Koral II Dębnica - Pogoń Lębork 2:1 (0:1)
bramki: 0:1 Krzysztof Witkowski (34), 1:1 Grzegorz Wyszyński (87), 2:1 Grzegorz Wyszyński (88)
Koral II: Babiński - Błaszczak, Bednarek, Bianga, Wyszyński - Żukowski (54 Wachnik), K. Nawrocki, Wrona, M. Gibczyński (62 Kałdowski) - Wegner, Łukaszuk (68 Wieczorek)
Pogoń: Skrzypczak - Kołucki, Kozakiewicz, Jasiński, Haraszczuk - Witkowski (80 Krajnik), Morawski, Kalamaszek - J. Żmudzki (75 R. Główczewski), Ilanz, Stankiewicz
Żółte kartki: Łukasz Bednarek, Dawid Wachnik – Rafał Morawski, Mateusz Stankiewicz (2), Sylwester Ilanz, Mariusz Kalamaszek
Sędzia: Wojciech Duda
Mimo gry od 34 minuty w osłabieniu, kiedy boisko za drugą żółtą kartkę musiał opuścić skrzydłowy Mateusz Stankiewicz, Pogoń już dwie minuty później za sprawą precyzyjnego uderzenia pomocnika Krzysztofa Witkowskiego objęła prowadzenie, które utrzymywała do niemal samego końca. Tuż po przerwie znakomitej okazji na drugą bramkę nie wykorzystał Jakub Żmudzki. Niestety heroiczna walka w osłabieniu przez kilkadziesiąt minut kosztowała naszych zawodników dużo sił i w ciągu dwóch minut 22-letni napastnik Grzegorz Wyszyński pokonał Michała Skrzypczaka. Po trzeciej porażce w tej rundzie Pogoń, po jednej kolejce fotelu lidera, spadła na drugą pozycję.
Jeden z najlepszych zawodników niedzielnego meczu, 38-letni pomocnik Pogoni Mariusz Kalamaszek powiedział już po spotkaniu, że był to przykład, jak przegrać wygrany mecz. I trudno nie zgodzić się z jego opinią. Nawet do Stankiewicza, który pierwszą żółtą kartkę otrzymał za, i tu cytat z protokołu meczowego, „utrudnianie wznowienia gry” a drugą już po minucie za bezmyślny, brutalny faul, kiedy stracił panowanie nad sobą, koledzy nie mieli większych pretensji. Bo mimo gry w dziesięciu Pogoń była bliska dowiezienia do końca korzystnego wyniku.
W 34 minucie atak pozycyjny naszej drużyny. Podanie z lewej strony do środka do Sylwestra Ilanza, który oddał jeszcze do Witkowskiego. Pomocnik Pogoni, który pod nieobecność kontuzjowanego Grzegorza Kowalskiego, wrócił do podstawowego składu, przymierzył w dalszy róg i ku zaskoczeniu miejscowych kibiców, osłabieni goście objęli prowadzenie. Witkowski pokonał 28-letniego bramkarza Michała Babińskiego, który dzień wcześniej bronił 90 minut w Szczecinie w meczu III ligi między Pogonią II i Koralem (1:1).
Po stracie gola gospodarzom długo brakowało pomysłu i argumentów piłkarskich, jak przełamać dobrze zorganizowaną grę obronną drużyny trenera Sobiesława Przybylskiego. Zagęszczone własne przedpole, z nastawieniem na kontratak w wielu sytuacjach zdawało egzamin. Pogoń wcale nie broniła się rozpaczliwie, nie została przyciśnięta tak, żeby być w ciężkich tarapatach. Gospodarze zanim odrobili straty z nawiązką, wypracowali może dwie okazje, po których było gorąco pod bramką Skrzypczaka. Byli dłużej w posiadaniu piłki, częściej gościli na połowie Pogoni, ale nie przekładało się to na efekty bramkowe.
Co więcej, tuż po przerwie znakomitej okazji nie zamienił na drugiego gola dla Pogoni najmłodszy w drużynie 18-letni Jakub Żmudzki, który aktywną grę z przodu, kiedy kilka razy udanie dryblował, mógł podsumować bardziej efektywnie. Wymiana podań przez szerokość w ataku pozycyjnym przed „szesnastką” gospodarzy i Rafał Morawski oddał jeszcze na lewo do Żmudzkiego. Wyprowadzony na czystą pozycję skrzydłowy Pogoni strzelił w bramkarza. Kwadrans przed końcem za zmęczonego Żmudzkiego pojawił się Rafał Główczewski, a 5 minut później Witkowskiego zastąpił Mateusz Krajnik. W 75 minucie kontratak Pogoni zmarnował Główczewski, który ani nie podał do Ilanza, ani nie trafił w bramkę. W 80 minucie gospodarze mieli rzut wolny. Bezpośrednie uderzenie Adama Błaszczaka niewiele minęło słupek. W rewanżu zaatakowała Pogoń, bramkarz wybiegł daleko przed pole karne i nie wybił piłki. Do pustej bramki skierował ją Ilanz, ale asekurujący obrońca przejął lekki strzał.
