. Dziesięć minut później Bartosz Baczyński uderzał z wolnego nad bramką Skrzypczaka. W 73 minucie Wolszlegier także strzelał z wolnego, ale kozłująca piłka również minęła słupek. Wreszcie Markowski miał także okazję na czwarte swoje trafienie w tym meczu, kiedy jeden z lepszych na murawie Iwosa dośrodkował miękko na jego głowę. Snajper Pogoni mógł przyjmować, ale zdecydował się na uderzenie z niskiego pułapu głową i piłka minęła słupek. Tuż przed końcem jeden z przyjezdnych zdecydował się na strzał z 20 metrów i Skrzypczak musiał wyciągnąć się jak długi, żeby złapać piłkę. W doliczonym czasie gry za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Paweł Turkiewicz ze Skotawii.
Jarosław Dzidzienko, trener Skotawii, powiedział po meczu: - Przede wszystkim Pogoni gratuluje zwycięstwa. Pogoń grała w I połowie z wiatrem, narzuciła swoje warunki gry i strzelając 5 goli przesądziła o losach meczu. Uważam, że jest do drużyna na rywalizację do IV ligi a nie do Słupskiej Klasy Okręgowej. My beznadziejnie graliśmy w I połowie. Mnóstwo błędów, statyczna gra i ogólne zagubienie. Poza tym naszym priorytetem jest walka o utrzymanie i najbliższe mecze z Debrznem, Diamentem i Spartą.
Pogoń Lębork – Skotawia Dębnica Kaszubska 5:0 (5:0)
Bramki: 1:0 Grzegorz Kowalski (3), 2:0 Oskar Jasiński (31-karny), 3:0 Kacper Markowski (36), 4:0 Kacper Markowski (37), 5:0 Kacper Markowski (39)
Pogoń: Michał Skrzypczak – Bartosz Kultys, Oskar Jasiński (kapitan), Łukasz Godlewski, Andrzej Kołucki – Adam Wolszlegier, Grzegorz Kowalski, Mateusz Stankiewicz, Eliasz Iwosa (89 Daniel Malek) – Tomasz Musik (71 Krzysztof Witkowski) – Kacper Markowski (83 Tomasz Kijek)
Skotawia: Dawid Misiura (72 Mariusz Smutek), Krzysztof Data (kapitan) (75 Łukasz Zenczyk), Krystian Data, Mariusz Piechna, Bartosz Baczyński, Mateusz Cyman, Zenon Owczarek, Jakub Gruszowski, Radosław Kowalczyk (61 Paweł Terkiewicz), Sławomir Kass, Mariusz Żukowicz
Żółte kartki: Owczarek, Terkiewicz (2) – obaj Skotawia
Sędziowie: Wojciech Młynarczyk oraz Wiesław Kowalczyk, Paweł Klimek
To było lekkie, łatwe i przyjemne trzecie zwycięstwo Pogoni na wiosnę, a pierwsze przed własnymi kibicami. Przygniatającą przewagę w pierwszej połowie gospodarze udokumentowali pięcioma golami a Kacper Markowski potrzebował raptem 4 minut na ustrzelenie klasycznego hat-tricka. Tym samym strzelał bramki w każdym z wiosennych spotkań. Druga połowa nie była już tak widowiskowa i więcej goli nie zobaczyliśmy. Przy remisie w Człuchowie Pogoń ma dwa punkty przewagi nad drugą Bytovią i od tego weekendu samodzielnie przewodzi w tabeli.
Trzeci mecz wiosną i po raz trzeci wyjściowa jedenastka wyglądała inaczej. W bramce kontuzjowanego w Debrznie Bartosza Kortasa zastąpił Michał Skrzypczak. Nie miał wiele pracy i zachował czyste konto. Miejsce na prawej obronie narzekającego na uraz Grzegorza Smolarka zajął Bartosz Kultys, którego z kolei z lewej strony defensywy zastąpił debiutujący w wyjściowym zestawieniu Andrzej Kołucki. Od pierwszych minut zagrał Eliasz Iwosa, a na ławce tym razem został Krzysztof Witkowski.
