Rowokół Smołdzino - Pogoń Lębork 0:3 (0:1)
bramki: 0:1 Sylwester Ilanz (20), 0:2 Mateusz Stankiewicz (49), 0:3 Sylwester Ilanz (76)
Rowokół: K. Szmalc - Hrywniak, Kasiński, D. Szmalc (46 Trukszyn), Czerwczak, M. Kazimieruk, J. Kula, Czechowski, Wójtowicz (76 Orynycz), Hostyński, Rusinek (46 Wyka)
Pogoń: Skrzypczak - Żółtowski (69 Bach), Kozakiewicz, Jasiński (kapitan), Haraszczuk - Witkowski (74 Morawski), Kowalski, Kołucki (65 Krajnik) - Stankiewicz (78 R. Główczewski), Ilanz, J. Żmudzki
Pewną wygraną Pogoni zakończył się ostatni w tej rundzie mecz na wyjeździe. Choć gracze beniaminka zagrali z wielką ambicją i walczyli o każdy metr boiska, to jednak argumenty piłkarskie były po stronie lidera, czego efektem były trzy gole, a przy każdym z nich udział miał Sylwester Ilanz. Dwa razy sam wpisał się na listę strzelców, a ozdobą meczu była jego druga bramka. To 13 i 14 gol najlepszego strzelca Pogoni. To także 10 zwycięstwo naszej drużyny w 14 meczu rundy jesiennej. Przy porażce Piasta w Bruskowie na kolejkę przez zakończeniem pierwszej rundy Pogoń ma cztery punkty przewagi i już teraz wiadomo, że zimę spędzi w fotelu lidera.
Najpierw kilka słów o personaliach. Trener Przybylski zaskoczył, zostawiając na ławce etatowego do tej pory, bramkostrzelnego pomocnika Rafała Morawskiego. Z powodu urazu nie mógł zagrać reżyser ofensywnych poczynań pomocnik Mariusz Kalamaszek, który mimo to pojechał z drużyną i cały mecz spędził przy ławce rezerwowych. Powinien być już do gry na mecz w Echem Biesowice. W wyjściowym składzie zastąpił go delegowany w tym sezonie na różne pozycje uniwersalny Andrzej Kołucki, który był podwieszony pod wysuniętego Ilanza. Po dwóch meczach nieobecności wrócił do meczowej kadry obrońca Robert Żółtowski i pomocnik Grzegorz Kowalski. W Smołdzinie obaj zagrali od pierwszej minuty. Żółtowski w roli prawego obrońcy, a Kowalski w środku pola. Uprzedzając fakty, wreszcie na ławce rezerwowych było większe pole manewru i poza bramkarzem Dominikiem Czekirdą wszyscy czterej rezerwowi pojawili się na murawie w trakcie spotkania.
A teraz już o samym meczu. Faworytem była Pogoń, ale przynajmniej początek pokazał, że beniaminek tanio skóry nie sprzeda. Do 18 minuty musieliśmy czekać na sytuację, po której Pogoń mogło objąć prowadzenie. Wypracowali ją skrzydłowi. Mateusz Stankiewicz przedarł się prawą stroną i podał do wcielającego się w rolę środkowego napastnika Jakuba Żmudzkiego. Najmłodszy w drużynie zawodnik uderzył z kilku metrów bez przyjęcia, ale zmierzająca w światło bramki piłka odbiła się jeszcze od obrońcy i wyszła na róg. To było ostrzeżenie dla gospodarzy. Pogoń przejmowała już inicjatywę i szukała okazji do zdobycia gola. Stało się tak w 20 minucie. Żmudzki górnym podaniem już ze środka pola obsłużył Ilanza, który wygrał pojedynek biegowy w dwoma obrońcami Rowokołu i będąc już w polu karnym z zimną krwią posłał piłkę do siatki obok próbującego ratować beznadziejną sytuację bramkarza Kamila Szmalca. Gospodarze odpowiedzieli składną akcją lewą stroną w 25 minucie, zakończoną jednak słabym strzałem w ręce Michała Skrzypczaka. Pięć minut później złe podanie Żółtowskiego w ofensywne akcji i Rowokół wyprowadził szybki kontratak. Po uderzeniu z dystansu piłka ugrzęzła w nogach zawodników a strzał z bliska był już ze spalonego. W 37 minucie potknięcie jednego z obrońców, który nie przeciął podania na skrzydło do Żmudzkiego, mogło bardzo drogo kosztować. Niestety wyrzucony nieco do boku Żmudzki nie miał łatwej pozycji do uderzenia i trafił w bramkarza. Dwie minuty później po złapaniu piłki w ręce przez Kowalskiego Rowokół miał rzut wolny sprzed pola karnego. Dwóch zawodników beniaminka zamarkowało po kolei uderzenia, a trzeci strzelił słabo i w ręce bramkarzowi.
