Pogoń Lębork – Czarni Czarne 2:2 (0:0)
Bramki: 1:0, 2:0 Artur Mańka (49 i 53 – rzuty karne), 2:1, 2:2 Robert Sztuba (61, 90+3)
Pogoń: Skrzypczak – Sz. Bach, Jasiński, Szutenberg (68 Kowalski), Kołucki – Smolarek II (73 Stankiewicz), Mańka, Godlewski, Wolszlegier – Skórka – Markowski
Czarni: Celiński - Łagoda, Żmuda Trzebiatowski, Kopiszka, Górny, Wnuk Lipiński, Mycyk, Kościan, Zych, Sobczak (57 Pudzianowski), Robert Sztuba
Żółte kartki: Skórka (2), Kowalski – Górny, Kopiszka, Robert Sztuba
Sędzia: Bartłomiej Behmke
W Lęborku mecz słabych drużyn zakończył się remisem, który dla Pogoni jest jak porażka. W zupełnie bezbarwnej pierwszej połowie Pogoń mogła prowadzić już na początku, ale na bramki przyszło nam zaczekać do drugiej odsłony. Po dwóch golach z karnych Artura Mańki, podyktowanych za faule Kacprze Markowskim, wydawało się, że jesteśmy blisko trzeciej wygranej w sezonie. Goście po kilku minutach strzelili kontaktowego gola, a w końcówce osiągnęli przewagę nad grającą w dziesiątkę Pogonią. W efekcie w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, podobnie jak w meczu z rezerwami Chojniczanki goście wyrównali na 2:2.
Trener Pogoni Roman Rubaj dokonał małej rewolucji w wyjściowym składzie. Nieobecny dziś etatowy lewy obrońca Bartosz Żmudzki został zastąpiony powracającym na tę stronę defensywy Andrzejem Kołuckim, którego z kolei z prawej strony tej formacji zastąpił dawno nie widziany w wyjściowym składzie Szymon Bach. Nie był to udany powrót 17-letniego obrońcy, który grał nerwowo i niepewnie i sądząc po tym, co dziś pokazał, Żmudzki po powrocie z klasowej wycieczki z Krakowa, nie musi się martwić o miejsce w podstawowym składzie. Za kartki pauzował dziś Krzysztof Witkowski i z kolei za niego zagrał w pomocy przesunięty z obrony Łukasz Godlewski. Radził sobie nieźle i być może jest alternatywą na przyszłość. Duet środkowych pomocników tworzył dziś z Arturem Mańką, który został cofnięty z roli zawodnika grającego za jedynym napastnikiem i starał się rozgrywać piłkę. Był jedną z jaśniejszych postaci wśród gospodarzy. W to miejsce pojawił się zabrany z kolei z boku pomocy Ernest Skórka. Tego ostatniego z kolei na tej pozycji zastąpił nominalny napastnik Grzegorz Smolarek II.
