Pogoń Lębork - Wietcisa Skarszewy 10:0 (5:0)
Bramki: 1:0 Mateusz Stankiewicz (2), 2:0 Sylwester Ilanz (15), 3:0 Wojciech Musuła (22), 4:0 Jędrzej Waczkowski (25), 5:0 Piotr Łapigrowski (33), 6:0 Jędrzej Waczkowski (52), 7:0 Sylwester Ilanz (81), 8:0 Arkadiusz Byczkowski (82), 9:0 Sylwester Ilanz (86), 10:0 Arkadiusz Byczkowski (89)
Pogoń: Labuda (54 Czerniak) – Sz.Bach, P. Łapigrowski, Musuła, B. Żmudzki – Morawski, Sychowski, Naczk (54 Paweł Labuda), Waczkowski (54 Janowicz), Stankiewicz (59 Byczkowski), Ilanz
Wietcisa: Łangowski – Grzywacz (43 Breska), Bronk, Szczepański, Gołuński, Glanert, Krigel, Streng, Stalke, Szyc, Niedzielski
Żółta kartka: Kewin Krigel
Sędziowie: Paweł Bieżuński oraz Daniel Rzepkowski, Jarosław Nowicki
Chyba nikt z
nas nie zakładał, że Pogoń może stracić punkty z najgorszą drużyną w lidze, ale
że wygrana będzie w takich rozmiarach, to już niespodzianka. Przy padającym
deszczu Pogoń urządziła sobie kanonadę, sprawiedliwie strzelając gościom po
pięć goli w obu częściach. Okazji było jeszcze na kilka bramek, obijana była
poprzeczka, kilka razy zabrakło lepszego wykończenia lub bramkarz gości
skutecznie interweniował. Gole padały po indywidualnych popisach, uderzeniach
głową lub z dystansu. Łupem bramkowym podzieliło się 6 zawodników. Hat-trick
ustrzelił Sylwester Ilanz, dla którego były to trafienia numer 28,29 i 30.
IV-ligowy debiut zaliczył ulubieniec kibiców bramkarz Marcin Czerniak.
W meczu z Wietcisą zabrakło Oskara Jasińskiego, którego zatrzymały obowiązki służbowe. Mateusz Wesserling narzekał na drobny uraz i był oszczędzany na dużo ważniejszy i trudniejszy mecz za tydzień z Amatorem w Kiełpinie.
Od początku mecz z Wietcisą to było jednostronne spotkanie, które ustawiły szybko strzelone gole. Już po kilkudziesięciu sekundach wynik otworzył Mateusz Stankiewicz. Rafał Morawski uderzył z wolnego, bramkarz gości odbił piłkę do boku, gdzie pierwszy przy niej był skrzydłowy Pogoni i skutecznie wykorzystał okazję.
Mimo, że goście bronili się całą drużyną, to w 15 minucie Sylwester Ilanz w indywidualnym popisie z łatwością mijał kolejnych obrońców aż wypracował sobie czystą sytuację i piłka po rękach bramkarza wpadła do siatki. Po kwadransie było już 2-0.
Trzecia bramka to kolejny popis, tym razem obrońcy Wojciecha Musuły. Ruszył od połowy, zagrał na jeden kontakt z Bartoszem Żmudzkim, dostał piłkę zwrotną, wbiegł z nią w pole karne i z bliska podwyższył na 3-0.
W 25 minucie z prawego skrzydła dośrodkował Mateusz Stankiewicz. Pozostawiony bez krycia Jędrzej Waczkowski mocno i precyzyjnie uderzył celnie głową. Kibice zaczęli się zastanawiać,na ilu golach zatrzyma się licznik.
W 33 minucie w ofensywnej akcji pokazał się prawy obrońca Szymon Bach. Faulowany długo utrzymywał się na nogach aż wreszcie goście nieprzepisowo przerwali akcję. Z wolnego dośrodkował Mateusz Sychowski, a to zagranie głową na gola zamienił Piotr Łapigrowski. Wynikiem 5-0 zakończyła się pierwsza, toczona całkowicie pod dyktando Pogoni, połowa meczu z Wietcisą.
