13 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 27 października 2012r. godz. 14

Pogoń Lębork - Start Miastko 3:1 (3:1)
bramki: 1:0 Mateusz Stankiewicz (8), 2:0 Sylwester Ilanz (16), 3:0 Rafał Morawski (23), 3:1 Tomasz Ciemniewski (31)

Pogoń: Skrzypczak – Kołucki, Jasiński (kapitan), Kozakiewicz, Haraszczuk (66 Krajnik) – Witkowski, Kalamaszek, Morawski – Stankiewicz, Ilanz, J. Żmudzki (73 Bach)

Start:
Dobrowolski – Śliżewski, Goman, Świąder, Miastkowski (85 Mrugała) – R. Breszka (70 Gostomski), Kapica (80 Wolski), Szuta, Ciemniewski, Ł. Mostowski, Mirączka (46 Różański)

Od początku meczu z beniaminkiem z Miastka Pogoń ruszyła do ataku, strzelając łatwo w ciągu kwadransa, między 8 a 23 minutą, trzy gole. Na listę strzelców wpisali się kolejno Mateusz Stankiewicz, Sylwester Ilanz i Rafał Morawski. Gol lidera przyjezdnych Tomasza Ciemniewskiego po nieco ponad pół godzinie przywrócił gościom nadzieję na lepszy wynik, ale na nadziejach się skończyło. W drugiej połowie nie zobaczyliśmy już goli, choć były ku temu okazje z jednej, jak i z drugiej strony. Pogoń spuściła z tonu a i goście nie mając nic do stracenia zagrali dużo odważniej i kilka razy niepokoili bramkę Skrzypczaka. Ze strony Pogoni najlepszych okazji nie wykorzystał Ilanz, który przegrywał pojedynki z bramkarzem Startu. Po dziewiątej wygranej w tej rundzie, przy remisie Brdy z Piastem, Pogoń po jednej kolejce przerwy wróciła na pierwsze miejsce w Słupskiej Klasie Okręgowej.

Podobny scenariusz jak w meczu ze Startem przerabialiśmy dwa tygodnie wcześniej w wygranym 4:1 meczu w Lęborku z KS Damnicą, także beniaminkiem. Narzucenie własnych warunków gry od początku przez faworyta i szybko strzelone trzy gole ustawiły losy rywalizacji.

Piłkarze obu drużyny mieli w sobotnie popołudnie niezłe warunki do gry. Nie padało, ale było dosyć zimno i chyba to miało wpływ na niską frekwencję na trybunach. Słabą frekwencję, nawet w porównaniu z ławką gości, miała ławka rezerwowych Pogoni, na której obok bramkarza Dominika Czekirdy zasiadł Mateusz Krajnik i przywrócony do drużyny obrońca Szymon Bach, który po raz ostatni zagrał 5 tygodni temu w pucharowym meczu w Czarnej Dąbrówce. Zabrakło więc Grzegorza Kowalskiego, Roberta Żółtowskiego, Rafała Główczewskiego i Rafała Malka.

Już po kilkudziesięciu sekundach Pogoń mogła wygrywać. Pierwsza atak, dośrodkowanie z prawego skrzydła Stankiewicza i chyba najwyższy, a na pewno najmłodszy Jakub Żmudzki z 5 metrów głową nie trafił do bramki. W 8 minucie atak pozycyjny Pogoni. Sprzed pola karnego Ilanz zagrywa krótkie, prostopadłe podanie do Żmudzkiego. Goście chyba liczyli na odgwizdanie spalonego. Stanęli jak zamurowani a Żmudzki jeszcze oddał piłkę do Stankiewicza, który strzelił do bramki obok asekurującego bramkarza obrońcy. W 13 minucie ryzykowną decyzję o wyjściu z bramki podjął Skrzypczak, który nie przejął piłki, ale braku między słupkami bramkarza Pogoni goście nie zdołali wykorzystać. Po nieudanej interwencji Skrzypczaka, który próbował naprawić swój błąd domagali się faulu i podyktowania „jedenastki” ale sędzia pozostał głuchy na ich protesty. Za to w 16 minucie Dobrowolski musiał po raz drugi wyjmować piłkę z siatki. Tak jak mało było akcji Startu, w których swojej „pieczęci” nie postawił 28-letni Ciemniewski, wliczając w to stałe fragmenty gry, tak o ofensywnych poczynaniach Pogoni decydował 38-letni Kalamaszek. Jeszcze w sezonie 2008/2009 grali razem w III-ligowej Bytovii Bytów. I to właśnie reżyser gry Pogoni w 16 minucie wykonał swoje firmowe zagranie. Długim, górnym podaniem za obrońców otworzył drogę do bramki Ilanzowi, który z zimną krwią strzelił w tzw. długi róg. To jego 12 gol w rundzie.

Na 3:0 Pogoń podwyższyła w 23 minucie, kiedy po podaniu na skrzydło do Żmudzkiego ten ostatni posłał piłkę w pole bramkowe, a przy pierwszym słupku najszybszy był Rafał Morawski. Goście odpowiedzieli po nieco pół godzinie. Bramkarz wykopał piłkę pod pole karne. Do głowy skoczył kapitan Oskar Jasiński i jeden z miastczan. Piłka spadła na murawę i przejął ją jeden z gości, uderzając w słupek. Odbita piłka trafiła do Ciemniewskiego, który nie miał problemu z trafieniem do siatki. Dwie minuty później bardzo bliski podwyższenie prowadzenia był Stankiewicz, który finalizując akcję z kilku metrów kopnął obok słupka.

Po przerwie nie padły już gole. Zadowolona Pogoń szanowała wynik, obniżając loty, a nie mający nic do stracenia goście zagrali odważniej, próbując jeszcze odwrócić losy meczu. Momentami wysoki pressing na obrońcach Pogoni sprawił trochę problemów, ale nie przyniósł wymiernych efektów. W 65 minucie Skrzypczak sparował do boku niezły strzał z dystansu. Kwadrans przed końcem Ilanz przegrał pojedynek „sam na sam” z Dobrowolskim. W 84 minucie po rożnym Kalamaszka Jasiński z kilku metrów posłał piłkę głową obok słupka. W 86 minucie po rzucie wolnym gościom niewiele zabrakło do zamknięcia akcji. W doliczonym czasie gry Ilanz ponownie przegrał pojedynek z Dobrowolskim, a własna dobitka głową poszybowała nad poprzeczką.