Pogoń Lębork - Pomezania Malbork 1:3 (0:0)
Bramki: 0:1 Piotr Wilk ('54), 0:2 Robert Gdela ('68), 0:3 Lucjan Piechota (rzut karny - 75'), 1:3 Grzegorz Smolarek II ('80)
Pogoń: Kortas – Kołucki, Jasiński, Godlewski, B.Żmudzki – Wolszlegier (68 Markowski), Mańka, Witkowski (68 Kowalski), Stankiewicz – Skórka (85 Haraszczuk) – Smolarek II
Pomezania: Matłoka - Ratajczyk, Kielar, Geisler, Owsianik, Kolor, Rychlik, Wilk, Gdela, Kornacki, Piechota (77 Sobieraj)
Bez kilku podstawowych zawodników, jak pauzującego za kartki Cicherskiego, kontuzjowanych Polusa, Dryjasa i Tryby, nieobecnego Krawczyka, z czterema juniorami - trzema 18-latkami i jednym 17-latkiem w wyjściowym składzie, Pomezania Malbork wywiozła z Lęborka trzy punkty. Wszystkie bramki padły po przerwie. Goście prowadzili już 3-0, kiedy honorowe trafienie zaliczył Grzegorz Smolarek II.
Pierwsza połowa stała na bardzo niskim poziomie z obu stron, ot zwykła kopanina, z niemocą w grze do przodu. Usypiająca gra jak w zwolnionym tempie rzadko była przerywana jakimś istotnym wydarzeniem. Płynne, szybkie akcje, złożone z kilku podań były wiele razy niemożliwe, bo zawodnicy pokazali duże braki w przyjęciu podanej piłki, a co dopiero mówić o jakimś konstruowaniu koronkowych akcji. W 11 minucie piłka wpadła do bramki gości po kopnięciu Smolarka II, ale ze spalonego. W 16 minucie jeden z zawodników gości otrzymał podanie między stoperów Pogoni. Gdyby nie faul Oskara Jasińskiego tuż przed polem karnym, miałby przed sobą tylko bramkarza. Marcin Rychlik z wolnego uderzył przy słupku, tam, gdzie dobrze był ustawiony Bartosz Kortas. W 19 minucie piłka kilka razy zmieniała właściciela w środku pola, aż w końcu przejęli ją gości i zainicjowali groźną akcję. Zagrania wzdłuż bramki nikt jednak nie zamknął. W doliczonym czasie pierwszej części Smolarek II odebrał piłkę obrońcy, wbiegł w pole karne i strzelił po ziemi. Bramkarz wykazał się refleksem i odbił piłkę. Nie było nikogo z pogonistów, kto poszedłby na dobitkę. I to tyle jeśli chodzi o anty futbol do przerwy.
Druga połowa zaczęła się od kartki dla Witkowskiego. Widząc niemoc Pogoni, goście zaczęli szukać okazji bramkowych. W 55 minucie objęli prowadzenie. Prostopadłe podanie Gdeli do Piechoty, z którym zderzył się wychodzący Kortas, a do pustej bramki kopnął Piotr Wilk. Poszkodowany bramkarz Pogoni długo leżał na murawie, jednak sędzia nie doptarzył się faulu w tej sytuacji. Pięć minut później zaatakowała Pogoń, a Skórce zabrakło centymetrów, żeby dojść do prostopadłej piłki przed bramkarzem. W 65 minucie goście domagali się karnego, twierdząc, że Jasiński zatrzymał podanie ręką. Minutę później dokręcaną do bramki piłkę z rożnego Kortas przytomnie przeniósł nad poprzeczką. W 68 minucie zrobiło się 0-2. Przyjęcie podania przy bocznej linii zamarkował Lucjan Piechota. Gubiąc tym zachowaniem Godlewskiego zabrał się z piłką w pole karne, dobiegł do końcowej linii i wycofał do 17-letniego Roberta Gdeli, a ten zachował się niczym rutyniarz i technicznym, mierzonym strzałem, bez wielkiej siły, przymierzył z kilku metrów przy dalszym słupku. Zawodników Pogoni było w tej akcji w pola karnym przynajmniej dwa razy więcej, ale stali jak zamurowani. W 72 minucie uderzył wreszcie z dystansu Smolarek II i piłka odbiła się od poprzeczki. Akcja w 74 minucie definitywnie przesądziła o wygranej Pomezanii. Piechota puścił sobie piłkę w polu karnym i go sfaulował Godlewski. Sam poszkodowany wykonał wyrok. W 68 minucie Witkowskiego zmienił Grzegorz Kowalski i to on w 80 minucie znalazł lukę w ustawieniu obrońców i podał do Smolarka II, którego strzał z pola karnego Matłoka jeszcze pod drodze dotknął, ale już nie zdołał zapobiec utracie gola.
