18 kolejka 4 ligi, 24 marca 2012r. godz. 15

Pomorze Potęgowo – Pogoń Lębork 3:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Damian Formela (57), 2:0 Łukasz Stasiak (68), Łukasz Stasiak (73)

Pomorze: Mariusz Ratajczyk – Marcin Staszczuk, Dominik Kaczmarek (46 Dawid Jędrzejak), Kamil Gapski, Robert Ulanowski – Damian Formela, Damian Mikołajczyk (61 Adrian Solczak), Michał Mytych, Wiktor Sawicki (72 Rafał Jaskólski), Łukasz Jarosiewicz, Łukasz Stasiak

Pogoń: Mateusz Imianowski (29 Dominik Czekirda) – Łukasz Basiński, Paweł Sobczyński, Oskar Jasiński, Andrzej Kołucki – Grzegorz Gruchała (66 Krzysztof Witkowski), Łukasz Godlewski, Artur Mańka (kapitan), Bartosz Żmudzki (61 Mateusz Stankiewicz) - Łukasz Beyl – Kacper Markowski

Żółte kartki: Stasiak – Beyl, Sobczyński, Jasiński

W meczu drużyn, którym w tym sezonie przyświecają inne cele, do przerwy trudno było ocenić, że to gospodarze liczą jeszcze na awans, a goście grają o utrzymanie. Naprawdę groźnych sytuacji jak na lekarstwo i w pierwszej połowie najważniejszym wydarzeniem na murawie był uraz bramkarza Pogoni Mateusza Imianowskiego, którego zabrało pogotowie. Po przerwie Pomorze bezwzględnie wykorzystało błędy Pogoni w defensywie, trzy razy trafiając do bramki strzeżonej przez Dominika Czekirdę. Meczu nie dokończył także inny nowy zawodnik Pogoni Grzegorz Gruchała.

Inaczej niż to było w sparingach Pogoń zaczęła mecz z jednym napastnikiem Kacprem Markowskim. Inaczej też został ustawiony cofnięty do obrony Łukasz Basiński, który do współpracy na prawej pomocy miał Grzegorza Gruchałę. W roli lewego pomocnika zagrał od pierwszej minuty Bartosz Żmudzki. Środek mieli opanować Artur Mańka jako kapitan oraz Łukasz Godlewski i Łukasz Beyl, odpowiedzialny za kreowanie gry w ofensywie. Za wysokim napastnikiem gospodarzy biegał jak cień podobny warunkami fizycznymi Paweł Sobczyński, a za powstrzymywanie Łukasza Jarosiewicza odpowiadał Godlewski. Obu miał asekurować Oskar Jasiński.

W 6 minucie gospodarze mieli dwa rzuty rożne. Przy wysokim Stasiaku stałe fragmenty miały być atutem drużyny Mirosława Iwana i rzeczywiście przy drugim rożnym najwyżej do piłki wyskoczył napastnik Pomorza, ale jego strzał minął dalszy słupek. Prowadzenie mogła po 10 minutach objąć Pogoń. Markowski otrzymał podanie w środku i mijał wzdłuż „szesnastki” kolejnych obrońców i kiedy miał już miejsce na uderzenie, strzelił w bramkarza. W ciągu pierwszego pół godziny meczu chorągiewka sędziego asystenta często szła w górę po spalonych Pogonistów.

29 minuta była pechowa dla bramkarza Pogoni, który do tego czasu pewnie spisywał się między słupkami. Także w tej sytuacji zdecydowanie chwycił piłkę, uprzedzając Stasiaka i kiedy miał już piłkę w rękach został bezpardonowo przez niego zaatakowany. Napastnik Pomorza został ukarany żółtą kartkę, ale o wiele bardziej brzemienna w skutki była ta sytuacja dla Imianowskiego. Długo nie podnosił się z murawy, wreszcie opuścił już na noszach, a z nich został zabrany przez pogotowie. Pierwsze rokowania mówią o mocno zbitym mięśniu uda. Do bramki wszedł 18-letni Dominik Czekirda, na koncie z raptem kilkoma meczami jesienią w IV lidze. W 40 minucie łapał piłkę na raty i dobrze, że nie było żadnego z rywali w pobliżu. Po tej pierwszej niepewnej interwencji, młody bramkarz Pogoni znakomicie zachował się chwilę później. Bardzo groźna akcja Pomorza zaczęła się od górnego podania do Jarosiewicza, który ruszył środkiem kilkadziesiąt metrów, zostawiając za plecami obrońców. Już w polu karnym wypuścił sobie piłkę za daleko, dając szansę Czekirdzie na udany wślizg, którym wybił mu piłkę spod nóg. Przy czym przeskakując nad bramkarzem, zahaczył go nogą w głowę, ale na szczęście nie było to nic poważnego. Tuż przed przerwą żółtą kartkę za wulgarne słowo w proteście przeciw decyzji sędziego zobaczył Beyl. W 2 minucie doliczonego czasu gry swoją drugą szansę miał Markowski. Wygrał przepychankę z Kaczmarkiem, ale można tylko gdybać, co by było, gdyby trafił w piłkę, mając przed sobą tylko Ratajczyka. Już w 4 minucie doliczonego czasu z prawej strony dośrodkowanie posłał wzdłuż bramki Gruchała, ale piłka była poza zasięgiem Markowskiego, a nikt nie zamknął akcji z lewej strony.

