11 kolejka 4 ligi, 8 października 2011r. g. 12

Jantar Ustka – Pogoń Lębork 2:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Piotr Lisowski (12), 1:1 Ernest Skórka (16), 2:1 Przemysław Iwański (29)

Jantar: Paweł Mulawa – Kamil Kotłowski, Radosław Łukasik, Dawid Giszka, Piotr Górniewicz (84 Jarosław Cudziło), Szymon Budziński (76 Paweł Badowski), Robert Siarnecki, Tomasz Wólczyński, Przemysław Iwański, Piotr Lisowski, Dominik Brandt (59 Daniel Wiśniewski)

Pogoń: Bartosz Kortas – Andrzej Kołucki, Oskar Jasiński (kapitan), Paweł Szutenberg, Bartosz Żmudzki – Adam Wolszlegier, Łukasz Godlewski, Krzysztof Witkowski (85 Grzegorz Kowalski), Mateusz Stankiewicz (68 Grzegorz Smolarek) – Ernest Skórka – Kacper Markowski

Żółte kartki: Siarnecki (dwie), Lisowski – Skórka
Sędzia: Adam Czyż

W Ustce zmierzyła się drużyna gospodarzy, która w 10 kolejkach nie poznała smaku zwycięstwa i Pogoń, która od 5 spotkań nie zdobyła kompletu punktów. Mecz między drużynami z dolnych rejonów tabeli miał być dla jednych i drugich okazją do przełamania złej passy i początkiem lepszych czasów. Obie ekipy zagrały w osłabionych składach. Wśród gospodarzy zabrakło pauzujących za kartki obrońcy Damiana Jarowskiego i pomocnika Michała Mytycha, a w Pogoni pomocnika Artura Mańki.

Lęborczanie mogli za to liczyć, po raz pierwszy w tym sezonie w takim wymiarze, na swojego dwunastego zawodnika. Już ponad pół godziny przed pierwszym gwizdkiem dwa autokary kibiców zajechały na ustecki obiekt. Przy eskorcie potężnych sił policji zostali ulokowani w klatce przeznaczonej dla sympatyków przyjezdnych. Gęsto oflagowani, z szalikami, głośnymi okrzykami dali jasno do zrozumienia swoim piłkarzom, że dziś liczy się „tylko zwycięstwo”.
Drugim hasłem, które popłynęło z sektora kibiców Pogoni było „gramy u siebie”. Piłkarze musieli wziąć je sobie do serca, bo od pierwszych minut, nie czekając na rozwój wypadków, przejęli inicjatywę, jakby grali w Lęborku. Już w 2 minucie, po rzucie rożnym, nadarzyła się pierwsza okazja. Zagranie w pole karne Bartosza Żmudzkiego trafiło do Ernesta Skórki, a ten miał czas i miejsce na to, żeby lepiej przymierzyć, niż to uczynił. Jego płaski strzał Paweł Mulawa, choć na raty, to obronił. Za chwilę Pogoń miała jeszcze jeden rożny i kontratak po odbiorze Krzysztofa Witkowskiego, jednak Adam Wolszlegier został za bardzo wyrzucony podaniem do boku, żeby samemu kończyć akcję strzałem, a dośrodkowania na drugą stronę nie zamknął odpowiednim uderzeniem wracający po długiej nieobecności do pierwszego składu Mateusz Stankiewicz. Na lepsze wrażenie i jakieś tam sytuacje dla Pogoni Jantar odpowiedział pierwszą akcją ofensywną w 12 minucie. To był bardzo zimny prysznic, nie tylko w przenośni, ale i dosłownie, bo nawet niebo zapłakało nad takim, niekorzystnym dla lęborczan zwrotem sytuacji. W akcji środkiem boiska Tomasz Wólczyński przekazał piłkę Piotrowi Lisowskiemu, a ten mając trochę swobody strzelił lewą nogą z około 20 metrów w samo „okienko” bramki Bartosza Kortasa. Na odpowiedź dalej przeważającej Pogoni nie trzeba było długo czekać. W 16 minucie tym razem goście ruszyli środkiem. Sytuacja podobna do tej Wolszlegiera, tyle, że Ernest Skórka dostał dokładniejsze podanie, podciągnął jeszcze w pole karne i zmieścił piłkę przy krótkim słupku. Ta wpadła do siatki, mimo, że jeszcze dotknął jej po drodze bramkarz. To jego czwarte trafienie w tym sezonie, po którym został liderem strzelców w drużynie. W 21 minucie Pogoń powinna prowadzić. Słabo spisująca się w tym okresie obrona gospodarzy wyszła wysoko i dała się zaskoczyć prostopadłym podaniem Łukasza Godlewskiego do Wolszlegiera. Wydawało się, że bliżej do piłki ma bramkarz Jantara, ale ten zatrzymał się w pół drogi i zaczął wracać do bramki. Do piłki dopadł pomocnik Pogoni, ale mając przed sobą tylko bramkarza, zamiast zdobyć gola, pozwolił mu zrehabilitować się obroną strzału z bliska. W 24 minucie Pogoń miała rzut wolny. Przy padającym deszczu i grającym bardzo niepewnie bramkarzu Jantara Godlewski otrzymał polecenie z ławki od trenera, żeby tylko trafić w bramkę, co w domyśle miało być może wystarczyć do zdobycia gola. Godlewski się do tej sugestii zastosował, ale piłka po rykoszecie od jednego z zawodników pozwoliła Mulawie na skuteczną obronę. I znowu po tym niezłym okresie gry Pogoń otrzymała niespodziewany cios, na który już nie znalazła do końca meczu odpowiedzi. W 29 minucie gospodarze przedarli się lewą stroną. Z asekuracją pospieszyli w boczny rejon boiska obrońcy Andrzej Kołucki i Oskar Jasiński. Ten ostatni nie zablokował dośrodkowania spod końcowej linii Tomasza Wólczyńskiego, a w pole karne zbiegł lewy pomocnik Przemysław Iwański i uderzył podręcznikowo, lecącą wysokim łukiem, piłkę z powietrza w krótki róg, z kilku metrów, nie dając żadnych szans Kortasowi. Wracający Witkowski już nie zdążył dobrze się ustawić i zablokować tego strzału. Tak więc dwie okazje i dwa strzały gości przyniosły im dwa gole. Skuteczność godna pozazdroszczenia. Lęborczanie próbowali zagrażać bramce Jantara po prostopadłych podaniach, ale wielu z nich brakowało dokładności lub nasi zawodnicy byli łapani na spalonych. Próby gry na jeden kontakt były z czasem coraz lepiej odczytywane przez rywali. Tuż przed przerwą, w 43 minucie jedyny raz w tym meczu bliski strzelenia gola był Kacper Markowski. Po rożnym Wolszlegiera i zagraniu na bliższy słupek napastnik Pogoni upędził obrońcę i uderzył głową. Nie trafił w bramkę z kilku metrów. Minutę później ustczanie nie wykorzystali okazji. Po rożnym dla Pogoni, jeden z gospodarzy wybił piłkę na uwolnienie, byle dalej. Pozostawiony do asekuracji w środku boiska Kołucki pośliznął się na grząskiej murawie, a jeden z ustczan dopadł do piłki i od połowy boiska pognał w pole karne. Bartosz Kortas zachował zimną krew i obronił strzał.

