7 kolejka 4 ligi, 10 września 2011r. godz. 17
Pogoń Lębork – Jantar Pawłowo/Chojniczanka II Chojnice 2:2 (0:0)
bramki: 1:0 Artur Mańka (71), 2:0 Krzysztof Witkowski (73), 2:1 Karol Michalak (86), 2:2 Konrad Hajdamowicz (90+4 – rzut wolny)
Pogoń: Kortas – Kołucki, Godlewski, Jasiński (kapitan), B.Żmudzki – Wolszlegier, Witkowski (83 Bach), Kowalski, Skórka (69 Stankiewicz) – Haraszczuk (46 Mańka) – Markowski (77 Smolarek)
Jantar Pawłowo/Chojniczanka II Chojnice: Rafał Rafalski, Mateusz Szynwelski, Bartosz Nartowski, Karol Michalak (kapitan), Adam Zalewski, Adam Stanisławski, Szymon Jędrzejewski (73 Maciej Sikorski), Karol Skiba, Konrad Hajdamowicz, Mateusz Frymark, Rafał Warnke (46 Stanisław Briegmann),
Żółte kartki: Witkowski (57), Godlewski (86) – Hajdamowicz (41), Nartowski (45), Stanisławski (45), Frymark (89)
Sędziowie: Marcin Zarwalski oraz Adam Grabowski, Dawid Michalski
Gdyby na stadionie miejskim w Lęborku był zegar, to pokazywałby w tym momencie 93 minutę i 20 sekundę, a więc upływała 4 minuta doliczonego czasu gry. Pogoń wygrywała 2-1 i od trzeciego zwycięstwa w sezonie dzieliły naszą drużynę sekundy. Kibicom przypomniał się wtorkowy mecz reprezentacji z Niemcami. Goście mieli jeszcze rzut wolny z około 18 metrów. Piłkę ustawił Konrad Hajdamowicz, 26-letni pomocnik, jedyny w składzie gości z kadry pierwszej drużyny, która także o 17 grała w Chojnicach z Miedzią Legnica. Stanął przed piłką niczym Cristiano Ronaldo i bez rozbiegu uderzył niezbyt mocno, ale precyzyjnie pod poprzeczkę. Piłka zatrzymała się w siatce. Wybuch radości gości i rozpacz gospodarzy. Szatnia Pogoni po meczu aż kipiała.
Dramat Pogoni stał się faktem. Drużyna, która od początku przejęła inicjatywę, nadawała ton grze, przeważała przez niemal cały mecz objęła zasłużone prowadzenie dopiero w 71 minucie, kiedy swój pierwszy występ w tym sezonie po powrocie z Anglii golem uczcił Artur Mańka. Pojawił się na boisku na drugą połowę, zmieniając przeciętnie grającego Bartosza Haraszczuka. Po rzucie rożnym dobrze usposobiony tego dnia bramkarz gości piąstkował piłkę przed pole karne. Tam dopadł do niej Mańka i po krótkim dryblingu, precyzyjnym, płaskim strzałem przy słupku nie dał szans zasłoniętemu bramkarzowi. Podbiegł do ławki rezerwowych i utonął w objęciach kolegów. Mańka był bliski otwarcia wyniku już w 53 minucie, kiedy zmusił do efektownej parady bramkarza uderzeniem z wolnego pod poprzeczkę. Dwie minuty po golu Mańki prowadzenie Pogoni podwyższył Krzysztof Witkowski. Piłkę dośrodkowaną w pole karne głową zgrał mu wracający tym meczem do podstawowej „jedenastki” Kacper Markowski, a pomocnik Pogoni uderzył dołem bez przyjęcia. Receptą na przełamanie Chojniczanki okazały się zatem strzały zza pola karnego, których do tej pory w tym meczu brakowało. Witkowski zmieniony w 83 minucie otrzymał od kibiców brawa, które zresztą odwzajemnił. Dwubramkowe prowadzenie wydawało się niezagrożone, ale w 86 minucie nerwów na wodzy nie utrzymał Łukasz Godlewski, kopiąc przeciwnika, za co