8 kolejka IV ligi, 17 września 2011r. godz. 16

KP Starogard Gdański – Pogoń Lębork 3:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Kacper Markowski (głową - 5), 1:1 Łukasz Kaszubowski (rzut karny - 31), 1:2 Ernest Skórka (59), 2:2 Mateusz Stanek (72), 3:2 Kaszubowski (rzut wolny - 81)

KP: Jakub Paszkowski - Piotr Prokopów, Łukasz Kaszubowski, Damian Romanowski, Maciej Gołuński - Grzegorz Skórzewski (77 Rafał Stolz), Daniel Czapiewski, Kacper Siora, Sebastian Armatowski (90+1 Adrian Tkaczyk), Mateusz Dubiela (63 Krzysztof Rzepa), Mateusz Stanek (86 Mateusz Zaworski)

Pogoń: Kortas – Kolucki (40 Sz.Bach), Godlewski, Jasiński, B.Żmudzki – Wolszlegier (81 Smolarek), Witkowski, Kowalski, Skórka – Mańka (73 Stankiewicz) – Markowski

Żółte kartki: Prokopów, Kaszubowski - Witkowski, Skórka, Godlewski, Bach,

Sędzia: Dariusz Bohonos

Co z tego, że Pogoń zaczęła mecz obiecująco i przez długie minuty pierwszej, a nawet na początku drugiej sprawiała niezłe wrażenie. Co z tego, że już w 5 minucie Kacper Markowski strzelił swojego pierwszego gola w sezonie, a do przerwy nasza drużyna stworzyła jeszcze kilka dobrych okazji do podwyższenia prowadzenia i zanim obudzili się miejscowi, mogło być już „pozamiatane”. Gospodarze wyrównali przed przerwą, ale bardziej była to „zasługa” Pogoni, niż ich dobrej gry. Po przerwie świetną, indywidualną akcją popisał się Skórka i Pogoń odzyskała prowadzenie. Nie udało się go utrzymać, bo dały o sobie znać stare grzechy. Nie wyciągnięto wniosków z meczu z Chojniczanką, bo kiedy ważyły się losy meczu w Starogardzie, podopiecznych Romana Rubaja pogrążyły stałe fragmenty gry i wola walki rywali, którzy nie poddali się do końca. Ktoś powie, że jest poprawa, bo wreszcie Pogoń strzeliła gola, a nawet dwa na wyjeździe, ale to marne pocieszenie. Wszystko na nic. Przegrywamy piąty mecz na osiem i jesteśmy na półmetku rundy na trzecim miejscu od końca. Czas bić na alarm.