Jak to bywało już w kilku meczach w tym sezonie już na początku Pogoń mogła ustawić sobie spotkanie. W 3 minucie krótka wymiana podań na jeden kontakt w środku pola między Smolarkiem i Skórką i prostopadłe podanie do Markowskiego. Goście stanęli, oczekując sygnalizacji pozycji spalonej, ale napastnik Pogoni ruszył w pole karne. Mając przed sobą tylko bramkarza szukał uderzenia przy krótkim słupku. Nie zmieścił się i piłka ugrzęzła w bocznej siatce. Jęk zawodu rozległ się po nieco pustawych trybunach. Bez większej przesady można napisać, że na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły. Pogoń miała inicjatywę, dłużej utrzymywała się przy piłce i częściej gra toczyła się na połowie Czarnych. Tyle tylko, że z tego nic nie wynikało. Goście w tym czasie wyraźnie byli nastawieni defensywnie, na przeszkadzanie i grę z kontry. A że im to nie wychodziło, to i dlatego nie było czym się emocjonować, oglądając pierwszą połowę. Kilka razy Pogoniści byli łapani na spalone. Mała ruchliwość na murawie zmuszała do prowadzenia piłki przy nodze i czekania na pokazanie się do gry. To nie wpływało korzystanie na poziom tego „widowiska”. W 35 minucie piłka nawet znalazła się w siatce po strzale Markowskiego, ale sędzia wcześniej przerwał grę, uznając faul na bramkarzu gości, gdy ten skakał do górnej piłki. W 37 minucie Pogoń przyspieszyła i od razu dało to efekt. Tym razem Markowski ze Smolarkiem II wymienił podania bez przyjęcia i poszło prostopadłe zagranie do Skórki, który uprzedził wybiegającego z bramki Celińskiego. Mijając go, padł na murawę, a sędzia ukarała go żółtą kartką za próbę wymuszenia „jedenastki”. W 43 minucie mieli swoją okazję Czarni, ale może to za duże słowo. Łukasz Kościan dośrodkował z wolnego w pole karne, a kapitan gości Wnuk – Lipiński uderzył głową nad bramką. Sytuacja była pod kontrolą.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Pogoni. To znaczy, precyzyjnie, rzecz ujmując, to goście przewinili dwa razy w polu karnym. W 49 minucie Adam Wolszlegier przerzucił piłkę z lewej strony na prawą, a stamtąd dograł ją na kilka metrów przed bramką Smolarek II. Markowskiemu przy próbie strzału przeszkodził obrońca. Mańka pewnie egzekwował „jedenastkę”. Cztery minuty Markowski był faulowany zastawiając piłkę plecami do bramki i kolejny karny. Ponownie nie zawiódł Mańka. Sytuacja wydawała się komfortowa, ale goście wykorzystali błąd w obronie Pawła Szutenberga i Robert Sztuba, po minięciu próbującego ratować sytuację Skrzypczaka, umieścił piłkę w pustej bramce. Była 61 minuta i sporo czasu do zakończenia. W 66 minucie w pobliżu linii środkowej uprzedzony został Godlewski i goście szybko ruszyli na bramkę. W zamieszaniu w polu karnym, gdzie dryblował Kościan, Bach zbyt krótko wykopał piłkę i ponownie trafiła ona do rywala, ale nie było już zagrożenia. Sytuacja z 76 minuty mogła definitywnie przesądzić o losach meczu i trzech punktach dla Pogoni. Podanie z głębi pola do Skórki, który wykorzystał złe ustawienie obrońców, a którym z kolei ruszył w sukurs bramkarz. Pomocnik Pogoni uprzedził go jeszcze przed polem karnym i mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, bo obrońca dopiero dobiegał z asekuracją, zdecydował się na uderzenie z jednak nie najłatwiejszej pozycji. Piłka wylądowała w bocznej siatce. Skórka mógł zostać bohaterem, a tymczasem za bezpardonowe przerwanie ofensywnej akcji gości złapaniem rywala w pół w 85 minucie zobaczył drugą żółtą kartkę. Goście zwietrzyli szansę na uratowanie punktu i przycisnęli w końcówce. Pogoniści zaczęli grać coraz bardziej nerwowo i nie potrafili oddalić gry od własnego pola karnego. W 3 minucie doliczonego czasu Czarni zaatakowali prawą stroną. Bach nie zdołał wybić piłki, ani zablokować zagrania, a jego koledzy z obrony pozostawili bez krycia Roberta Sztubę i ten z kilku metrów, głową rzucając się "szczupakiem" wpakował ją do bramki. Po drodze miał z nią jeszcze kontakt Skrzypczak, ale nie zdołał już obronić tego uderzenia. Po chwili sędzia odgwizdał koniec tego spotkania.
Tadeusz Datta, trener Czarnych, powiedział po meczu: - Obawiałem się tego meczu. Siedmiu moich zawodników grało ostatnio w mistrzostwach Polski służb więziennych. Kontuzję odniósł tam obrońca Grzegorz Kozanko i nie mógł dziś zagrać. Nie było też drugiego bramkarza. Od początku byliśmy nastawieni na grę z kontry i remis jest dla nas dobrym wynikiem. Sędzia podyktował problematyczny rzut karny, który po części ustawił spotkanie. Pogoń grała, ale niewiele z tego wynikało. Gratulacje dla moich zawodników za walkę i ambicję. Pogoni życzę powodzenia i żeby walczyła o jak najlepsze miejsce.