ujrzał żółtą kartkę, a nie mógłby protestować, gdyby wyleciał z boiska. Oprócz tej indywidualnej kary doszła jeszcze zespołowa. Hajdamowicz wprawdzie popisał się ładnym dośrodkowaniem, ale nikt z naszych obrońców nie wyskoczył z wysokim obrońcą gości Karolem Michalakiem i ten uderzeniem z kilku metrów głową nie dał szans Kortasowi. W czwartej minucie doliczonego czasu piłkę mocnym kopnięciem na połowę Pogoni piłkę posłał bramkarz gości. Walczyli o nią odwróceni tyłem do bramki kapitan Pogoni Oskar Jasiński i jeden z rywali. Sędzia uznał, że Jasiński faulował i przerwał grę. Dalszą historię już znamy. Wreszcie piłkarze mogli liczyć na wsparcie dopingujących kibiców, szczególnie w pierwszej połowie. Warto jeszcze dodać, że od początku Pogoń starała się jak najszybciej objąć prowadzenie, a już w pierwszych minutach bliski był tego Ernest Skórka. Najpierw jednak piłka odskoczyła mu niczym Sławomirowi Peszce w meczu z Niemcami, a później po złamaniu akcji do środka mierzył przy dalszym słupku, niewiele się myląc. W 27 minucie po dalekim wykopie naszego bramkarza piłka spadła za obrońców i dopadł do niej Haraszczuk, który z 16 metrów próbował lobować wysuniętego bramkarza. W 41 minucie miała miejsce najbardziej kontrowersyjną sytuacja w tym meczu. W polu karnym Hajdamowicz zrobił zwód na zakos i upadł na murawę po interwencji wślizgiem jednego z Pogonistów. Zamiast karnego zobaczył jednak żółtą kartkę.
Pogoń Lębork – Jantar Pawłowo/Chojniczanka II Chojnice 2:2 (0:0)
bramki: 1:0 Artur Mańka (71), 2:0 Krzysztof Witkowski (73), 2:1 Karol Michalak (86), 2:2 Konrad Hajdamowicz (90+4 – rzut wolny)
Pogoń: Kortas – Kołucki, Godlewski, Jasiński (kapitan), B.Żmudzki – Wolszlegier, Witkowski (83 Bach), Kowalski, Skórka (69 Stankiewicz) – Haraszczuk (46 Mańka) – Markowski (77 Smolarek)
Jantar Pawłowo/Chojniczanka II Chojnice: Rafał Rafalski, Mateusz Szynwelski, Bartosz Nartowski, Karol Michalak (kapitan), Adam Zalewski, Adam Stanisławski, Szymon Jędrzejewski (73 Maciej Sikorski), Karol Skiba, Konrad Hajdamowicz, Mateusz Frymark, Rafał Warnke (46 Stanisław Briegmann),
Żółte kartki: Witkowski (57), Godlewski (86) – Hajdamowicz (41), Nartowski (45), Stanisławski (45), Frymark (89)
Sędziowie: Marcin Zarwalski oraz Adam Grabowski, Dawid Michalski
Gdyby na stadionie miejskim w Lęborku był zegar, to pokazywałby w tym momencie 93 minutę i 20 sekundę, a więc upływała 4 minuta doliczonego czasu gry. Pogoń wygrywała 2-1 i od trzeciego zwycięstwa w sezonie dzieliły naszą drużynę sekundy. Kibicom przypomniał się wtorkowy mecz reprezentacji z Niemcami. Goście mieli jeszcze rzut wolny z około 18 metrów. Piłkę ustawił Konrad Hajdamowicz, 26-letni pomocnik, jedyny w składzie gości z kadry pierwszej drużyny, która także o 17 grała w Chojnicach z Miedzią Legnica. Stanął przed piłką niczym Cristiano Ronaldo i bez rozbiegu uderzył niezbyt mocno, ale precyzyjnie pod poprzeczkę. Piłka zatrzymała się w siatce. Wybuch radości gości i rozpacz gospodarzy. Szatnia Pogoni po meczu aż kipiała.