Druga połowa zaczęła się lepiej dla naszej drużyny. Na połowie boiska Żmudzki wyrzucił aut do Witkowskiego, który prostopadłym podaniem szukał Skórki. Obrońca je odczytał, ale skiksował przy próbie wykopu i trafiła ona do adresata. Z lewego skrzydła Skórka puścił piłkę przez szerokość pola karnego. Przeleciała ona za plecami Markowskiego i trafiła do zamykającego akcję Wolszlegiera. Niestety strzelił wysoko nad bramką. W 59 minucie pierwszą żółtą kartkę w tym meczu dostał Robert Siarnecki z Jantara. Kolejną okazję Pogoń miała po stałym fragmencie. Godlewski jednak fatalnie strzelił z wolnego. Między 61 a 65 minutą jantarowcy trzy razy uderzali z dystansu. Pierwsze uderzenie, choć celne, nie zrobiło wrażenia na Kortasie, drugie, wprowadzonego chwilę wcześniej za Brandta Wiśniewskiego, po rykoszecie od obrońcy, minęło słupek, a przy trzecim, najgroźniejszym, także Wiśniewskiego, bramkarz Pogoni popisał się dobrą obroną na linii bramkowej. Od 73 minuty Pogoń grała w przewadze, bo za drugą żółtą kartkę boisko opuścił obrońca Siarnecki. Gospodarze cofnęli się na swoją połowę. W 77 minucie Jasiński posłał krzyżowe podanie na skrzydło do Wolszlegiera, który wycofał do Żmudzkiego. Obrońca Pogoni dośrodkował w pole karne, a tam, już na kolanach, próbował zamknąć podanie Markowski. Piłka minęła go, ale szansę miał jeszcze Grzegorz Smolarek II. Jego strzał poszybował nad poprzeczką. W 89 minucie dwóch Pogonistów przeszkodziło sobie w walce powietrznej, ale na szczęście piłka wylądowała przed stojącym przed polem karnym Grzegorzem Kowalskim. Jego dobre uderzenie po rykoszecie minęło słupek. Rożny dla Pogoni, z którego gospodarze wyszli z kontrą. Skórka nie dał się jednak wyprzedzić i ograć, zażegnując niebezpieczeństwo przed polem karnym. W doliczonym czasie gry, za próbę wymuszenia karnego, czwartą kartę w tym sezonie zobaczył Skórka.