Festiwal strzelecki był kontynuowany po przerwie. W 52 minucie bramkarz Adam Łangowski wznowił grę wykopem. Zrobił to jednak na tyle słabo, że piłka trafiła do Waczkowskiego. Skrzydłowy Pogoni popatrzył, przymierzył i niezbyt mocnym, acz precyzyjnym uderzeniem z dobrych 30 m trafił przy słupku w pobliżu którego stał nie najlepiej dysponowany golkiper Wietcisy. Po raz szósty wyciągał piłkę z bramki.
Chwilę potem trener Pogoni Sobiesław Przybylski dokonał trzech zmian. Niejako w nagrodę szansę debiutu w IV lidze otrzymał wychowanek Pogoni bramkarz Marcin Czerniak. Zmienili się także młodzieżowcy. Boisko opuścił strzelec dwóch goli Waczkowski i Miłosz Naczk, a pojawili się na nim obrońca Łukasz Janowicz i skrzydłowy Paweł Labuda.
Czwarta i ostatnia zmiana nastąpiła tuż przed upływem godziny. Stankiewicza zmienił skrzydłowy Arkadiusz Byczkowski, pauzujący od 4 maja i meczu w Bytowie, w którym nabawił się urazu pachwiny. Bez niego Pogoń zremisowała z Aniołami i przegrała w Luzinie.
Przerwa w ostrzeliwaniu bramki gości trwała blisko pół godziny, ale końcówka była dla nich znowu zabójcza. Jeden gol nie mógł zaspokoić strzeleckiego apetytu Ilanza, więc w 81 minucie Sychowski przedarł się w pole karne do końcowej linii i przytomnie wycofał do snajpera Pogoni, który nie miał najmniejszych problemów, żeby trafić do siatki.
W 82 minucie swojego gola głową zdobył rekonwalescent Byczkowski. Tym razem asystował Bach, wrzucając piłkę z prawego skrzydła.
W 86 minucie z obroną gości zabawił się Ilanz. Dostał piłkę przed polem karnym i to przyspieszając, to zwalniając mijał kolejnych obrońców aż doszedł do pozycji strzeleckiej. Płaskie uderzenie po długim rogu i Pogoń gromiła gości już 9-0.
Dwucyfrowe zwycięstwo ustalił w 89 minucie Byczkowski, który w polu karnym uderzył z powietrza, a piłka po rykoszecie zatrzymała się już w bramce.
W meczu z Wietcisą zabrakło Oskara Jasińskiego, którego zatrzymały obowiązki służbowe. Mateusz Wesserling narzekał na drobny uraz i był oszczędzany na dużo ważniejszy i trudniejszy mecz za tydzień z Amatorem w Kiełpinie.
Od początku mecz z Wietcisą to było jednostronne spotkanie, które ustawiły szybko strzelone gole. Już po kilkudziesięciu sekundach wynik otworzył Mateusz Stankiewicz. Rafał Morawski uderzył z wolnego, bramkarz gości odbił piłkę do boku, gdzie pierwszy przy niej był skrzydłowy Pogoni i skutecznie wykorzystał okazję.
Mimo, że goście bronili się całą drużyną, to w 15 minucie Sylwester Ilanz w indywidualnym popisie z łatwością mijał kolejnych obrońców aż wypracował sobie czystą sytuację i piłka po rękach bramkarza wpadła do siatki. Po kwadransie było już 2-0.
Trzecia bramka to kolejny popis, tym razem obrońcy Wojciecha Musuły. Ruszył od połowy, zagrał na jeden kontakt z Bartoszem Żmudzkim, dostał piłkę zwrotną, wbiegł z nią w pole karne i z bliska podwyższył na 3-0.