Dramat Pogoni stał się faktem. Drużyna, która od początku przejęła inicjatywę, nadawała ton grze, przeważała przez niemal cały mecz objęła zasłużone prowadzenie dopiero w 71 minucie, kiedy swój pierwszy występ w tym sezonie po powrocie z Anglii golem uczcił Artur Mańka. Pojawił się na boisku na drugą połowę, zmieniając przeciętnie grającego Bartosza Haraszczuka. Po rzucie rożnym dobrze usposobiony tego dnia bramkarz gości piąstkował piłkę przed pole karne. Tam dopadł do niej Mańka i po krótkim dryblingu, precyzyjnym, płaskim strzałem przy słupku nie dał szans zasłoniętemu bramkarzowi. Podbiegł do ławki rezerwowych i utonął w objęciach kolegów. Mańka był bliski otwarcia wyniku już w 53 minucie, kiedy zmusił do efektownej parady bramkarza uderzeniem z wolnego pod poprzeczkę. Dwie minuty po golu Mańki prowadzenie Pogoni podwyższył Krzysztof Witkowski. Piłkę dośrodkowaną w pole karne głową zgrał mu wracający tym meczem do podstawowej „jedenastki” Kacper Markowski, a pomocnik Pogoni uderzył dołem bez przyjęcia. Receptą na przełamanie Chojniczanki okazały się zatem strzały zza pola karnego, których do tej pory w tym meczu brakowało. Witkowski zmieniony w 83 minucie otrzymał od kibiców brawa, które zresztą odwzajemnił. Dwubramkowe prowadzenie wydawało się niezagrożone, ale w 86 minucie nerwów na wodzy nie utrzymał Łukasz Godlewski, kopiąc przeciwnika, za co ujrzał żółtą kartkę, a nie mógłby protestować, gdyby wyleciał z boiska. Oprócz tej indywidualnej kary doszła jeszcze zespołowa. Hajdamowicz wprawdzie popisał się ładnym dośrodkowaniem, ale nikt z naszych obrońców nie wyskoczył z wysokim obrońcą gości Karolem Michalakiem i ten uderzeniem z kilku metrów głową nie dał szans Kortasowi. W czwartej minucie doliczonego czasu piłkę mocnym kopnięciem na połowę Pogoni piłkę posłał bramkarz gości. Walczyli o nią odwróceni tyłem do bramki kapitan Pogoni Oskar Jasiński i jeden z rywali. Sędzia uznał, że Jasiński faulował i przerwał grę. Dalszą historię już znamy. Wreszcie piłkarze mogli liczyć na wsparcie dopingujących kibiców, szczególnie w pierwszej połowie. Warto jeszcze dodać, że od początku Pogoń starała się jak najszybciej objąć prowadzenie, a już w pierwszych minutach bliski był tego Ernest Skórka. Najpierw jednak piłka odskoczyła mu niczym Sławomirowi Peszce w meczu z Niemcami, a później po złamaniu akcji do środka mierzył przy dalszym słupku, niewiele się myląc. W 27 minucie po dalekim wykopie naszego bramkarza piłka spadła za obrońców i dopadł do niej Haraszczuk, który z 16 metrów próbował lobować wysuniętego bramkarza. W 41 minucie miała miejsce najbardziej kontrowersyjną sytuacja w tym meczu. W polu karnym Hajdamowicz zrobił zwód na zakos i upadł na murawę po interwencji wślizgiem jednego z Pogonistów. Zamiast karnego zobaczył jednak żółtą kartkę.
Pomeczowe wypowiedzi:
Roman Rubaj, trener Pogoni: - Oddaliśmy ciężko zapracowane trzy punkty. Przyczyną były indywidualne błędy i brak koncentracji całego zespołu, co jest naszą największą bolączką. Ciężko zapracowane dwie bramki, dobra gra szczególnie w drugiej połowie. Chłopcy myśleli, że mają ten mecz wygrany. Zemściło się.
Bartosz Nartowski, trener Chojniczanki II: - Przyjechaliśmy bardzo osłabieni personalnie. Praktycznie w dwunastu. Graliśmy tylko na grę z kontry. Broniliśmy się cały mecz. Jeden punkt jest nagrodą, tyle serca chłopacy zostawili. Pogoń była zespołem lepszym. Kilku chłopaków grało z przymusu, wrócili po kontuzjach. Ten punkt jest dla nas jak zwycięstwo.