19 kolejka Słupskiej Klasy Okręgowej, 13 kwietnia 2013r. godz. 17

Karol Pęplino - Pogoń Lębork 0:0


Karol: M. Petrus - Lubański, Pietras, Hyjek, Mentel - M. Gruszka (50 Gorzała), Górniewicz, Gemza, M. Nejman (64 D. Gruszka), Mikłaszewicz (90 Bartoś), K. Petrus (55 Gołąb)

Pogoń: Skrzypczak - Kozakiewicz (19 Żółtowski), Jasiński, Gapski (57 Krajnik), B. Żmudzki - Morawski, Kalamaszek, Witkowski - Kołodziejski (78 Miasnikow), Ilanz, Kołucki

Żółte kartki:
Hyjek i Lubański (obaj Karol) oraz Witkowski i B. Żmudzki (obaj Pogoń)

Sędziowie: Tadeusz Jankowicz (Słupsk) oraz Tomasz Szot (Starnice) i Jarosław Nowicki (Widzino)

Po takich meczach zwykło się mawiać: „Lepiej dwóch rannych niż jeden zabity”. Na ciężkim, także dosłownie, terenie Pogoń bezbramkowo zremisowała w Pęplinie w meczu z czwartym Karolem. Mający jeszcze i apetyty i szanse na awans do IV ligi gospodarze mogą odczuwać niedosyt, bo dwa razy trafili w poprzeczkę, a raz Pogoń uratował odważną interwencją bramkarz Michał Skrzypczak, broniąc strzał najgroźniejszego w szeregach miejscowych napastnika Karola Petrusa. Z Pogoni jednej z nielicznych, najlepszej okazji nie wykorzystał w drugiej połowie najlepszy snajper „okręgówki” Sylwester Ilanz. Z takiego wyniku najbardziej cieszą się w Człuchowie. Piast wygrał w Biesowicach (3-2), odrabiając dwa punkty do Pogoni i powiększając o dwa przewagę nad Karolem.

Z powodu pauzy za kartki dziś jeszcze nie mogli zagrać 19-latkowie Jakub Żmudzki i Szymon Bach. Uraz biodra w pucharowym meczu z Kaszubią wykluczył występ Bartosza Haraszczuka. Jakby tego było mało tuż przed meczem problemy z kolanem zgłosił przewidywany do wyjściowego składu skrzydłowy Mateusz Stankiewicz. Jego miejsce w wyjściowym składzie zajął Łukasz Kołodziejski.

Na grząskiej, nierównej płycie, przy zimnym wietrze, ze wsparciem autokarowej grupy kibiców Pogoni, do których podbiegli przed pierwszym gwizdkiem piłkarze i brawami podziękowali za wsparcie, zaczął się mecz o dużym ciężarze gatunkowym. I od początku w intensywnym tempie, bez zbytniej kalkulacji. Szybko upomnienie słowne od sędziego Tadeusza Jankowicza otrzymał za faul Marek Kozakiewicz. Trzy akcje ofensywne Pogoni, po których sędzia trzy razy przerywał grę, sygnalizując pozycję spaloną. Przynajmniej raz była to błędna decyzja, kiedy Andrzej Kołucki zagrał ze środka piłkę na skrzydło, ale piłki nie przejął rzeczywiście „spalony” Ilanz, ale Łukasz Kołodziejski. Arbiter zreflektował się i przeprosił za błędną sygnalizację. Po okresie wyrównanej gry, inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze. Agresywną grą, także już pod polem karnym Pogoni, uniemożliwiali budowanie akcji z większej liczby podań. Mnożyły się niedokładności i straty. Po tej przewadze gospodarzy lepszy fragment gry miała Pogoń. Przez dłuższą chwilę oblegała przedpole bramki Karola, zamykając gospodarzy szczelnym kordonem. Wreszcie piłka znalazła się w polu karnym, ale kilku zawodnikom, w tym Morawskiemu zabrakło decyzji, żeby uderzyć na bramkę. Kiedy już tak się stało, strzał nie zrobił gospodarzom krzywdy. Mógł jeszcze uderzyć Kamil Gapski, ale piłka odbiła się od nierówności i także ta próba spełzła na niczym.