Tomasz Mazurek, trener Pomezanii, powiedział po spotkaniu: - Mecz nie stał na wysokim poziomie, szczególnie do przerwy. Pierwszy gol dla nas padł po błędzie, drugi po składnej akcji, trzeci z karnego. Cieszę się ze zwycięstwa, ale dziwię się, że Pogoń stoi tak słabo w tabeli, bo ma niezły zespół, szczególnie z przodu napastnicy dobrze się wymieniają. Graliśmy z dużo gorszymi rywalami. Pierwszy raz graliśmy w takim zestawieniu – z 4 juniorami, którzy jeszcze popełniali błędy, ale ich gra będzie procentować w przyszłości i bez Polusa, Dryjasa czy Tryby.
Pierwsza połowa stała na bardzo niskim poziomie z obu stron, ot zwykła kopanina, z niemocą w grze do przodu. Usypiająca gra jak w zwolnionym tempie rzadko była przerywana jakimś istotnym wydarzeniem. Płynne, szybkie akcje, złożone z kilku podań były wiele razy niemożliwe, bo zawodnicy pokazali duże braki w przyjęciu podanej piłki, a co dopiero mówić o jakimś konstruowaniu koronkowych akcji. W 11 minucie piłka wpadła do bramki gości po kopnięciu Smolarka II, ale ze spalonego. W 16 minucie jeden z zawodników gości otrzymał podanie między stoperów Pogoni. Gdyby nie faul Oskara Jasińskiego tuż przed polem karnym, miałby przed sobą tylko bramkarza. Marcin Rychlik z wolnego uderzył przy słupku, tam, gdzie dobrze był ustawiony Bartosz Kortas. W 19 minucie piłka kilka razy zmieniała właściciela w środku pola, aż w końcu przejęli ją gości i zainicjowali groźną akcję. Zagrania wzdłuż bramki nikt jednak nie zamknął. W doliczonym czasie pierwszej części Smolarek II odebrał piłkę obrońcy, wbiegł w pole karne i strzelił po ziemi. Bramkarz wykazał się refleksem i odbił piłkę. Nie było nikogo z pogonistów, kto poszedłby na dobitkę. I to tyle jeśli chodzi o anty futbol do przerwy.
Druga połowa zaczęła się od kartki dla Witkowskiego. Widząc niemoc Pogoni, goście zaczęli szukać okazji bramkowych. W 55 minucie objęli prowadzenie. Prostopadłe podanie Gdeli do Piechoty, z którym zderzył się wychodzący Kortas, a do pustej bramki kopnął Piotr Wilk. Poszkodowany bramkarz Pogoni długo leżał na murawie, jednak sędzia nie doptarzył się faulu w tej sytuacji. Pięć minut później zaatakowała Pogoń, a Skórce zabrakło centymetrów, żeby dojść do prostopadłej piłki przed bramkarzem. W 65 minucie goście domagali się karnego, twierdząc, że Jasiński zatrzymał podanie ręką. Minutę później dokręcaną do bramki piłkę z rożnego Kortas przytomnie przeniósł nad poprzeczką. W 68 minucie zrobiło się 0-2. Przyjęcie podania przy bocznej linii zamarkował Lucjan Piechota. Gubiąc tym zachowaniem Godlewskiego zabrał się z piłką w pole karne, dobiegł do końcowej linii i wycofał do 17-letniego Roberta Gdeli, a ten zachował się niczym rutyniarz i technicznym, mierzonym strzałem, bez wielkiej siły, przymierzył z kilku metrów przy dalszym słupku. Zawodników Pogoni było w tej akcji w pola karnym przynajmniej dwa razy więcej, ale stali jak zamurowani. W 72 minucie uderzył wreszcie z dystansu Smolarek II i piłka odbiła się od poprzeczki. Akcja w 74 minucie definitywnie przesądziła o wygranej Pomezanii. Piechota puścił sobie piłkę w polu karnym i go sfaulował Godlewski. Sam poszkodowany wykonał wyrok. W 68 minucie Witkowskiego zmienił Grzegorz Kowalski i to on w 80 minucie znalazł lukę w ustawieniu obrońców i podał do Smolarka II, którego strzał z pola karnego Matłoka jeszcze pod drodze dotknął, ale już nie zdołał zapobiec utracie gola.
Tomasz Mazurek, trener Pomezanii, powiedział po spotkaniu: - Mecz nie stał na wysokim poziomie, szczególnie do przerwy. Pierwszy gol dla nas padł po błędzie, drugi po składnej akcji, trzeci z karnego. Cieszę się ze zwycięstwa, ale dziwię się, że Pogoń stoi tak słabo w tabeli, bo ma niezły zespół, szczególnie z przodu napastnicy dobrze się wymieniają. Graliśmy z dużo gorszymi rywalami. Pierwszy raz graliśmy w takim zestawieniu – z 4 juniorami, którzy jeszcze popełniali błędy, ale ich gra będzie procentować w przyszłości i bez Polusa, Dryjasa czy Tryby.