Do przerwy mieliśmy zatem minimalne ale zasłużone prowadzenie Pogoni. Cztery minuty po rozpoczęciu drugiej części zostało jeszcze bardziej podkreślone. Ilanz posłał prostopadłe podanie w pole karne. Tam wyrósł jak spod ziemi Stankiewicz, który wykazał najwięcej sprytu i po minięciu bramkarza trafił do siatki. Dwubramkowe prowadzenie po pierwsze dodało Pogonistom pewności i kilka akcji przeprowadzili na luzie, z polotem, na jeden kontakt i to mogło się podobać zmarzniętym kibicom. Po drugie trener Pogoni mógł dać szansę rezerwowym i między 65 a 78 minutą dokonał czterech zmian. W 76 minucie wynik był już definitywnie rozstrzygnięty. Piłka trafiła przed pole karne do Ilanza, po którego uderzeniu odchodząca piłką odbiła się od słupka i zatrzymała się już w bramce. W ostatnich 10 minutach przynajmniej trzy raz Pogoń niepokoiła bramkę słabnących gospodarzy. Najpierw na dogodną sytuację strzelecką Morawski wyprowadził Ilanza, a ten nie uderzył w pierwsze tempo, wszedł w drybling i strzelił w bramkarza. Następnie obrońca Szymon Bach wbiegł dynamicznie w pole karne i uderzył prostym podbiciem. Bramkarz bronił nogami i piłką wyszła na róg. Wreszcie dwójkowa akcja na prawym skrzydle Bacha z Morawskim, podanie tego ostatniego do Żmudzkiego, który podbił sobie piłkę przed uderzeniem, ale kopnął minimalnie obok słupka.
Po meczu powiedzieli:
Sobiesław Przybylski, trener Pogoni: - Zadowolony jestem z tego spotkania. Cieszą 3 punkty i momentami dobra gra na ciężkim boisku. Bez kontuzji i kartek, łatwo, miło, przyjemnie. Taką wybrałem jedenastkę na ten mecz. Zawodnicy, którzy weszli na zmianę w drugiej połowie nie osłabili zespołu, ale wręcz przeciwnie. Trzeba mieć szeroką i wyrównaną kadrę. Dziś usiadł Morawski, następnym razem ktoś inny. Ilanz dołożył do dorobku dwie bramki, ale tylko dwie. Ma 14 goli na koncie a za zadanie ma zdobyć 15 gol w tej rundzie.
Marcin Kamiński, trener Rowokołu: - Pogoń prowadziła grę w całym meczu i była zdecydowanie lepsza. Wygrana jak najbardziej zasłużona. Widać, że w tej lidze zagra tylko sezon. Życzę Pogoni tego z całego serca, bo gracie naprawdę fajną piłkę. Taktykę ustawiłem pod Pogoń. Mieliśmy zagrać bezpiecznie z tyłu, defensywnie. Niestety straciliśmy bramkę. Druga bramka na początku drugiej połowy ustawiła mecz. Zawodnicy dali z siebie wszystko. Jesteśmy beniaminkiem i wiemy, że będziemy grali o utrzymanie. Takie są nasze cele na ten sezon.