Gra przeniosła się pod pole karne Pogoni i teraz goście mieli problem z oddaleniem jej ze strefy zagrożenia. Po kwadransie okres przewagi Karola mógł przynieść gospodarzom wymierny efekt. Po długim podaniu tuż przed „szesnastkę”, adresowanym do Karola Petrusa najlepszy napastnik gospodarzy, miał szansę pokusić się o 10 trafienie. Obrońcy pozostawili mu za dużo miejsca, a rywal ruszył w pole karne. Odważna interwencja Skrzypczaka, który wybiegł z bramki, uchroniła Pogoń przed możliwą stratą gola.

Po tej sytuacji trener Pogoni Sobiesław Przybylski nakazał intensywną rozgrzewkę Robertowi Żółtowskiemu, który w 19 minucie zastąpił na boisku Kozakiewicza. Żółtowski zajął miejsce na prawej stronie defensywy, skąd do środka przesunął się kapitan Oskar Jasiński. Minutę później Karol Petrus, egzekwując rzut wolny z bocznej strefy boiska trafił mocnym uderzeniem w poprzeczkę.

Inicjatywa nadal była po stronie gospodarzy. W 31 minucie pierwsza po dłuższej przerwie składna akcja Pogoni w ofensywie. Ilanz posłał podanie w tempo do Kołodziejskiego, który pociągnął jeszcze kilka metrów, ale jego uderzeniu zabrakło mocy i precyzji, choć i tak Marcin Petrus bronił na raty. Przewaga gospodarzy utrzymała się do końca połowy. W tym czasie Pogoń szukała swoich szans w kontratakach.

W 57 minucie scena mrożąca krew w żyłach. Przy próbie wybicia piłki Kamil Gapski trafia w nogę Karola Petrusa. Temu ostatniemu krew z rozciętej nogi szybko zabarwia getrę na czerwoną. Kulejąc opuszcza murawę najgroźniejszy w szeregach gospodarzy zawodnik, którego zmienia Adam Gołąb. Na szpicę został przesunięty Michał Nejman. Poważnie wygląda też uszkodzony staw skokowy Gapskiego. Opuszcza murawę na noszach. Na murawie pojawia się pomocnik Mateusz Krajnik, a z tej formacji na środek obrony zostaje cofnięty Rafał Morawski.

Już kilkadziesiąt sekund później Pogoń ma rzut wolny z okolicy środkowej linii. Bartosz Żmudzki posyła długie podanie w pole karne, a tam zamyka akcję Ilanz. Nie trafił czysto w piłkę z kilku metrów, marnując najlepszą w tym meczu okazję Pogoni. Przesunięty do ataku Michał Nejman długo tam nie pograł, bo także odniósł uraz i w 64 minucie przymusowo opuścił plac gry. Na boisku dominuje walka, szarpana, chaotyczna gra, rzadkie są wizyty w polu karnym. Podczas jednej z nich Skrzypczak na raty łapie piłkę podczas walki powietrznej. Za chwilę strzał mija jego bramkę. Gra jest tak szara i bezbarwna, jak pogoda tego popołudnia. Im bliżej końca, tym mniej dyscypliny, a więcej żywiołowości. Przede wszystkim jednak, żadna z drużyn nie chce stracić gola, na którego odpowiedź może być już za późno. W 78 minucie Kołodziejskiego zmienił powracający do zdrowia Igor Miasnikow.

Rzut wolny dla Karola. Piłka bita w pole karne, ale wybita przez obrońcę trafia do Gołębia., który wysokim lobem trafia w poprzeczkę. Błyskawicznie akcja przenosi się pod drugą bramkę. Niestety Krajnikowi zabrakło pomysłu na wykończenie kontry.

Do końcowego gwizdka, który wybrzmiał po trzech doliczonych minutach, wynik już nie uległ zmianie. Mecz w Pęplinie, jak na pojedynek czołowych drużyn z aspiracjami do gry w IV lidze, nieco rozczarował pod względem piłkarskim. Nie brakowało walki, emocji, ale zabrakło i klarownych sytuacji, a co za tym idzie goli, które są solą futbolu.