W wyjściowym składzie zaszła tylko jedna zmiana w porównaniu z ostatnim meczem. Tym razem za plecami jedynego napastnika zagrał Artur Mańka kosztem Bartosza Haraszczuka i miał wspierać w atakach Markowskiego. Mecz na sztucznej trawie w Starogardzie Gdańskim nie mógł zacząć się lepiej. Już pierwsza ofensywna akcja i wizyta Pogoni w polu karnym gospodarzy przyniosła gola. Adam Wolszlegier miał trochę wolnego miejsca, zamarkował dośrodkowanie z prawej nogi, przełożył na lewą i dokładnie wrzucił na głowę Markowskiego. Pilnowany na „radar” napastnik nawet nie musiał skakać do tej piłki, ale spokojnie przymierzył z 10 metrów głową. Pogoń była dalej w natarciu, a gospodarze mieli duże trudności ze skoordynowaniem gry obronnej. KP przed meczem z Pogonią, z jedną wygraną na koncie, zajmował przedostatnie miejsce w tabeli i miał zawstydzający bilans bramkowy 7-24. Po tym, co defensywa gospodarzy prezentowała w tym okresie gry, trudno się dziwić. Już 2 minuty później, tym razem kontrę gości wykończył uderzeniem nad bramką Wolszlegier. Trudno oprzeć się wrażeniu, że więcej byłoby korzyści z tej akcji, gdyby prawy pomocnik Pogoni zechciał dojrzeć czekających na podanie Markowskiego i Skórkę. Po kwadransie wreszcie strzał na bramkę Kortasa oddali miejscowi, kiedy najskuteczniejszy ich strzelec, zdobywca 3 z 7 bramek, pozyskany przed sezonem z Gromu Kleszczewo Mateusz Stanek po zwodzie oddał nieprzyjemny strzał, który bramkarz Pogoni obronił na raty. W 18 minucie kolejny atak Pogoni. Mańka posyła prostopadłe podanie w pole karne, a Markowski, będący na spalonym, przytomnie przepuszcza piłkę, która trafia do Wolszlegiera. Uderzenie z ostrego kąta podcinką broni, zachowując do końca zimną krew, bramkarz KP. Gospodarze próbowali się odwzajemnić kontratakiem, ale Krzysztof Witkowski przerwał go nieprzepisowo wślizgiem atakując rywala i został ukarany żółtą kartką. W 24 minucie Pogoń miała przed przerwą najlepszą okazję na podwyższenia prowadzenia. Popisowo założony pressing pod polem karnym pozwolił odzyskać piłkę Ernestowi Skórce, który przekazał ją Markowskiemu. W sytuacji, kiedy napastnik Pogoni miał przed sobą tylko wysuniętego bramkarza, zdecydował się na techniczne uderzenie z 16 metrów, celując przy słupku. Piłka minęła i bramkarza i bramkę. W 28 minucie uszkodzone obuwie musiał zmienić kapitan Pogoni Oskar Jasiński, ale podczas jego nieobecności nic groźnego nie wydarzyło się pod naszą bramką. Dopiero trzy minuty później stało się nieszczęście. Stanek dryblował w polu karnym gości, a widząc, że uwalnia się spod opieki kolejnych obrońców, ruszył z asekuracją Łukasz Godlewski. Uczynił to na tyle nieszczęśliwie, że kiedy piłka była w powietrzu, przypadkowo kopnął w rękę rywala, który upadł na murawę. Sędzia Dariusz Bohonos nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Kapitan KP Łukasz Kaszubowski nie pomylił się. Po wyrównującej bramce Pogoń wypracowała jeszcze dwie ciekawsze ofensywne akcje. Najpierw w 38 minucie składnie wyprowadzona kontra lewą stroną i piłka wędrowała jak po sznurku od Żmudzkiego do Mańki, aż otrzymał ją Skórka. Dobiegł do końcowej linii i dośrodkował. Wolszlegier, zamiast ruszyć na piłkę i zamknąć to dośrodkowanie, czekał już, aby uderzyć z woleja. Źle jednak obliczył lot piłki i jak do niego doleciała, to już nie miała tej szybkości, aby skontrować ją mocnym, bezpośrednim uderzeniem na bramkę. Po zwodzie na lewą nogę strzelił nad poprzeczką. W tym czasie trwała już walka na całego, a piłka często zmieniała właściciela, w dużej mierze także dlatego, że jedni i drudzy razili niedokładnością podań i akcję złożoną z ich większej liczby trudno było zobaczyć. W 40 minucie wymuszona zmiana. Z powodu kontuzji kostki młodzieżowca Andrzeja Kołuckiego zastąpił Szymon Bach. W 43 minucie kolejna kontra Pogoni. Wolszlegier podał do środka, przed pole karne. Tam już czekał Skórka z Mańką. Niestety po tej akcji widać, że nie mieli możliwości dłużej ze sobą pograć, bo jeden przeszkodził drugiemu. Zamiast dwójkowej akcji z wymianą podań lub pozostawienia piłki przez Mańkę prawo nożnemu Skórce, który z tego miejsca miałby lepszą sytuację do strzału, wychowanek Pogoni uderzył słabo lewą nogą. Można było więcej z tej akcji uzyskać.