Pogoń: Skrzypczak - Żółtowski (69 Bach), Kozakiewicz, Jasiński (kapitan), Haraszczuk - Witkowski (74 Morawski), Kowalski, Kołucki (65 Krajnik) - Stankiewicz (78 R. Główczewski), Ilanz, J. Żmudzki
Pewną wygraną Pogoni zakończył się ostatni w tej rundzie mecz na wyjeździe. Choć gracze beniaminka zagrali z wielką ambicją i walczyli o każdy metr boiska, to jednak argumenty piłkarskie były po stronie lidera, czego efektem były trzy gole, a przy każdym z nich udział miał Sylwester Ilanz. Dwa razy sam wpisał się na listę strzelców, a ozdobą meczu była jego druga bramka. To 13 i 14 gol najlepszego strzelca Pogoni. To także 10 zwycięstwo naszej drużyny w 14 meczu rundy jesiennej. Przy porażce Piasta w Bruskowie na kolejkę przez zakończeniem pierwszej rundy Pogoń ma cztery punkty przewagi i już teraz wiadomo, że zimę spędzi w fotelu lidera.
Najpierw kilka słów o personaliach. Trener Przybylski zaskoczył, zostawiając na ławce etatowego do tej pory, bramkostrzelnego pomocnika Rafała Morawskiego. Z powodu urazu nie mógł zagrać reżyser ofensywnych poczynań pomocnik Mariusz Kalamaszek, który mimo to pojechał z drużyną i cały mecz spędził przy ławce rezerwowych. Powinien być już do gry na mecz w Echem Biesowice. W wyjściowym składzie zastąpił go delegowany w tym sezonie na różne pozycje uniwersalny Andrzej Kołucki, który był podwieszony pod wysuniętego Ilanza. Po dwóch meczach nieobecności wrócił do meczowej kadry obrońca Robert Żółtowski i pomocnik Grzegorz Kowalski. W Smołdzinie obaj zagrali od pierwszej minuty. Żółtowski w roli prawego obrońcy, a Kowalski w środku pola. Uprzedzając fakty, wreszcie na ławce rezerwowych było większe pole manewru i poza bramkarzem Dominikiem Czekirdą wszyscy czterej rezerwowi pojawili się na murawie w trakcie spotkania.
A teraz już o samym meczu. Faworytem była Pogoń, ale przynajmniej początek pokazał, że beniaminek tanio skóry nie sprzeda. Do 18 minuty musieliśmy czekać na sytuację, po której Pogoń mogło objąć prowadzenie. Wypracowali ją skrzydłowi. Mateusz Stankiewicz przedarł się prawą stroną i podał do wcielającego się w rolę środkowego napastnika Jakuba Żmudzkiego. Najmłodszy w drużynie zawodnik uderzył z kilku metrów bez przyjęcia, ale zmierzająca w światło bramki piłka odbiła się jeszcze od obrońcy i wyszła na róg. To było ostrzeżenie dla gospodarzy. Pogoń przejmowała już inicjatywę i szukała okazji do zdobycia gola. Stało się tak w 20 minucie. Żmudzki górnym podaniem już ze środka pola obsłużył Ilanza, który wygrał pojedynek biegowy w dwoma obrońcami Rowokołu i będąc już w polu karnym z zimną krwią posłał piłkę do siatki obok próbującego ratować beznadziejną sytuację bramkarza Kamila Szmalca. Gospodarze odpowiedzieli składną akcją lewą stroną w 25 minucie, zakończoną jednak słabym strzałem w ręce Michała Skrzypczaka. Pięć minut później złe podanie Żółtowskiego w ofensywne akcji i Rowokół wyprowadził szybki kontratak. Po uderzeniu z dystansu piłka ugrzęzła w nogach zawodników a strzał z bliska był już ze spalonego. W 37 minucie potknięcie jednego z obrońców, który nie przeciął podania na skrzydło do Żmudzkiego, mogło bardzo drogo kosztować. Niestety wyrzucony nieco do boku Żmudzki nie miał łatwej pozycji do uderzenia i trafił w bramkarza. Dwie minuty później po złapaniu piłki w ręce przez Kowalskiego Rowokół miał rzut wolny sprzed pola karnego. Dwóch zawodników beniaminka zamarkowało po kolei uderzenia, a trzeci strzelił słabo i w ręce bramkarzowi.