Już do przerwy zawodnicy obu drużyn nie odstawiali nóg, a po przerwie gra się jeszcze bardziej zaostrzyła. Sędzia co chwilę przerywał grę, ale w tej fizycznej walce gospodarze byli górą. Tak jak w końcówce pierwszej połowy bliżej strzelenia gola byli goście, tak po przerwie oni także mogli otworzyć wynik.
W 52 minucie piłka wędrowała jak po sznurku. Wreszcie Mańka podcinką ze środka zagrał prostopadle do Markowskiego w pole karne, ale zdecydowane wyjście Ratajczyka uprzedziło strzał napastnika Pogoni. Pomorze wyprowadziło kontrę, której przerwanie faulem na dynamicznie atakującym Wiktorze Sawickim przypłacił tuż przed „szesnastką” Jasiński. Dośrodkowanie przeleciało nad głowami większości zawodników, ale przy dalszym słupku zgrał piłkę głową jeden z zawodników Pomorza do Damiana Formeli, po którego strzale piłka poszybowała wysoko nad bramką. Formela nie pomylił się 4 minuty później. Akcja Pomorza przerwana faulem daleko od pola karnego Pogoni. Wrzucenie piłki w „szesnastkę”, zmieszanie i piłka ląduje pod nogami Formeli, który uderzą ją z kilku metrów na siłę z powietrza, dziurawiąc niemal siatkę. Nie mógł się w tej sytuacji pomylić.
W 65 minucie ofiarą ostrej gry Pomorza został Grzegorz Gruchała, za którego na placu gry pojawił się Krzysztof Witkowski. Niedługo później i on mocno ucierpiał w jednym ze starć i wydawało się, że będzie musiał opuścić murawę, jednak wytrwał do końca spotkania. W 68 minucie kontratak gospodarzy. Sawicki zagrywa płasko w pole karne, ale interweniujący Jasiński za krótko wybija piłkę, a na to czekał tylko przed polem karnym Stasiak. Mimo, że Jasiński próbował naprawić błąd, kiedy wślizgiem chciał zablokować strzał, a poszedł mu jeszcze z pomocą Sobczyński, to żadnemu z nich ta sztuka się nie udała i mocne uderzenie Stasiaka ląduje w bramce.
Dwubramkowe prowadzenie gospodarzy na nieco ponad 20 minut przed końcem zostało jeszcze podwyższone w 73 minucie. Wydawało się, że bramkarz Pogoni złapie piłkę po niezbyt mocnym strzale, ale odbił ją w górę. Asekurujący go obrońca już niemal na linii bramkowej tylko ją lekko podbił, a Stasiak z najmniejszej odległości nie musiał wiele robić, żeby zapisać drugiego gola na koncie. Wynik został rozstrzygnięty, ale Pogoń miała jeszcze bramkową okazję na pierwszego wiosennego gola. Po akcji lewą stroną Beyl przedarł się w pole karne, ale z próbując strzału z ostrego kąta skiksował. Do wybitej za krótko piłki dopadł pierwszy Markowski, ale jego mocny strzał z bliska pod poprzeczkę zdołał przenieść nad bramką dobrze ustawiony Ratajczyk. Ostatnią okazję dla gospodarzy miał jeszcze rezerwowy Adrian Solczak, ale finalizując kontratak, uderzył niewiele obok słupka.

Powiedzieli po meczu:

 Roman Rubaj, trener Pogoni:- Nie byliśmy w tym meczu faworytem, a mimo to w I połowie pokazaliśmy że potrafimy grać w piłkę. Przełomem była kontuzja bramkarza Imianowskiego. Na pewno w tym meczu nie byliśmy gorsi o 3 bramki. Teraz musimy się pozbierać i gramy dalej.

Mirosław Iwan, trener Pomorza:- Pierwsza połowa nie była ładna dla oka, czytanie siebie, sprawdzanie umiejętności przeciwnika. Dwie drużyny jakby sparaliżowane, wiadomo, to są derby. Pogoń postawiła bardzo trudne warunki, czego się spodziewaliśmy, każdy punkt potrzebuje jak tlenu. My też w każdym meczu będziemy grali o trzy punkty. W drugiej połowie po stałym fragmencie gry zdobyliśmy bramkę. Pogoń musiała się otworzyć i następne bramki były tego konsekwencją, gry bardziej ofensywnej, która ułatwiała nam kontrataki. Wynik sprawiedliwy, choć w pierwszej połowie Pogoń miała sytuację sam na sam, gdzie obronił nasz bramkarz. W drugie też wybronił. W piłce liczą się gole. Zagraliśmy na zero z tyłu. Faule były przypadkowe, a ten na bramkarzu przez Stasiaka zupełnie przypadkowy. Nie widział, zderzyli się. Faule w większości były przy piłce, nie było złośliwości, wynikały z ambicji i zaangażowania i dla nich i dla nas.