W 25 minucie z prawego skrzydła dośrodkował Mateusz Stankiewicz. Pozostawiony bez krycia Jędrzej Waczkowski mocno i precyzyjnie uderzył celnie głową. Kibice zaczęli się zastanawiać,na ilu golach zatrzyma się licznik.
W 33 minucie w ofensywnej akcji pokazał się prawy obrońca Szymon Bach. Faulowany długo utrzymywał się na nogach aż wreszcie goście nieprzepisowo przerwali akcję. Z wolnego dośrodkował Mateusz Sychowski, a to zagranie głową na gola zamienił Piotr Łapigrowski. Wynikiem 5-0 zakończyła się pierwsza, toczona całkowicie pod dyktando Pogoni, połowa meczu z Wietcisą.
Festiwal strzelecki był kontynuowany po przerwie. W 52 minucie bramkarz Adam Łangowski wznowił grę wykopem. Zrobił to jednak na tyle słabo, że piłka trafiła do Waczkowskiego. Skrzydłowy Pogoni popatrzył, przymierzył i niezbyt mocnym, acz precyzyjnym uderzeniem z dobrych 30 m trafił przy słupku w pobliżu którego stał nie najlepiej dysponowany golkiper Wietcisy. Po raz szósty wyciągał piłkę z bramki.
Chwilę potem trener Pogoni Sobiesław Przybylski dokonał trzech zmian. Niejako w nagrodę szansę debiutu w IV lidze otrzymał wychowanek Pogoni bramkarz Marcin Czerniak. Zmienili się także młodzieżowcy. Boisko opuścił strzelec dwóch goli Waczkowski i Miłosz Naczk, a pojawili się na nim obrońca Łukasz Janowicz i skrzydłowy Paweł Labuda.
Czwarta i ostatnia zmiana nastąpiła tuż przed upływem godziny. Stankiewicza zmienił skrzydłowy Arkadiusz Byczkowski, pauzujący od 4 maja i meczu w Bytowie, w którym nabawił się urazu pachwiny. Bez niego Pogoń zremisowała z Aniołami i przegrała w Luzinie.
Przerwa w ostrzeliwaniu bramki gości trwała blisko pół godziny, ale końcówka była dla nich znowu zabójcza. Jeden gol nie mógł zaspokoić strzeleckiego apetytu Ilanza, więc w 81 minucie Sychowski przedarł się w pole karne do końcowej linii i przytomnie wycofał do snajpera Pogoni, który nie miał najmniejszych problemów, żeby trafić do siatki.
W 82 minucie swojego gola głową zdobył rekonwalescent Byczkowski. Tym razem asystował Bach, wrzucając piłkę z prawego skrzydła.
W 86 minucie z obroną gości zabawił się Ilanz. Dostał piłkę przed polem karnym i to przyspieszając, to zwalniając mijał kolejnych obrońców aż doszedł do pozycji strzeleckiej. Płaskie uderzenie po długim rogu i Pogoń gromiła gości już 9-0.
Dwucyfrowe zwycięstwo ustalił w 89 minucie Byczkowski, który w polu karnym uderzył z powietrza, a piłka po rykoszecie zatrzymała się już w bramce.
- Rozmiary wygranej mnie nie zaszkoczyły. Cały tydzień pracowaliśmy nad wykończeniem akcji, oskrzydlających i piłek prostopadłych. Myślę, że trochę więcej jakości, może lepsza skuteczność i wynik mógłby być większy. Chwała chłopakom za to, że po pierwszej połowie i przy wyniku 5:0 potrafili się jeszcze zmotywować i dołożyli drugie pięć bramek. Mecz się dobrze ułożył, powiedzieliśmy sobie, że w pierwszych minutach musimy strzelić bramkę, żeby było spokojniej i tak się stało. Przede wszystkim zdobyliśmy trzy punkty, to ważne aby piąć się w górę tabeli. Dało nam to trochę pewności, ale nie można porównywać tego z kolejnym spoktaniem, które czeka nas w Kiełpinie – powiedział po meczu Sobiesław Przybylski, trener Pogoni Lębork.