Mecz zaczął się od chwili ciszy w związku z przypadającą na dzień 10 kwietnia 2011 r. pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej. Z pierwszym gwizdkiem lęborczanie przejęli inicjatywę i ruszyli do natarcia, ale też należy odnotować, że w 2 minucie po dośrodkowaniu z wolnego jeden z przyjezdnych w zamieszaniu oddał lekki strzał na bramkę Skrzypczaka. Później nastąpiła już ofensywa Pogoni. Jeden z najlepszych na murawie Grzegorz Kowalski, przejawiający wielką ochotę do gry otrzymał podanie przed polem karnym, ruszył dynamicznie mijając obrońców i będąc już w polu karnym strzelił po ziemi obok bramkarza, nie dając mu żadnych szans na skuteczną interwencję. To był dopiero pierwszy, ale nie ostatni raz, kiedy słabo prezentujący się przede wszystkim szybkościowo, ociężali defensorzy Skotawii zostali ograni w łatwy sposób, choć nie można nic ująć świetnej indywidualnej szarży pomocnika Pogoni. Przez następne kilkanaście minut lęborczanie w ataku pozycyjnym wymieniali sporo podań na całej szerokości boiska aż w 16 minucie ponownie stworzyli duże zagrożenie. Mateusz Stankiewicz zwiódł obrońcę przy linii końcowej i wycofał piłkę w okolice 7 m, gdzie nabiegał już Kowalski. Wymarzona sytuacja na drugiego gola została jednak zaprzepaszczona, bo pomocnik Pogoni uderzył nad poprzeczką. Sam złapał się za głowę po tym fatalnym przestrzeleniu. Ale zbliżała się już 30 minuta, która rozpoczęła najlepszy okres gry gospodarzy, a przede wszystkim grad bramek. Po wymianie kilku podań pod bramką Skotawii jeden z jej obrońców wycofał piłkę do bramkarza, ale przechwycił ją Tomasz Musik, który minął Dawida Misiurę i strzelił na pustą bramkę. Gości uratował słupek, ale tylko na chwilę, bo piłka w tej samej akcji trafiła do Adama Wolszlegiera, który został sfalowany. A że przewinienie miało miejsce w polu karnym, do „jedenastki” podszedł kapitan Oskar Jasiński i pewnym, mocnym uderzeniem przy słupku podwyższył prowadzenie. Pogoń z dużą swobodą rozgrywała swoje akcje, a goście mieli problemy z nadążaniem za szybką wymianą podań ruchliwych rywali. W 34 minucie po aucie dla gospodarzy piłka trafiła do Markowskiego, który z kolei oddał ją do lepiej ustawionego Musika. Jego półwolej przeleciał nad bramką. W 36 minucie zaczął się popis Markowskiego. Przy pierwszym golu asystował mu Eliasz Iwosa, z którym wymienił kilka podań przed polem karnym gubiąc obrońców, po czym z zimną krwią strzelił jak wytrawny snajper obok bramkarza. Goście wznowili grę od środka i już po chwili Markowski zabrał piłkę rywalowi i popędził na bramkę. Także tym razem z wielkim opanowaniem uderzył półgórną piłkę, nie dając Misiurze szans na interwencję. Dopełnił hat-tricka w 39 minucie, kiedy Kowalski jeszcze z własnej połowy podał mu wzdłuż bocznej linii. Snajper Pogoni puścił sobie piłkę obok obrońcy i ruszył na obieg. Będąc już w polu karnym strzelił precyzyjnie przy dalszym słupku.
W drugiej połowie Pogoń spuściła z tonu, choć kilka okazji sobie stworzyła. I tak w 51 minucie Łukasz Godlewski próbował swoich sił z rzutu wolnego, ale piłka minęła niewiele słupek. Dziesięć minut później Bartosz Baczyński uderzał z wolnego nad bramką Skrzypczaka. W 73 minucie Wolszlegier także strzelał z wolnego, ale kozłująca piłka również minęła słupek. Wreszcie Markowski miał także okazję na czwarte swoje trafienie w tym meczu, kiedy jeden z lepszych na murawie Iwosa dośrodkował miękko na jego głowę. Snajper Pogoni mógł przyjmować, ale zdecydował się na uderzenie z niskiego pułapu głową i piłka minęła słupek. Tuż przed końcem jeden z przyjezdnych zdecydował się na strzał z 20 metrów i Skrzypczak musiał wyciągnąć się jak długi, żeby złapać piłkę. W doliczonym czasie gry za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Paweł Turkiewicz ze Skotawii.
Jarosław Dzidzienko, trener Skotawii, powiedział po meczu: - Przede wszystkim Pogoni gratuluje zwycięstwa. Pogoń grała w I połowie z wiatrem, narzuciła swoje warunki gry i strzelając 5 goli przesądziła o losach meczu. Uważam, że jest do drużyna na rywalizację do IV ligi a nie do Słupskiej Klasy Okręgowej. My beznadziejnie graliśmy w I połowie. Mnóstwo błędów, statyczna gra i ogólne zagubienie. Poza tym naszym priorytetem jest walka o utrzymanie i najbliższe mecze z Debrznem, Diamentem i Spartą.