Czarni: Celiński - Łagoda, Żmuda Trzebiatowski, Kopiszka, Górny, Wnuk Lipiński, Mycyk, Kościan, Zych, Sobczak (57 Pudzianowski), Robert Sztuba
Żółte kartki: Skórka (2), Kowalski – Górny, Kopiszka, Robert Sztuba
Sędzia: Bartłomiej Behmke
W Lęborku mecz słabych drużyn zakończył się remisem, który dla Pogoni jest jak porażka. W zupełnie bezbarwnej pierwszej połowie Pogoń mogła prowadzić już na początku, ale na bramki przyszło nam zaczekać do drugiej odsłony. Po dwóch golach z karnych Artura Mańki, podyktowanych za faule Kacprze Markowskim, wydawało się, że jesteśmy blisko trzeciej wygranej w sezonie. Goście po kilku minutach strzelili kontaktowego gola, a w końcówce osiągnęli przewagę nad grającą w dziesiątkę Pogonią. W efekcie w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry, podobnie jak w meczu z rezerwami Chojniczanki goście wyrównali na 2:2.
Trener Pogoni Roman Rubaj dokonał małej rewolucji w wyjściowym składzie. Nieobecny dziś etatowy lewy obrońca Bartosz Żmudzki został zastąpiony powracającym na tę stronę defensywy Andrzejem Kołuckim, którego z kolei z prawej strony tej formacji zastąpił dawno nie widziany w wyjściowym składzie Szymon Bach. Nie był to udany powrót 17-letniego obrońcy, który grał nerwowo i niepewnie i sądząc po tym, co dziś pokazał, Żmudzki po powrocie z klasowej wycieczki z Krakowa, nie musi się martwić o miejsce w podstawowym składzie. Za kartki pauzował dziś Krzysztof Witkowski i z kolei za niego zagrał w pomocy przesunięty z obrony Łukasz Godlewski. Radził sobie nieźle i być może jest alternatywą na przyszłość. Duet środkowych pomocników tworzył dziś z Arturem Mańką, który został cofnięty z roli zawodnika grającego za jedynym napastnikiem i starał się rozgrywać piłkę. Był jedną z jaśniejszych postaci wśród gospodarzy. W to miejsce pojawił się zabrany z kolei z boku pomocy Ernest Skórka. Tego ostatniego z kolei na tej pozycji zastąpił nominalny napastnik Grzegorz Smolarek II.
Jak to bywało już w kilku meczach w tym sezonie już na początku Pogoń mogła ustawić sobie spotkanie. W 3 minucie krótka wymiana podań na jeden kontakt w środku pola między Smolarkiem i Skórką i prostopadłe podanie do Markowskiego. Goście stanęli, oczekując sygnalizacji pozycji spalonej, ale napastnik Pogoni ruszył w pole karne. Mając przed sobą tylko bramkarza szukał uderzenia przy krótkim słupku. Nie zmieścił się i piłka ugrzęzła w bocznej siatce. Jęk zawodu rozległ się po nieco pustawych trybunach. Bez większej przesady można napisać, że na tym emocje w pierwszej połowie się skończyły. Pogoń miała inicjatywę, dłużej utrzymywała się przy piłce i częściej gra toczyła się na połowie Czarnych. Tyle tylko, że z tego nic nie wynikało. Goście w tym czasie wyraźnie byli nastawieni defensywnie, na przeszkadzanie i grę z kontry. A że im to nie wychodziło, to i dlatego nie było czym się emocjonować, oglądając pierwszą połowę. Kilka razy Pogoniści byli łapani na spalone. Mała ruchliwość na murawie zmuszała do prowadzenia piłki przy nodze i czekania na pokazanie się do gry. To nie wpływało korzystanie na poziom tego „widowiska”. W 35 minucie piłka nawet znalazła się w siatce po strzale Markowskiego, ale sędzia wcześniej przerwał grę, uznając faul na bramkarzu gości, gdy ten skakał do górnej piłki. W 37 minucie Pogoń