Do przerwy mieliśmy zatem minimalne ale zasłużone prowadzenie Pogoni. Cztery minuty po rozpoczęciu drugiej części zostało jeszcze bardziej podkreślone. Ilanz posłał prostopadłe podanie w pole karne. Tam wyrósł jak spod ziemi Stankiewicz, który wykazał najwięcej sprytu i po minięciu bramkarza trafił do siatki. Dwubramkowe prowadzenie po pierwsze dodało Pogonistom pewności i kilka akcji przeprowadzili na luzie, z polotem, na jeden kontakt i to mogło się podobać zmarzniętym kibicom. Po drugie trener Pogoni mógł dać szansę rezerwowym i między 65 a 78 minutą dokonał czterech zmian. W 76 minucie wynik był już definitywnie rozstrzygnięty. Piłka trafiła przed pole karne do Ilanza, po którego uderzeniu odchodząca piłką odbiła się od słupka i zatrzymała się już w bramce. W ostatnich 10 minutach przynajmniej trzy raz Pogoń niepokoiła bramkę słabnących gospodarzy. Najpierw na dogodną sytuację strzelecką Morawski wyprowadził Ilanza, a ten nie uderzył w pierwsze tempo, wszedł w drybling i strzelił w bramkarza. Następnie obrońca Szymon Bach wbiegł dynamicznie w pole karne i uderzył prostym podbiciem. Bramkarz bronił nogami i piłką wyszła na róg. Wreszcie dwójkowa akcja na prawym skrzydle Bacha z Morawskim, podanie tego ostatniego do Żmudzkiego, który podbił sobie piłkę przed uderzeniem, ale kopnął minimalnie obok słupka.
Po meczu powiedzieli:
Sobiesław Przybylski, trener Pogoni: - Zadowolony jestem z tego spotkania. Cieszą 3 punkty i momentami dobra gra na ciężkim boisku. Bez kontuzji i kartek, łatwo, miło, przyjemnie. Taką wybrałem jedenastkę na ten mecz. Zawodnicy, którzy weszli na zmianę w drugiej połowie nie osłabili zespołu, ale wręcz przeciwnie. Trzeba mieć szeroką i wyrównaną kadrę. Dziś usiadł Morawski, następnym razem ktoś inny. Ilanz dołożył do dorobku dwie bramki, ale tylko dwie. Ma 14 goli na koncie a za zadanie ma zdobyć 15 gol w tej rundzie.
Marcin Kamiński, trener Rowokołu: - Pogoń prowadziła grę w całym meczu i była zdecydowanie lepsza. Wygrana jak najbardziej zasłużona. Widać, że w tej lidze zagra tylko sezon. Życzę Pogoni tego z całego serca, bo gracie naprawdę fajną piłkę. Taktykę ustawiłem pod Pogoń. Mieliśmy zagrać bezpiecznie z tyłu, defensywnie. Niestety straciliśmy bramkę. Druga bramka na początku drugiej połowy ustawiła mecz. Zawodnicy dali z siebie wszystko. Jesteśmy beniaminkiem i wiemy, że będziemy grali o utrzymanie. Takie są nasze cele na ten sezon.