Wreszcie nadeszły dwie feralne minuty, które wstrząsnęły Pogonią. Przy pierwszej straconej bramce za krótkie wybicie piłki, którą padła łupem gospodarzy. Źle zastawiona pułapka ofsajdowa i podanie w pole karne Pawła Wegnera trafiło do Grzegorza Wyszyńskiego, któremu obrońcy pozostawili zbyt wiele miejsca. Wyszyński z kilku metrów nie dał szans Skrzypczakowi. Kilkadziesiąt sekund później błyskawiczny kontratak Korala prawą stroną, podanie Wegnera spod końcowej linii, którego nie przeciął żaden z obrońców i Wyszyński efektownym „krzyżakiem” i uderzeniem piętką po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
- Wiedzieliśmy, że Pogoń postawi wysokie wymagania i przyjedzie po 3 punkty. Po serii czterech meczy bez wygranej przeprowadziliśmy bardzo męską rozmową w szatni i postanowiliśmy pokazać od tego meczu, jaki mamy potencjał - powiedział po meczu trener Korala II Łukasz Wieczorek. - Pogoń w tym meczu starała się jak najszybciej przejąć inicjatywę. Staraliśmy się utrudniać rozgrywanie piłki. Od początku duża nerwowość na boisku, czego konsekwencją były dwie żółte kartki, które ułatwiły nam wejście w ten mecz. W końcówce dzięki temu udało się zwyciężyć. Po bardzo dobrym meczu. Pogoni życzę awansu bo to dobra drużyna.
Jeden z najlepszych zawodników niedzielnego meczu, 38-letni pomocnik Pogoni Mariusz Kalamaszek powiedział już po spotkaniu, że był to przykład, jak przegrać wygrany mecz. I trudno nie zgodzić się z jego opinią. Nawet do Stankiewicza, który pierwszą żółtą kartkę otrzymał za, i tu cytat z protokołu meczowego, „utrudnianie wznowienia gry” a drugą już po minucie za bezmyślny, brutalny faul, kiedy stracił panowanie nad sobą, koledzy nie mieli większych pretensji. Bo mimo gry w dziesięciu Pogoń była bliska dowiezienia do końca korzystnego wyniku.
W 34 minucie atak pozycyjny naszej drużyny. Podanie z lewej strony do środka do Sylwestra Ilanza, który oddał jeszcze do Witkowskiego. Pomocnik Pogoni, który pod nieobecność kontuzjowanego Grzegorza Kowalskiego, wrócił do podstawowego składu, przymierzył w dalszy róg i ku zaskoczeniu miejscowych kibiców, osłabieni goście objęli prowadzenie. Witkowski pokonał 28-letniego bramkarza Michała Babińskiego, który dzień wcześniej bronił 90 minut w Szczecinie w meczu III ligi między Pogonią II i Koralem (1:1).
Po stracie gola gospodarzom długo brakowało pomysłu i argumentów piłkarskich, jak przełamać dobrze zorganizowaną grę obronną drużyny trenera Sobiesława Przybylskiego. Zagęszczone własne przedpole, z nastawieniem na kontratak w wielu sytuacjach zdawało egzamin. Pogoń wcale nie broniła się rozpaczliwie, nie została przyciśnięta tak, żeby być w ciężkich tarapatach. Gospodarze zanim odrobili straty z nawiązką, wypracowali może dwie okazje, po których było gorąco pod bramką Skrzypczaka. Byli dłużej w posiadaniu piłki, częściej gościli na połowie Pogoni, ale nie przekładało się to na efekty bramkowe.
Co więcej, tuż po przerwie znakomitej okazji nie zamienił na drugiego gola dla Pogoni najmłodszy w drużynie 18-letni Jakub Żmudzki, który aktywną grę z przodu, kiedy kilka razy udanie dryblował, mógł podsumować bardziej efektywnie. Wymiana podań przez szerokość w ataku pozycyjnym przed „szesnastką” gospodarzy i Rafał Morawski oddał jeszcze na lewo do Żmudzkiego. Wyprowadzony na czystą pozycję skrzydłowy Pogoni strzelił w bramkarza. Kwadrans przed końcem za zmęczonego Żmudzkiego pojawił się Rafał Główczewski, a 5 minut później Witkowskiego zastąpił Mateusz Krajnik. W 75 minucie kontratak Pogoni zmarnował Główczewski, który ani nie podał do Ilanza, ani nie trafił w bramkę. W 80 minucie gospodarze mieli rzut wolny. Bezpośrednie uderzenie Adama Błaszczaka niewiele minęło słupek. W rewanżu zaatakowała Pogoń, bramkarz wybiegł daleko przed pole karne i nie wybił piłki. Do pustej bramki skierował ją Ilanz, ale asekurujący obrońca przejął lekki strzał.
Wreszcie nadeszły dwie feralne minuty, które wstrząsnęły Pogonią. Przy pierwszej straconej bramce za krótkie wybicie piłki, którą padła łupem gospodarzy. Źle zastawiona pułapka ofsajdowa i podanie w pole karne Pawła Wegnera trafiło do Grzegorza Wyszyńskiego, któremu obrońcy pozostawili zbyt wiele miejsca. Wyszyński z kilku metrów nie dał szans Skrzypczakowi. Kilkadziesiąt sekund później błyskawiczny kontratak Korala prawą stroną, podanie Wegnera spod końcowej linii, którego nie przeciął żaden z obrońców i Wyszyński efektownym „krzyżakiem” i uderzeniem piętką po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
- Wiedzieliśmy, że Pogoń postawi wysokie wymagania i przyjedzie po 3 punkty. Po serii czterech meczy bez wygranej przeprowadziliśmy bardzo męską rozmową w szatni i postanowiliśmy pokazać od tego meczu, jaki mamy potencjał - powiedział po meczu trener Korala II Łukasz Wieczorek. - Pogoń w tym meczu starała się jak najszybciej przejąć inicjatywę. Staraliśmy się utrudniać rozgrywanie piłki. Od początku duża nerwowość na boisku, czego konsekwencją były dwie żółte kartki, które ułatwiły nam wejście w ten mecz. W końcówce dzięki temu udało się zwyciężyć. Po bardzo dobrym meczu. Pogoni życzę awansu bo to dobra drużyna.