przyspieszyła i od razu dało to efekt. Tym razem Markowski ze Smolarkiem II wymienił podania bez przyjęcia i poszło prostopadłe zagranie do Skórki, który uprzedził wybiegającego z bramki Celińskiego. Mijając go, padł na murawę, a sędzia ukarała go żółtą kartką za próbę wymuszenia „jedenastki”. W 43 minucie mieli swoją okazję Czarni, ale może to za duże słowo. Łukasz Kościan dośrodkował z wolnego w pole karne, a kapitan gości Wnuk – Lipiński uderzył głową nad bramką. Sytuacja była pod kontrolą.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Pogoni. To znaczy, precyzyjnie, rzecz ujmując, to goście przewinili dwa razy w polu karnym. W 49 minucie Adam Wolszlegier przerzucił piłkę z lewej strony na prawą, a stamtąd dograł ją na kilka metrów przed bramką Smolarek II. Markowskiemu przy próbie strzału przeszkodził obrońca. Mańka pewnie egzekwował „jedenastkę”. Cztery minuty Markowski był faulowany zastawiając piłkę plecami do bramki i kolejny karny. Ponownie nie zawiódł Mańka. Sytuacja wydawała się komfortowa, ale goście wykorzystali błąd w obronie Pawła Szutenberga i Robert Sztuba, po minięciu próbującego ratować sytuację Skrzypczaka, umieścił piłkę w pustej bramce. Była 61 minuta i sporo czasu do zakończenia. W 66 minucie w pobliżu linii środkowej uprzedzony został Godlewski i goście szybko ruszyli na bramkę. W zamieszaniu w polu karnym, gdzie dryblował Kościan, Bach zbyt krótko wykopał piłkę i ponownie trafiła ona do rywala, ale nie było już zagrożenia. Sytuacja z 76 minuty mogła definitywnie przesądzić o losach meczu i trzech punktach dla Pogoni. Podanie z głębi pola do Skórki, który wykorzystał złe ustawienie obrońców, a którym z kolei ruszył w sukurs bramkarz. Pomocnik Pogoni uprzedził go jeszcze przed polem karnym i mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, bo obrońca dopiero dobiegał z asekuracją, zdecydował się na uderzenie z jednak nie najłatwiejszej pozycji. Piłka wylądowała w bocznej siatce. Skórka mógł zostać bohaterem, a tymczasem za bezpardonowe przerwanie ofensywnej akcji gości złapaniem rywala w pół w 85 minucie zobaczył drugą żółtą kartkę. Goście zwietrzyli szansę na uratowanie punktu i przycisnęli w końcówce. Pogoniści zaczęli grać coraz bardziej nerwowo i nie potrafili oddalić gry od własnego pola karnego. W 3 minucie doliczonego czasu Czarni zaatakowali prawą stroną. Bach nie zdołał wybić piłki, ani zablokować zagrania, a jego koledzy z obrony pozostawili bez krycia Roberta Sztubę i ten z kilku metrów, głową rzucając się "szczupakiem" wpakował ją do bramki. Po drodze miał z nią jeszcze kontakt Skrzypczak, ale nie zdołał już obronić tego uderzenia. Po chwili sędzia odgwizdał koniec tego spotkania.
Tadeusz Datta, trener Czarnych, powiedział po meczu: - Obawiałem się tego meczu. Siedmiu moich zawodników grało ostatnio w mistrzostwach Polski służb więziennych. Kontuzję odniósł tam obrońca Grzegorz Kozanko i nie mógł dziś zagrać. Nie było też drugiego bramkarza. Od początku byliśmy nastawieni na grę z kontry i remis jest dla nas dobrym wynikiem. Sędzia podyktował problematyczny rzut karny, który po części ustawił spotkanie. Pogoń grała, ale niewiele z tego wynikało. Gratulacje dla moich zawodników za walkę i ambicję. Pogoni życzę powodzenia i żeby walczyła o jak najlepsze miejsce.