Już po przerwie, w 55 minucie na indywidualną, dynamiczną akcję zdecydował się Witkowski. Mijał kolejnych obrońców, aż w końcu, tuż przed polem karnym, został powalony. Uderzenie z wolnego Jasińskiego poszło nad bramką. Zanim Pogoń odzyskała prowadzenie w tym meczu, mogli je objąć gospodarze. Po rzucie rożnym w pobliżu bramki powstało duże zamieszanie i z tego chaosu uderzył niezbyt mocno któryś z miejscowych zawodników. Kortas zatrzymał piłkę już na linii bramkowej. Ta niewykorzystana okazja zemściła się na gospodarzach już chwilę później. Akcja przeniosła się pod „szesnastkę”, gdzie Markowski ściągnął na siebie obrońcę, a z drugim na obieg poradził sobie Skórka. Minął jeszcze bramkarza i kopnął już do pustej bramki. Trudniej niż Skórce trafić do bramki było pewnie jednemu z kibiców gospodarzy przerzucić wysoki płot okalający sztuczną murawę. Otwarta butelka piwa jeszcze z zawartością na szczęście nie dotarła do celu, a wylądowała na murawie. Drugi gol nie załamał gospodarzy, którzy wzięli się ostro do odrabiania strat, a gościom coraz trudniej było im dotrzymywać kroku. W 67 minucie za próbę wymuszenia karnego żółtą kartkę ujrzał Skórka. Pięć minut później KP doprowadził do wyrównania. Krótko rozegrany rożny i piłka trafiła do 22-letniego Stanka, którego strzału tuż zza pola karnego nie zablokował żaden z obrońców. Przymierzył pod poprzeczkę. W 81 minucie Kacper Siora, 20-letni wysoki pomocnik, reżyser gry gospodarzy, z którego powstrzymaniem nasi zawodnicy mieli sporo problemów, ruszył w kilkudziesięciometrowy rajd, zakończony strzałem sprzed pola karnego. Piłkę ręką zatrzymał Godlewski, a sędzia uznał, że zrobił to umyślnie i ukarał obrońcę Pogoni żółtą kartką. Podobnie, jak z Chojnicami, do kary indywidualnej doszła jeszcze bardziej bolesna, zespołowa. 30-letni kapitan KP Łukasz Kaszubowski, który przed przerwą wykorzystał karnego, teraz, mimo muru złożonego z sześciu pogonistów, posłał piłkę nad nim, a nie sięgnął jej też Kortas. Do końca wynik nie uległ już zmianie.

Pomeczowe wypowiedzi:

Roman Rubaj, trener Pogoni: - Błędy, które popełniamy od kilku meczy, nie łatwo wyeliminować – w ustawieniu, w koncentracji. Mam dużo pretensji po pomocy, która wyglądała jak ser szwajcarski. Nie było przytrzymania piłki, zmiany tempa gry. To jest linia, która powinna decydować o przebiegu meczu. Jeden zawodnik przeciwników zdemontował całą naszą pomoc. Bramki to jak zwykle indywidualne błędy.

Roman Wohlert. trener KP: - Straciliśmy bramkę po błędach indywidualnych. Pogoń pokazała się z dobrej strony. Jestem dopiero tu drugi mecz i próbuje coś tutaj skleić. Czeka nas dużo pracy. Myślę, że był to średni mecz. Decydowały stale fragmenty gry. Pogoń jest bardzo mocna z przodu. Ma kilku niezłych zawodników, którzy grają szeroko, agresywnie. Zasłużone zwycięstwo. Za wolę walki, ambicję wyróżniam cały zespół, ale popełniliśmy za dużo błędów w defensywie jako cały zespół. Widać już jakiś efekt mojej pracy, bo zespół gra do końca, a wcześniej KP traciło dużo bramek w drugiej połowie. Potrafiliśmy się dzisiaj podnieść.